Podsumowanie sezonu 2012
Zacznę może od najnowszych wieści ode mnie: nieźle rozkłada mnie przeziębienie/grypa i po piątkowym graniu w piłkę na hali taka oto diagnoza: skręcenie stopy i pęknięcie kości śródstopia oraz zerwany staw piętowo-sześcienny.
Także rok 2012 kończę w mega mega mega dobrym nastroju i w ogóle jest zajebiście.. No ale mam co chciałem, Virenque - miałeś rację... Przestaję chyba już rypać w piłkę co piątek no i muszę się jak najszybciej kurować żeby forma nie uciekła w siną dal.. Mam nadzieję, że na koniec tygodnia wsiądę choćby na trenażer, chociaż znowu nie wiem czy stopa pozwoli, bo o ile ponoć obejdzie się bez gipsu to boli jak cholera i mogę nawet nie dopiąć buta, ale cóż...
Teraz właściwa treść tego wpisu, ponieważ w tym roku nie przekręcę już na rowerze ani centymetra więcej zabieram się za podsumowanie jakże obfitego sezonu - udanego sezonu :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
Styczeń: upłynął bardzo burzliwie. Do połowy miesiąca zabijanie czasu na trenażerze i basenie z pojedynczymi wyskokami na szosie. W połowie miesiąca zauważyłem pęknięcie na lakierze karbonowego widelca, oddany rower na reklamacje i odebrany dopiero na początku lutego. Styczeń to przejechane
681km/24h i przebiegnięte ze 30km podczas przerwy od roweru.
Luty: w lutym wrócił rower. Dalsze katowanie trenażera, granie w piłkę na hali oraz basenik. Spędzone kilka razy po 2h oraz 3h na trenażerze. Koniec lutego to już przeważnie wielki ból w siedzeniu i kręceniu w miejscu, tak było i tego roku, jednak były plany, które było trzeba porządnie realizować. Luty był bardzo obfity:
1027km/29,5h.
Marzec: w marcu po chorobie [jak co roku! :/] pierwsza jazda na nowym rowerze. Nowy model ramy przyslali z reklamacji o wiele sztywniejszy, szybszy i jeszcze ładniejszy :) Marzec obfitował w długie treningi po 3/4h. Po pracy niestety trudno było znaleźć więcej czasu, którego w 2013r. pewnie będzie jeszcze mniej. Dodatkowo znowu jazda na rowerze bardzo cieszyła, mocne treningi wg. planów treningowych, które przynosiły efekty bardzo podbudowywały i było czuć coraz większą parę w nogach. Co z resztą potwierdzi
1340km i 42h spędzone na rowerze. Baza jak się patrzy :)
Kwiecień: pierwsze starty w zawodach. Niezłe przeciążenia na treningach i zostawałem na prostej drodze za peletonem. Pamiętam jak dziś samonty powrót w Wielkanoc w śniegu bo zostałem na 15km przed Krotoszynem. Bardzo bolało, ale jak się później okazało przyniosło to zamierzone efekty. Później tylko odpoczynkowe jazdy i pierwszy wyścig 15.04.2012r. i pierwsze podium, które niezmiernie ucieszyło. Dwa tygodnie później przyszedł start na Maratonie w Trzebnicy. Bardzo mocna grupa i obawiałem się czy dam radę. Dałem do pewnego momentu, dałbym do końca gdybym nie jechal przez kilkanaście km bez łyka wody - wypadł pełen bidon. Zostałem niestety gdzieś na górkach, niezly wynik do 3/4 trasy, ale później przez odcięcie prądu o dobrym wyniku mogłem zapomnieć. Niby wynik i tak całkiem w porządku, ale chciałem czegoś więcej.. Kwiecień to następujące liczby:
1340km i 40h.
Maj: już 05.05.2012r. wyścig w Radkowie. Niestety tu zweryfikowano moją górską formę i przygotowanie do sezonu na podjazdach. Nie wypadłem zbyt korzystnie. Pod koniec maja przychodzi zdecydowanie jeszcze lepsza forma. Interkolowy wyscig "Selekcjonerka" i wiem, że jest dobrze.. Do tej pory w głowie mam słowa Marka do Grzegorza "Ejj, Kris już nie daje rady..." po czym dostałem mega mega kopa mówiąc sobie "ja wam jeszcze pokażę" :) Na metę wpadam 3 Open i 2 Kat., podjazd pod maszt szedł wyjątkowo łatwo. Tydzień później przyszło ściganie w Lesznie. Wyścig ze startu wspólnego kilkuset osób. Ustawiłem się gdzieś na tyłach i przez 10/15km goniłem grupę. Jechało mi się świetnie, uciekałem, goniłem, na sprint zabrakło trochę cwaniactwa. Bardzo dobry wynik i forma.
1281km/40h
Czerwiec: upłynął bez ścigania. Za to był czas na bardzo długie i mocne treningi na mojej trasie z częściową jazdą na trasie trzebnickiego maratonu. Sporo takich treningów pozwoliło na poprawienie wytrzymałości.
