Dzisiaj byłem na maratonie w Nietążkowie koło Leszna / Śmigla i zmagałem się z dystansem "mini". Po ostatnich przejściach był to jedyny dystans, którego nie musiałem się obawiać czy w ogóle przejadę. Tydzień temu zatoki, a we wtorek / środę grypa żołądkowa. Zmieniłem więc dystans z giga na mini.
Od samiuśkiego rana dopisywał dobry humor, mimo dość sporego niewyspania - no przecież wczoraj wieczorkiem w tv leciał Harry Potter i Insygnia Śmierci - nie mogłem nie obejrzeć - kolejny już raz z resztą.
Start na maratonie miał być po prostu dobrym treningiem - udało się to i wrzuciłem tu swoje wysokie obroty. Jutro robie kolejny podobny, ale już 100% trening :) Wystartowałem o 10:06 lecz po chwili z mojej grupy zostałem sam.......z kolegą Tomaszem z Gostynia w stroju Gerfin Finanse. Jechaliśmy po maksymalnie mocnych zmianach aż do ok 50km. Tutaj dogonila nas grupka która startowała chwilę za nami - tutaj uciekło mi co najmniej trzecie miejsce przegrane dokładnie o 1min 8sek.
Praktycznie już do samej mety jechaliśmy po zmianach, słabszych czy mocniejszych, ale po prostu jechaliśmy do przodu. Mijamy po drodze sporą ilość kolarzy maruderów :) Ale to wszystko do obejrzenia na filmie na YT ! :)
Wjeżdżamy na metę, rozmawiamy o trasie i wymieniamy się numerami oraz podaję adres bloga żeby chłopaki sobie filmik odtworzyli - znaleźli :) Mam nadzieję, że ujdzie i się spodoba :) Z prawie 2h materiału zrobiłem tylko tyle, no bo ile można oglądać spocone męskie tyłki :D
Na mecie - pyszny kotlet i pyrki z surówką, arbuz! fajny medal, woda, piffko, ogólnie sympatycznie :)
Polecam na kolejne lata Maraton Don Kichota w Nietążkowie. :)
Zatokowo - ale nie nad zatoką. Z kamerką - ale jeszcze nie nauczony. Z uśmiechem - ale i z grymasem na twarzy. Z próbą morderstwa - ale nieudaną w Zdunach.
Hehe.. Zatoki ciągle dają mi się we znaki, ale wyjeżdżam już na jedynie lekkie przejażdżki. Z kamerka muszę się jeszcez dużo nauczyć. Kiedy i na ile włączać. Jak wyłączać - bo się okazało że zapomniałem wyłączyć po jednym fragmencie i się nagrało coś niepotrzebnego dużo więcej - kliknąłem ale nie dostatecznie żeby wyłączyć. Dodatkowo kupuję większą kartę pamięci bo 8gb to stanowczo za mało :)
Z uśmiechem bo znowu jadę, ale i z grymasem bo czuję że nie jadę jakbym chciał. W Zdunach jak będzie widać na filmie gość próbował / wymusił na mnie pierwszeństwo. Chwila mojej nieuwagi i byłbym rozjechany,
Co tu dużo pisać. Przez chore zatoki od kilku dni po prostu samopoczucie do dupy. Miał być mocny tydzień jeszcze a wyszedł całkiem odpoczynkowy, teraz w grę wrzuciłem antybiotyk bo ból jest nie do wytrzymania.
A z fajnych rzeczy: wszedlem w posiadanie kamery Overmax ActiveCAM 2.2 - pierwsze spostrzezenia: bardzo fajna, dobry stosunek jakości do ceny, masa akcesoriów, dobra jakość filmów. Jedynie nagrywanie w jakości Full HD wiąże się z 15 klatkami/s co sprawia jakby czasem się zacinał obraz. W związku z tym nagrywać będe w jakości HD z 30 kl/sek. Jakość niezauważalnie trochę gorsza, ale przynajmniej płynny obraz :)
Jak mówię, tak robię! Dzisiaj kolejny dzień, piękny słoneczny dzień, spędzony na szosie. Prawie 4h na świezym powietrzu, wesoła atmosfera i lajtowe jeżdżenie ,to jest zdecydowanie to czego mi trzeba :)
Od rana troszkę zimno, ale ICM pokazywał na wykresach kolorową kreską wzrost temperatury do ok 10-12*C i tym razem w ogóle się nie pomylił. W słońcu cieplo i przyjemnie, właśnie nawet do 11*C włącznie!
