Świętujemy po kolarsku :))
Wtorek, 25 grudnia 2012
· Komentarze(1)
Kategoria Ze zdjęciami, 50-100km
Uhaha.. Uhaha.. Święta już od długiego czasu można spędzić po kolarsku.. Dawno nie było śniegu i śśmiało można kręcić :)
Temperatura jak najbardziej sprzyjająca, chociaż mogło być nawet chłodniej bo nie wiem jak się ubrać, tak za ciepło, inaczej za zimno i człowiek w kropce jest :D
Dzisiaj moja jedna z ulubionych tras z "górską" pętelką za Miliczem..
Ledwo co wsiadłem na rower poczułem się jak na innej planecie, zupełnie nie umiałem się przez pierwsze chwile odnaleźć - jednak trenażer "ogłupia" :D
Im dalej w miasto tym większe zaskoczenie, na wylotówce na Zduny/Wrocław zrobili piękny nowiutki asfalt i...ścieżkę rowerową przez dobry kilometr :/ No to już wnerw na cały świat i w dodatku 30km czeka mnie pod wiatr..
Ale dojeżdżam do Milicza i nagle zostaję otrąbiony, ale w taki bardziej pozytywny sposób [da się to wyczuć] przez jadącą parę młodą.. Co najlepsze, podczas treningu spotykamy się jeszcze 3 razy i za każdym razem "awaryjne" i trąbienie z machaniem przez szybę :D
Im dalej w głąb Milicza tym większy stres - na całej długości oczywiście śmieszka rowerowa i szybsze bicie serca, przez to że nie tylko przyspieszam byle szybciej wyjechać, ale żeby tylko mnie policja nie zatrzymała - no i tym razem się to stało.. Na szczęście nie zatrzymali, ale tylko pouczyli z radiowozu, a nawet tylko z uśmiechem na twarzy usłyszałem "bliżej krawędzi panie kolarzu, bliżej pobocza", na co sam się uśmiechnąłem, odparłem "dobrze, wesołych świąt" i pojechali ! uff... :D
Po drodze spotkanych jeszcze 4 kolarzy w tym 3 na MTB i jeden szosowy z Interkolu, Arturo vel Paterson :D Przy wjeździe do miasta pozdrowienia od grupy biegaczy, oczywiście odmachałem :)
bardzo pozytywnie dzisiaj, dawno nie siedziałem na szosie.. spaliłem wczorajszą wieczerzę przynajmniej :D No i z czystym sumieniem można iść obżerać się dalej :D:D:D
cad: 83
przewyższenia: 508m
I tak było w moich okolicach, a miejscami nawet gorzej przez lód na całej szer. drogi i było trzeba prowadzić rower, za Miliczem, na górkach w lesie :))
Temperatura jak najbardziej sprzyjająca, chociaż mogło być nawet chłodniej bo nie wiem jak się ubrać, tak za ciepło, inaczej za zimno i człowiek w kropce jest :D
Dzisiaj moja jedna z ulubionych tras z "górską" pętelką za Miliczem..
Ledwo co wsiadłem na rower poczułem się jak na innej planecie, zupełnie nie umiałem się przez pierwsze chwile odnaleźć - jednak trenażer "ogłupia" :D
Im dalej w miasto tym większe zaskoczenie, na wylotówce na Zduny/Wrocław zrobili piękny nowiutki asfalt i...ścieżkę rowerową przez dobry kilometr :/ No to już wnerw na cały świat i w dodatku 30km czeka mnie pod wiatr..
Ale dojeżdżam do Milicza i nagle zostaję otrąbiony, ale w taki bardziej pozytywny sposób [da się to wyczuć] przez jadącą parę młodą.. Co najlepsze, podczas treningu spotykamy się jeszcze 3 razy i za każdym razem "awaryjne" i trąbienie z machaniem przez szybę :D
Im dalej w głąb Milicza tym większy stres - na całej długości oczywiście śmieszka rowerowa i szybsze bicie serca, przez to że nie tylko przyspieszam byle szybciej wyjechać, ale żeby tylko mnie policja nie zatrzymała - no i tym razem się to stało.. Na szczęście nie zatrzymali, ale tylko pouczyli z radiowozu, a nawet tylko z uśmiechem na twarzy usłyszałem "bliżej krawędzi panie kolarzu, bliżej pobocza", na co sam się uśmiechnąłem, odparłem "dobrze, wesołych świąt" i pojechali ! uff... :D
Po drodze spotkanych jeszcze 4 kolarzy w tym 3 na MTB i jeden szosowy z Interkolu, Arturo vel Paterson :D Przy wjeździe do miasta pozdrowienia od grupy biegaczy, oczywiście odmachałem :)
bardzo pozytywnie dzisiaj, dawno nie siedziałem na szosie.. spaliłem wczorajszą wieczerzę przynajmniej :D No i z czystym sumieniem można iść obżerać się dalej :D:D:D
cad: 83
przewyższenia: 508m
I tak było w moich okolicach, a miejscami nawet gorzej przez lód na całej szer. drogi i było trzeba prowadzić rower, za Miliczem, na górkach w lesie :))