1400km/42h
Lipiec: rozpoczął się od fatalnego występu na czasówce w Sieroszewicach. Nieźle zmęczony długimi treningami nie miałem siły kręcić na maxa na dystansie czasówki. Tydzień później wyjazd do Wisły na maraton Pętla Beskidzka. Wynik nie powalał na kolana, ale już wiedziałem że jest lepiej w górach gdyż znacznie zbliżyłem się do Interkolowych kolegów. I znowu: tydzień później kolejny wyścig, TDP Amatorów i zatrucie pokarmowe. Ledwo stałem na nogach, ale pojechałem na trasę i ukończyłem wyścig. Ciekawe co by było gdybym był w dobrej formie i bez problemów żołądkowych.. Lipiec to także odwiedziny Krzywego i wspólna jazda po moich terenach, nowe koła Mavic Cosmic Carbone SL :)
1240km/39,5h
Sierpień: w połowie miesiąca start w Górskiej Czasówce Interkolu. W koncu mogłem być z siebie zadowolony. Minimalna przegrana, ale jak na mnie nie-czasowca wynik super. Było to dobrym przetarciem przed czasówką druzynową w Gostyniu. Wynik poprawiony o kilka minut, ale miejsce gorsze bo przed nas wcisnęli się byli zawodowcy. Forma dalej rośnie! :)
1574km/47h
Wrzesień: to ukazanie się na liczniku ponad 10 000km. Pozdrowienia z Eurosportu od komentatorów podczas Vuelty oraz maraton w podgórzynie "liczyrzepa". Wynik całkiem dobry, cały wyścig w deszczu, w koncu doceniony i zadowolony. Wrzesień to również czas ostatniego wyścigu: pożegnania lata z interkolem. Wynik bardzo dobry, 2 w kategorii i 5 w open. Do końca broniłem się przed atakiem Michała na podium w rankingu klubowym. Walka na ostatnich metrach z nim sprinterem - wygrana! Niezly ogień w nogach ale i lepsze samopoczucie :)
1281km/41h.
Październik: to spokojne jazdy i roztrenowanie. Kolejna choroba - przeziębienie i tydzień bez roweru. Zakupiony rower MTB - Giant Revel 2 Disc.
729km/24,5h
Listopad: to zmiana miejsca pracy i godzin też. Obecnie od 8-16 co nie sprzyja rowerowym wyjazdom. Rowerowe dojazdy do pracy, początek gry w pilkę nożną na hali i pierwszy wyścig na MTB w Osiecznej. Początek basenu, spokojnego trenażera i ogólnie luźny czas przed początkiem mocnych treningów.
515km/18h
Grudzień: początek pisania pracy licencjackiej co idzie dość topornie. Początek mocnych treningów do sezonu 2013r. Kolejny wyścig przełajowy w Kluczborku. Przewaga trenażera z kilkoma akcentami szosowymi. Bardzo ciężkie siłowe treningi. No i niestety obecnie choroba, która mam nadzieję, że wszystkiego nie zaprzepaści. Kontuzja o której napisałem na samym początku, ogólne rozbicie na koniec roku, ale...rok temu dałem radę to i teraz dam! :)
Jedyne co to nie wiem jak to będzie w przyszłym roku bo muszę pisać pracę licencjacką i ją później obronić.
Sezon 2012 w pigułce:
Wszystkie kilometry: 13042.50 km (w terenie 18.00 km, 0%)
Czas aktywności: 435:24
Średnia prędkość: 29.95 km/h
Suma podjazdów: 36037 m
Suma kilokalorii: 292 971 kcal
Wycieczek: 224
Średnio na wycieczkę: 58.23 km i 01:57 godz.
Postanowienia na rok 2012 były:
- przejechać ponad 10 000km = przejechane 13 043km
- samemu zrobić co najmniej 250km = niewykonane
- TdP amatorów skończyć w 50 OPEN i ok 30 w kategorii = niewykonane
- dobrze przejechać Pętlę Beskidzką = jak dla kogo, ja jestem zadowolony dst. giga
- pojawić się na maratonie w Radkowie i stanąć na podium = pojawiłem się tylko na maratonie, podium daleko
- wiosną jechać w góry na "obóz treningowy" = niewykonane
- wygrać w kategorii [open też fajnie ;)] 2-3 interkolowe wyścigi :) = stanąłem na podium 3x, do pierwszych miejsc ciutkę brakowało.
POSTANOWIENIA NA ROK 2013:
- przejechać co najmniej 12 000km
- wygrać 2 Interkolowe wyścigi i stanąć na podium górskiej czasówki
- wiosną wziąć tydzień wolnego i wyjechać w góry z rowerem
- samemu zrobić co najmniej 300km jednorazowo
NAPISAĆ I OBRONIĆ PRACĘ LICENCJACKĄ!
Rok 2013 będzie niezmiernie trudny. Praca nie ułatwi jeżdżenia, szkoła z resztą też, terminy gonią, egzaminy za egzaminami i do początku lipca na pewno będzie trudno znaleźć wolny weekend i dopasować jakoś do maratonów, ale chciałbym jeśli pojadę:
- w Trzebnicy być w pierwszej piątce w kategorii
- w Lesznie powalczyć nawet o podium
- Radków/Istebna/TdP/Liczyrzepa ?! Znacznie poprawić ubiegłoroczne wyniki
Bywajcie zdrowi! Szczęśliwego i ZDROWEGO Nowego Roku 2013!