Pośmigałem więc do Ostrowa na rynek, a tu zonk! Dzisiaj chyba cała Polska biega i Ostrów Wlkp. również. Mega impreza na rynku, w tlumie jednak udaje nam się w siedmiu odnaleźć i ruszyć na Odolanów - Sulmierzyce i Krotoszyn. Na rynku spotkanie z naszym byłym prezesem Interkolu p. Przeniczką oraz dawno nie widzianym Adamem Bartoszkiem. Bardzo miło pogadać było !
Ruszylismy więc jakieś dziesięć minut po dziesiątej w stronę Odolanowa. Sam Ostrów prawie cały rozkopany przez remonty dróg {ahh te wybory!} - jak się okazuje później to Odolanów również, więc jeździmy troszkę objazdami. W składzie ja, Rafał Wasilewski, Krzysiek Laskowski i Darek Słowik oraz nowy Piotrek Suchecki + jeden kolega w stroju Ośka Warszawa a także jakiś kolega "NoName", jedziemy sobie spokojnie nie zrywając tempa. Fajna jazda, dużo gadki, żartów i w ogóle poruszane wszystkie tematy świata :) Takich jazd teraz zdecydowanie mi trzeba :)
A jako, że ostatnio jestem nagrzany na szosę, to dokręciłem z chłopakami dzisiaj z Krotoszyna do Biadek jeszcze i stamtąd na Chwaliszew, Zduny i dopiero do domu! Wyszła piękna złoto-jesienna setunia zupełnie na luzaku. A mówie wam, że dzisiaj full lampa była :)
Łeh, kolejny wyjazd na szosę dopiero w nastepny weekend o ile dopisze pogoda ! :/ cad: 84 przewyższenia: 264m min.temp: 4,8*C
Taki miał być rozjazd a wyszło nawet troszkę szarpania.. Do Ostrowa pod wiatr i średnia koło 29-30kmh. Na rynku stawiło się nas 7 ludzi. Wyruszyło razem 4 ,jeden pojechał gdzieś indziej ,a kolega jeden przyszedł pokibicować bo był mocno strzaskany po wczorajszym maratonie :D
Ja oprócz trochę bolącej lewej łydki [chyba jakaś przeciążona, naderwana czy co] czułem się dość dobrze. Taka jazda bez historii :p Nic wielkiego :] rozjazd ,a w Krotoszynie jak już wróciłem to regulacja przerzutek , w domu jeszcze poprawiłem i chyba działa idealnie - zobaczymy we wtorek :) caD: 89
Szybko bo od rana zapowiadali na dziś popołudnie deszcz i faktycznie się zaczęło chmurzyć. Rachu ciachu i po strachu, od dzisiaj moim górkom w okolicy śmieję się w twarz...
Filmik z dzisiaj: https://picasaweb.google.com/xubix1/FILMYByXubiX?authkey=Gv1sRgCP7JyaOui-HnIw#5617340095773398546
Cóż to dzisiaj było za ściganie ! Miodzio !
