Dzisiaj nadszedł czas na spokojny rozjazd po maratonie :) Nogi troszkę nie kręciły tak jakbym chciał, ale tego się spodziewałem właśnie.. Po tym wjazd na rowerowy serwis, wymiana pancerzy, regulacja przerzutek i po maratonie i dziurskach ani śladu :D
Kolejne zawody to teraz rundy na pętli ok 20km z jedną górką jak na WLKP. całkiem pokaźną i długą.. Chyba 3/4 rundy na "rozpoczęcie lata" :)) 20 maja już ! Później płaskie Leszno i start wspólny ;)) Ojj będzie się działo :)
Spokojna jazda po mieście dla rozruszania nóg, kilka mocniejszych pociągnięć i powrót do domu żeby się spakować.. Jutro wcześnie rano wyjazd - po 4 już startujemy w góry :) Wczoraj czyszczenie szosy, wyszło idealnie ;) Napęd czyściutki, szosa lśni, nic aby tylko jechać i wygrać! ;] cad:85
A to zdjęcie wklejam na pytanie MIGDALa czy na pewno łańcuch wymyty :D
Na luzie, w tlenie, z dwoma skokami żeby pobudzić serducho i nogi..
Ogólnie gorączka, jutro jeszcze większa, ale w końcu na krótko ! Pierwszy raz w letnich ciuchach :))
A jutro się zapowiada niezła zapietalanka od samego startu.. Taka grupa że aż się boję pomyśleć co to będzie, może podium, a może zdechnięcie po kilku KM :]] Ale jako, że forma jest bardzo dobra, mogę być spokojny, dam z siebie wszystko..
Dzisiaj jazda odpoczynkowa więc tak bez większej historii :) Do tego po jeździe poszedłem wypucować rower :] Aż się cały napęd świeci :))
No i niestety, na piątek i weekend zapowiadają niezbyt ładną pogodę :( A były mega smerfastyczne plany.. Oby zmienili swoje prognozy i oby świeciło słonko :]
Dzisiaj w planie przejażdżka odpoczynkowa, ale dość męcząca - przede wszystkim psychicznie :D Jechać 22-25km/h pod wiatr zeby utrzymać to tętno w granicach to masakra.. A dzisiaj wiatr dmuchał niczym halny :D
jeden mocniejszy zaciąg pod górkę - po prostu nie mogłem się powstrzymać :)
powrót spokojnie i lajtowo z wiatrem :)
cad:85
No i o dziwo nie czułem się jakoś źle po wczorajszym, mógłbym to dzisiaj powtórzyć! :D
Miał być marszobieg, ale jako że mam rower wolę wsiąść i regeneracyjnie się przejechać niż marszobiegać ;)
Pod jedną górką koło 2-3km [to takie siodło w sumie, 1,5km górka ,500m płasko i 1km górka] dałem gazu stąd mój HRmax dzisiaj, od tak mnie naszło ;)
I z czego się cieszę najbardziej, czeka mnie smerfastyczny weekend teraz :)) Wole od studiów więc trzeba to wykorzystać, i co najważniejsze pogoda ma dopisać :))
cad:91
No i to ostatnio mnie bardzo motywuje do treningów.. Mega filmik z jeszcze lepszym podkładem.. Hitem ostatnio w moich uszach :)) Warto oglądnąć i przesłuchać.. Utwór to: Embrace - Ashes &feature=g-vrec&context=G2860028RVAAAAAAAAAA
Ta sama traska co wczoraj, temperatura praktycznie identyczna.. Niedługo będzie można spokojnie sobie pyknąć moją trasę Krotoszyn-Milicz-Sulmierzyce-Krotoszyn - 51km.. Będzie dłużej widać więc spokojnie, bo powrót w ciemnym lesie więc za widać za dobrze, albo bym musiał osiągać gdzieś średnie, które kręcę gdzieś w środku sezonu..w tym samym czasie co dziś pokonując 51km :]
Dzisiaj wyszedłem dopiero chwilę przed 16 na szosę i jako, że już po 17 powoli zachodzi słońce musiałem się streścić.. Zrobiłem wszystkie ćwiczenia z planu aby czasowo wyszło mniej niż zaplanowane - po prostu brak czasu :)
A dzisiaj co się działo :D łoo.. jadąc z Krotoszyna na Zduny wyprzedził mnie tir, po czym widze że kilkaset metrów dalej zwolnił gdzieś do 10-15kmh bo jechał jakiś rowerzysta i nie mógł go wyprzedzić.. No to czym prędzej do niego doskoczyłem, po czym zorientowałem się że za mną jedzie jeszcze 4-5 tirów jeden za drugim..
Za tym jednym powiozłem się jakieś 6km i był to całkiem dobry trening.. Niestety na bardzo nierównym przejeździe przez tory on zwolnił tylko trochę a ja prawie do zera.. Po czym na mojej wysokości pojawia się drugi.. Słyszę klakson i w lusterku widzę gościa coś machającego.. nie przyspieszał gwałtownie więc się skapłem że chce mnie podwieźć jak jego kolega po fachu - jechałem za nim jakieś kolejne 3 km po czym wysiadłem na górce, po czym wyprzedzają mnie dwa następne i zostaje jeszcze jeden - widzę awaryjne to znowu hop, jako że z górki to się jechało przyjemnie :] Asfalty na tym odcinku Krotoszyn-Milicz praktycznie nówka, gdzieniegdzie koleiny ale bez wielkich dziur :] W Miliczu mu pomachałem i zawróciłem..
Chwilę odpocząłem i zabrałem się za zaplanowane ćwiczenia :] Bolało ale dałem radę :)) Później chwila po mieście [gdzie troszku średnia spadła] i do domu z zachodzącym słońcem.. W sumie trening przyspieszony przez jazdę za tirami, ale widać tak miało być bo akurat wróciłem :} Bo później chwila i ciemno..
Jutro ostatni raz zabieram antybiotyk. Praktycznie już prawie nie kaszlę. Zdrówko wraca do porządku :] Jest dobrze, będzie lepiej! Dzisiaj już puls normalniejszy.. :)) cad: 82