To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:897.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:15
Średnia prędkość:34.18 km/h
Maksymalna prędkość:87.00 km/h
Suma podjazdów:3053 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:173 (86 %)
Suma kalorii:18989 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:56.08 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Czasem trzeba zwolnić... :)

Czwartek, 13 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Po ostatnim zapie$%@laniu przyszedł czas na zwolnienie tempa :) W dodatku bardzo niewyspany po nocy bez sił i chęci na przyciśnięcie w pedały.

Dlatego dziś nadszedł ten czas gdzie nadąża za mną starsza pani wracająca ze sklepu z 10kg worem ziemniaków na plecach, gdy młodzi wojownicy na swoich marketowych rowerach prześcigają mnie z palcem w nosie oraz w końcu gdy wyprzedza mnie traktor w wieku co najmniej 2-3 osiemnastek = najzwyczajniej w świecie potrzeba więc czasu na normalną, spokojną jazdę regeneracyjną.

W międzyczasie standardowo znalazła się chwila na sesję w plenerze.. Każda fotka wygląda na robioną powoli i starannie z uśmiechem na twarzy.. Faktycznie, tak było.. Jednak w myślach padały same przekleństwa i rzucałem mięsem myśląc "gdzie Ty mi ku..a włazisz pieprzona glupia mrówko"... Czerwone cholerstwo pogryzło mnie na rękach głównie, po każdej fotce musiałem sie nieźle otrzepywać, bo chwila bez ruchu i już miałem kilka na nogach, istna masakra!

Jednak bycie pięknym i dzielenie się tym z Wami wymaga poświęceń ! :)

Ps. Sesja jak na razie do przodu ! Właśnie dostałem wyniki z rachunkowości finansowej i ocena "dobry" jest w całości satysfakcjonująca. W sobotę ostatni egzamin i można zająć sie tylko licencjatem :]
Ps.2. Raz dzisiaj nie wytrzymałem i skoczylem za skuterem tak dla jaj na ok. dwa kilometry.. Prawie 60kmh ale nogi przymulały :)
Ps.3. Kadencja spadła w mieście gdy się "lansowałem" ;-)
Ps.4. Więcej zdjęć z dzisiaj na FACEBOOKu i w kolejnych wpisach :*

cad: 84
przewyższenia:137m


/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

------------- 45 sekund ------------------

Środa, 12 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Jako że niestety nie ma czasu na usystematyzowany trening a wyjazdy są czysto spontaniczne i robione w pośpiechu - czym prędzej do domu - postanowiłem spróbować rzucić się na ostatnio "ustanowiony rekord" mojej najczęsciej jeżdżonej trasy.

W sumie małą rozgrzewkę miałem już wracając rowerem 4km z pracy. Szybki obiad, zalanie bidonów i jedziemy.. Przy wyjeździe z miasta w moim ustalonym miejscu kasuję licznik i lecę ile fabryka dała..

No właśnie, teraz z perspektywy czasu chyba trochę za mocno poleciałem początek. Było lekko z wiatrem i jechalo się wybornie. Myślałem że będzie najlepiej. Potwierdzał to mój pierwszy pomiar na 10km. Po skręcie na wschód zaczęła się katorga i już wiedziałem że wiatr spłatał figla i wiał coraz mocniej więc było coraz ciężej. Sił ubywało bardzo szybko w walce z boczno-twarzowym wiatrem. Jednak drugi pomiar dawał jeszcze nadzieję ;)

Trzeci pomiar to było już być albo nie być, skręt na północ {wg. ICM wiatr miał się obracać w sprzyjających dla mnie kierunkach}, ale niestety wiatr ani drgnął. Ostatnie 11km leciałem już z typowo czołowym wiatrem walcząc z zacisniętymi zębami żeby nie dać się pokonać przez wiatr, przez czas i wyjść z tej próby zwycięsko. Na mniej więcej 5km przed "metą" zaczyna mnie lekko ssać i odzywa się mały głód.. Jednak bez zważania na wszystko dookoła pędzę widząc już w myślach lekki zjazd i STOP licznika.

Na 3km przed końcem ostatni rzut oka na czas.. Już widzę że lecę na styk... Dociskam ile mogę, ale nogi już jak z waty, wieje jakby ciągle mocniej...

Dzisiejsza próba to niestety dokładnie -45s.


12.06.2013
Dzisiejszy czas: 1h 24s 31s - śrV: 36.22 - kadencja 85 - hr:168 -

do 10km było 38,6km/h
do 23km spadło do 37,4km/h
do 39km spadło do 36,9km/h
do 51km wyszło 36,22km/h


06.06.2013
Najlepszy czas: 1h 23m 47s - śrV: 36.55 - kadencja 87 - hr:170 -

do 10km było 37,3km/h
do 23km spadło do 37,1km/h
do 39km spadło do 36,8km/h
do 51km wyszło 36,55km/h

Hmm... Wnioski ? Może trochę za mocno poleciałem początek i mi w końcówce brakło "trochę", może też trochę mocniej wiało niż ostatnio i na dłuższym odcinki niesprzyjająco. Ale jest ok, wyniki powtarzalne. Tętno o 2ud.min niższe, może było bardziej dokręcić ?! ;)

Strefa tętna 125-145: 2 min
Strefa tętna 145-165: 12 min
Strefa tętna 165-185: 70 min

cad: 85
przewyższenia: 161m

Ja chcę już w góry! ja chcę już mieć licencjat za sobą! :)

/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Czarne chmury nad rowerową krainą...

Wtorek, 11 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Pomyślicie pewnie co za wariat, pisze o czarnych chmurach gdy na niebie ani jednej - najmniejszej chmurki... Niestety czasu wciąż mało, trudno pogodzić wszystko..

Licencjat zajął ostatnio zdecydowanie pierwsze miejsce.. Weekend praktycznie w calości spędzony na uczelni więc o rowerze można bylo zapomnieć.. A nawet jakbym urwał się wcześniej to zaraz po przyjeździe albo i jeszcze w drodze zaczynało już padać.. Pogoda więc także w dalszym ciągu nie rozpieszcza..

Wczoraj także zrobiłem sobie badania krwi, martwi fakt bycia "czterdziestką-dwójką" bo to cholernie mało... Dodatkowo CHOLESTEROL jako taki znacznie poniżej normy.. Reszta w granicach się jakoś trzyma, ale szału nie ma... Teraz trzeba zrobić wszystko by wrócić do ogólnie pojętej formy :]

Dzisiaj ta sama traska co ostatnio, czas jaki tu wykręcam z dość dużą powtarzalnością cieszy.. Po wynikach z excela widzę że jest progres w porównaniu do poprzenich okresów.. :) No i dzisiaj też szaleństwo za tirami, złapałem 3.. Pierwszy niestety zgubił mnie na dość ostrym zakręcie w mieście i nie zdążyłem już za nim, a sam bym prawie wyrżnął.. Drugi zgubił mnie przy 79km/h i kadencji 140rpm ! Po prostu odjechał... A trzeci skręcił nie w tą drogę co trzeba :]

Jeszcze miesiąc i koniec zabawy w naukowca na kolejne 2/3 miesiące i rowerowe szaleństwo ogarnie całą krainę ;)

cad: 83
przewyższenia: 163m

strefa 1: 2min
strefa 2: 71min
strefa 3: 16min

Taka tam, radosna twórczość ;)


Endomondo:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Nogi nie zapominaja jak się kręci :)))

Piątek, 7 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Identyczna trasa, identyczne warunki, sporo luźniej, tylko troszkę wolniej.

Czyli jak w tytule :) Nogi nie zapominają jak się kręci..
Dzisiaj gdybym wczoraj tylko lekko rozkręcił nogi osiągnalbym pewnie jeszcze lepszy czas.. A tak dzisiaj jednak troszkę nogi było czuć, ale trzymać wysoką prędkość i robić interwały nie sprawiało problemu.

Dzisiaj 5x10min mocne tempo na tętnie 160-170 z kadencją 75-80rpm. Zapiek był, gdyby nie odcinki "odpoczynkowe" pewnie urwałbym jeszcze ze 2/3 minuty bez większego wysiłku dzisiaj.

Ps. Idę się uczyć na jutrzejsze dwa oraz jeden niedzielny egzamin ! 3majcie kciuki! :) Musze zdać, chcę zdać, mogę zdać! ;)

bardzo ładnie już także zarysowuje sie od słoneczka typowo kolarska opalenizna! no w końcu słonko mnie dopadło ;)

cad: 83
przewyższenia: 164m

Strefa tętna 125-145: 11 min
Strefa tętna 145-165: 58 min
Strefa tętna 165-185: 19 min

Czyli widać że dzisiaj sporo luźniej przejechane ;)

Jestem strzelcem wyborowym ;-)
http://www.endomondo.com/workouts/200167875/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rekordowo. Mały cel osiągnięty - bez formy :)

Czwartek, 6 czerwca 2013 · Komentarze(4)
24.08.2011
Stary czas: 1h 26m 35s - śrV: 35.34 - kadencja 96 - hr:175 -

do 10km było 37,2km/h
do 23km spadło do 36,8km/h
do 39km spadło do 34,8km/h
do 51km wyszło 35,3km/h

06.06.2013
Nowy czas: 1h 23m 47s - śrV: 36.55 - kadencja 87 - hr:170 -

do 10km było 37,3km/h
do 23km spadło do 37,1km/h
do 39km spadło do 36,8km/h
do 51km wyszło 36,55km/h

=========================================================

Wszystko to zapisane na komputerze w specjalnym pliku, który zawsze pomaga wrócić do jeżdżonych tras. Warunki porównywalne co wtedy bo mam również dokładną rozpiskę nawet jak wialo :)

Jestem z siebie dumny. Mimo braku w treningach poleciałem idealnie, mocno, równo, szybko! Mój mały cel osiągnięty - zszedłem na tej trasie poniżej 1h 25m i to całkiem sporo.. Teraz czas pojechać tak, aby zejść poniżej 1h 20m ! Tak tak, przeskok o prawie 4 minuty, ale będę wracał do tego celu. Nie ma zmiłuj :)

Rower niestety trochę przycmiony przez licencjata i weekendowe egzaminy, ale myślę że dam radę :) Staram się jak najbardziej utrzymać choc trochę formy :)

cad: 87
przewyzszenia: 161m

Strefa tętna 125-145: 0 min
Strefa tętna 145-165: 7 min
Strefa tętna 165-185: 76 min

Fotka z kryterium w Trzebnicy ;)
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Po mojemu z Interkolem :))

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(1)
No to dzisiaj uwieńczenie tygodnia. Dobrze, że trafił się "długi weekend" bo bym prawdopodobnie pojechał tylko raz bądź dwa. Wczorajszy dzień w całości spędzony we Wrocławiu i rower poszedł w odstawkę - było więc trochę czasu na regenerację, choć sporo łażenia po mieście nie sprzyja odpoczynkowi.

Wypoczęty tako jako nastwiłem budzik na 7:30, szybka pobudka, treściwe śniadanie, szybkie ubranie i wio. Kilometry do Ostrowa ciągnęły się niemilosiernie. Jak w czwartek szło latwo z wiatrem, tak dziś pogoda spłatała figla i zawiewało prosto w twarz. 30km, 1h, w miarę spokojnie, o ile można tak napisać. Na wjeździe zaliczony jeszcze Orlen i dolewka wody bo 3/4 bidonu już wychlapałem. Po chwili z domu wyjeżdża Zbigi i razem wjeżdżamy na rynek.

Tutaj już Bazyl namawia Grzesia na "swoją" trasę, wtrącam tym razem swoje 3 grosze i udaje się namówić grupę na mój wariant jazdy na Cieszyn/Goszcz/Krośnice/Milicz. Trochę kręcenia nosem bo niektorym się spieszy, ale w końcu padła decyyzja i ruszyliśmy.

Na początku w miarę spokojnie, podwójne zmiany, pogaduchy.. Taka jazda ok 35kmh. Standardowo pierwsza hopka i podkręcanie tempa. Później już po wyjeździe na ładny asfalt w Goszczu pojedyncze zmiany i zaczyna sie lekko pagórkowaty teren. Tu znowu do głosu dochodzi Błażej, który ma kopyto i dość mocno zaciąga. Dzielnie trzymam się na kole dając też jakies tam zmiany, ale oszczędzając siły na później. Nagle pojawiamy się na krzyżówce, prosto na Krośnice albo w lewo trasą maratonu. Krzyczę ze środka peletonu że w lewo, lewo lewo! Echo się odbija i chłopaki leca jak powiedziałem. Tutaj nagle zwolnienie i konsternacja że będzie dłużej ble ble ble.. Ale fajniej ! :)

Jedziemy więc między lasami, skręt w prawo i zaczynają się "podjazdy". Staram się trochę poprowadzić grupę, zmiany idą dość ładnie, na jednej z nich Bazyl zaciąga co sił, po nim podkręca Błażej o 2/3 oczka, skaczę - siadam na koło. Lekki zakręt w lewo lekkie wypłaszczenie i poprawka, Błażej dokręca, ja zostaje. Po chwili na kolejnej krzyżówce czekamy na resztę żeby się nie pogubili, lecimy prosto! Tutaj już nie ma wielkiego tempa, hopki mniejsze.

Nagle mój zjazd, dokręcam jak zawsze, robi się wyrwa , dojeżdża jedynie Grześ, skręcamy w prawo na główną w kierunku Milicza. Uciekamy! Prowadzi Grześ, wychodzę na zmianę i stajemy, bo reszta właśnie dojechała. Po chwili na kolejnym podjeździe dokręca Błlażej, staram się trzymać koła ale "nie dziś". Brak pary w nogach, a myślach już Krotoszyn. Po chwili dojeżdża do mnie Maciej "Cancellara" Owczarek prowadząc grupkę z Bazylem i Zbigim. Siadam na koło, po chwili na podjeździe Bazyl macha ręką żebym go wyprzedził, oni zostają a ja z Maciejem gonimy pierwsza grupę która jest w zasięgu wzroku i jest coraz bliżej! Po zmianie Macieja trzymam prędkość pod górę, po chwili wyplaszczenie on jeszcze poprawia, ile razy bym nie chciał dać zmiany tyle razy nagle podkręcał. W końcu odpuściłem i jechałem na kole spokojnie. Ten zrobił sobie czasówkę i gdyby tablica "Milicz" była z kilometr albo i dwa dalej to pewnie byśmy spokojnie dojechali, albo zblizyli się na kilka metrów bo tam z przodu dość wcześnie zaczęli się czarować.

Chwila postoju na stacji i jedziemy dalej na Krotoszyn. W sumie do Zdun spokojnie po zmianach. Wjeżdżamy do Zdun, w myślach piłowany co trening zjazd na rynku. Kilka ostrych zakrętów a przewagę można sobie zrobić. Przede mną tylko Błażej, ja jadę swoje, nie atakuję. Wyjeżdżamy z rynku, a tu widze zrobiła się niezła przerwa, no to gaz do dechy. Jedziemy razem z Błażejem na Krotoszyn. Za nami dociągnął Przemko. Jedziemy we trzech! Do tablicy już tylko 6km. Jednak w polowie dociąga i reszta. Tutaj mały rozjazd. Nogi już pieką niemiłosiernie. Po chwili odjeżdża Przemko, nikt nie goni, ja czekam. Po chwili jednak skacze Bazyl. Znowu nikt nie goni to żeby nie stracić szansy na finisz w ogóle, ciągnę pareset metrów co sił i dociągam Błażeja i Grzesia za sobą. Tu jednak wiem, że jesli ktoś poprawi to koniec. No i niestety Grześ z Błażejem skaczą na tablicę, staram się skoczyć na koło, ale.... Ale to już za dużo...

Taki oto dzisiaj aktywny, długi i wspólny trening. Oby więcej takich.
Niestety jednak do połowy lipca nie pojawię się raczej na rynku.. Znowu rower idzie w niebyt, trzeba się uczyć na 3 egzaminy w ten weekend + pytania do obrony pracy.

Totalny brak formy, znaczy coś tam jeszcze jest, ale przez ten miesiąc będzie tylko gorzej. Treningi raczej sporadyczne, krótkie.. Jak nie wpadnę w depresje przez to, to będzie git majonez bo już załamuję nogi jak widzę swoją jazdę, niby tragedii nie ma, ale chce lepiej, mógłbym lepiej... Ale pieprzonych studiów mi się zachciało i teraz mam, ale nauka troszku wazniejsza :D Ehh :]

Średnia z treningu z Interkolem oscylowała ok. 35,9 km/h.

caD:82
przewyższenia: 452m
max % podjazdu: 7% :)

Wytrzymać z Wami jest ciężko, ale bez Was jeszcez bardziej :D Do zoabczyska za 1,5 miesiąca :)


Traska z dzisiaj:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)