Od rana wybrałem się do Ostrowa na ryneczek i tam jak zawsze w niedziele o 10:00 spotkaliśmy się by odbyć wspólny trening. Padło kilka propozycji tras. Po krótkiej naradzie wybraliśmy dla nas wszystkich najbardziej optymalną. Będą górki ? TAK ! To dobrze ;) Ruszyliśmy najpierw dość spokojnie rozmawiając między sobą i bez stresu sobie jechaliśmy.. Po chwili pojawia się pierwsza dłuższa górka ,ktoś z tyłu stara się odjeżdżać. Ruszył za nim kolega Bazyl i Łukasz. Ja za nimi.. Chwila na kole i im poprawiłem. Utrzymał się tylko Łukasz ,który "przegrał" o kilkanaście cm ;) Później powrót do peletoniku i jazda dość rwana bo nikomu nie chciało się prowadzić. Do tego gdy chciałem schodzić już ze zmiany prawie wleciał na mnie gołąb. Leciał wszerz drogi i musnąłem go ramieniem tylko przez to ,że przyhamowałem. Inaczej miałbym go gdzieś na twarzy. Dobrze ,że z tyłu zachowali zimną krew i też przyhamowali no ale wszyscy to widzieli..
Po chwili pojawia się kolejna górka ,na której również nie było wolno.. Tym razem Bazyl skoczył ,a ja za nim na kole i razem wjechaliśmy na nią zostawiając peleton z tyłu. Ostatnia górka to był niewypał już w moim wykonaniu co z resztą będzie widać na filmiku.. Skok, podjazd na górkę i wjechałem tam jako pierwszy ,a za mną Łukasz.. Ale nikt łaskawie nie powiedział ,że tam po 100m poprawia jeszcze bardziej [choć wydaje się ,że jest płasko] chwilę utrzymałem się na kole Łukasza i zostałem.
Dalej to też szarpana jazda. Co chwile ktoś skakał i go ścigaliśmy. Aż w końcu peleton się rozluźnił i skoczył Grześ ,którego na początku odpuścili wszyscy ,a jak padła komenda "gonimy" to miałem deski. Zostałem już sobie i odpuściłem 3km przed Odolanowem. Później spokojniej do domu... Auuuuuu ! Cad: 93
Mój rower ;) Przystanek w drodze do Ostrowa na siku ! :)
Filmik z dzisiejszego treningu: https://picasaweb.google.com/xubix1/FILMYByXubiX?authkey=Gv1sRgCP7JyaOui-HnIw#5609608677259729954
Po wczorajszym rekordzie [211km] dzisiaj przyszedł czas na trening z Interkolem. Czułem ,że dzisiaj będzie kiepsko i za tablicą Ostrów Wlkp. już zostanę ,ale potoczyło się wszystko zupełnie inaczej... Do Ostrowa na początku totalna padaka :p No tak nie szła jazda - w dodatku znowu pod cholerny wiatr ! Ale udało się zachować wysoką kadencję i w miarę niskie tętno.. Nogi czułem bardzo ciężkie ,ale jechało się z chwili na chwilę lepiej. Widoczność ograniczała mgła gdzieś do 100m.. Bałem się czy zaraz we mnie ktoś nie wjedzie. W ogóle bardzo też piździło bo było ledwo 16*C a ja jechałem na krótko.
Dojeżdżając do Ostrowa poczekałem chwilę i wszyscy się zebrali. Później nadszedł czas nad wyborem trasy. Początkowy "projekt" bardzo mi się spodobał ,bo mieli mnie po niezbyt wymagającej trasie zostawić w Krotoszynie [przy założeniu ,że dam radę się utrzymać] No ale ostateczna trasa prowadziła przez spore górki i już wiedziałem ,że będzie ciężko.. Początkowo tempo dość spokojne ,że nawet 3x wyszedłem na zmianę ,ale z chwili na chwilę było tylko szybciej.. Długi czas nie schodziło z licznika 45km/h i to nawet pod górę. Nie wiem jak ,ale przetrwałem ! W pewnym momencie co będzie widać na filmiku zacząłem zostawać na podjeździe ,ale się zmobilizowałem i szybko skoczyłem na koło. Było ciężko ,ale fajnie. Pogoda się też poprawiła i było nawet w pewnym momencie 29*C !
Później po tejże górce poczekaliśmy na "maruderów" i się podzieliliśmy.. Mocarze pojechali na górki w szybkim tempie ,a ja ,Zbyszek i Piotrek spokojnie ,ale dość szybko po lepszych terenach do Odolanowa ,gdzie ja skręciłem na Krotoszyn ,a oni na Ostrów wLKP. W sulmierzycach minąłem się z mocniejszą grupą i nie żałuję swojej decyzji "jazdy z maruderami" bo u nich tempo było boskie.. :p
Weekend udany.. Jutro odpoczynek, wtorek lekko dla rozjazdu i myślę w środę już normalnie wrócić do treningów ;) Nigdy jeszcze nie byłem w takiej formie jak ostatnio. Czuję się świetnie i widzę ,że noga podaje.. Jest pięknie :)
https://picasaweb.google.com/xubix1/FILMYByXubiX?authkey=Gv1sRgCP7JyaOui-HnIw#5609259362719928866 Film z dzisiaj :)
Nooo.. W końcu to zrobiłem ! :) Yeah.. Nogi bolą ,a w głowie radocha z pokonanego dystansu ! :D Umówiliśmy się z daniello24 na dzisiaj ,że przejedziemy się razem. Fakt faktem miało to być tylko jakieś 60km ,ale zawsze ;) Chwilę po 9 ruszyłem w trasę bo po głębszych wyliczeniach wyszło mi ,że do miejsca spotkania z daniello mam 70km i zajmie mi to coś koło 2h 20m. Zajęło 2h 13m :D Niestety ,ale bardzo wiało w twarz całe 70km. Na ICM pokazywali to już od wczoraj ,ale miałem nadzieje ,że się jeszcze zmieni ,no ale nic... Było trzeba znowu walczyć z wiatrem. Dojechałem do Wińska ,gdzie zaskoczyły mnie 2-3 większe górki ,których się nie spodziewałem. Umówilismy się na wylocie z Wińska na Wołów... Ja sobie jeszcze na chwilę stanąłem na stacji paliw zatankować wody ;) BYŁO TAK PARNO I DUSZNO ,ŻE POCIŁEM SIĘ MASAKRYCZNIE ,DUŻO PRZY TYM PIJĄC...Pot ze mnie spływał cały czas.. Dalej pojechałem już na miejsce spotkania.. Tam się poznałem z daniello i ruszyliśmy w drogę.. Przez kilka pierwszy kilometrów obok siebie, rozmawiając i szukając sklepu ;) Jak już zatankował on ,ruszyliśmy mocno po zmianach do Wrocławia.. Poszło to tak szybko ,że nawet nie zauważyłem.. Sporo hopek po drodze ,które też dosłownie przelatywaliśmy. We Wrocławiu zachciało mi się pojechać do centrum, na rynek co by posiedzieć chwilę i pogadać. No ,ale nie trafiliśmy tam bo niby jak, skoro nawet za bardzo mieszkańcy nie wiedzą jak tam dojść.. Wróciliśmy więc na wielkie skrzyżowanie ,tam chwila rozmowy i każdy pojechał w swoją stronę.. Ja niestety jak pokazuje nawet ICM miałem 80km pod mocny wiatr :/ Ale nie dawałem się i prędkość nie spadała poniżej 31km/h. Zatrzymałem się też w sklepie po picie i banana bo już się kończyło jedzonko.. No i niestety po mocno pokonanych górkach przed Miliczem dosłownie ODCIĘŁO MI PRĄD.. Dowiedziałem się znów co to znaczy nie mieć z czego dokręcić.. Jak średnia była fajna ponad 31kmh ,tak szybko pikowała w dół i zatrzymała się na tym co widać.. No dosłownie 23-25 km/h się wlkołem.. Znowu się "dopaliłem".. Coraz bardziej widać różnicę ;)
A teraz wcinam lody i zabieram się do montażu filmiku :) cad: 93
Jechało się super we dwójkę.. Bardzo komfortowo ,szybko i bez jakiś "ekscesów" ;) Z daniello we Wrocławiu: