To co już za mną:

Po mojemu z Interkolem :))

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(1)
No to dzisiaj uwieńczenie tygodnia. Dobrze, że trafił się "długi weekend" bo bym prawdopodobnie pojechał tylko raz bądź dwa. Wczorajszy dzień w całości spędzony we Wrocławiu i rower poszedł w odstawkę - było więc trochę czasu na regenerację, choć sporo łażenia po mieście nie sprzyja odpoczynkowi.

Wypoczęty tako jako nastwiłem budzik na 7:30, szybka pobudka, treściwe śniadanie, szybkie ubranie i wio. Kilometry do Ostrowa ciągnęły się niemilosiernie. Jak w czwartek szło latwo z wiatrem, tak dziś pogoda spłatała figla i zawiewało prosto w twarz. 30km, 1h, w miarę spokojnie, o ile można tak napisać. Na wjeździe zaliczony jeszcze Orlen i dolewka wody bo 3/4 bidonu już wychlapałem. Po chwili z domu wyjeżdża Zbigi i razem wjeżdżamy na rynek.

Tutaj już Bazyl namawia Grzesia na "swoją" trasę, wtrącam tym razem swoje 3 grosze i udaje się namówić grupę na mój wariant jazdy na Cieszyn/Goszcz/Krośnice/Milicz. Trochę kręcenia nosem bo niektorym się spieszy, ale w końcu padła decyyzja i ruszyliśmy.

Na początku w miarę spokojnie, podwójne zmiany, pogaduchy.. Taka jazda ok 35kmh. Standardowo pierwsza hopka i podkręcanie tempa. Później już po wyjeździe na ładny asfalt w Goszczu pojedyncze zmiany i zaczyna sie lekko pagórkowaty teren. Tu znowu do głosu dochodzi Błażej, który ma kopyto i dość mocno zaciąga. Dzielnie trzymam się na kole dając też jakies tam zmiany, ale oszczędzając siły na później. Nagle pojawiamy się na krzyżówce, prosto na Krośnice albo w lewo trasą maratonu. Krzyczę ze środka peletonu że w lewo, lewo lewo! Echo się odbija i chłopaki leca jak powiedziałem. Tutaj nagle zwolnienie i konsternacja że będzie dłużej ble ble ble.. Ale fajniej ! :)

Jedziemy więc między lasami, skręt w prawo i zaczynają się "podjazdy". Staram się trochę poprowadzić grupę, zmiany idą dość ładnie, na jednej z nich Bazyl zaciąga co sił, po nim podkręca Błażej o 2/3 oczka, skaczę - siadam na koło. Lekki zakręt w lewo lekkie wypłaszczenie i poprawka, Błażej dokręca, ja zostaje. Po chwili na kolejnej krzyżówce czekamy na resztę żeby się nie pogubili, lecimy prosto! Tutaj już nie ma wielkiego tempa, hopki mniejsze.

Nagle mój zjazd, dokręcam jak zawsze, robi się wyrwa , dojeżdża jedynie Grześ, skręcamy w prawo na główną w kierunku Milicza. Uciekamy! Prowadzi Grześ, wychodzę na zmianę i stajemy, bo reszta właśnie dojechała. Po chwili na kolejnym podjeździe dokręca Błlażej, staram się trzymać koła ale "nie dziś". Brak pary w nogach, a myślach już Krotoszyn. Po chwili dojeżdża do mnie Maciej "Cancellara" Owczarek prowadząc grupkę z Bazylem i Zbigim. Siadam na koło, po chwili na podjeździe Bazyl macha ręką żebym go wyprzedził, oni zostają a ja z Maciejem gonimy pierwsza grupę która jest w zasięgu wzroku i jest coraz bliżej! Po zmianie Macieja trzymam prędkość pod górę, po chwili wyplaszczenie on jeszcze poprawia, ile razy bym nie chciał dać zmiany tyle razy nagle podkręcał. W końcu odpuściłem i jechałem na kole spokojnie. Ten zrobił sobie czasówkę i gdyby tablica "Milicz" była z kilometr albo i dwa dalej to pewnie byśmy spokojnie dojechali, albo zblizyli się na kilka metrów bo tam z przodu dość wcześnie zaczęli się czarować.

Chwila postoju na stacji i jedziemy dalej na Krotoszyn. W sumie do Zdun spokojnie po zmianach. Wjeżdżamy do Zdun, w myślach piłowany co trening zjazd na rynku. Kilka ostrych zakrętów a przewagę można sobie zrobić. Przede mną tylko Błażej, ja jadę swoje, nie atakuję. Wyjeżdżamy z rynku, a tu widze zrobiła się niezła przerwa, no to gaz do dechy. Jedziemy razem z Błażejem na Krotoszyn. Za nami dociągnął Przemko. Jedziemy we trzech! Do tablicy już tylko 6km. Jednak w polowie dociąga i reszta. Tutaj mały rozjazd. Nogi już pieką niemiłosiernie. Po chwili odjeżdża Przemko, nikt nie goni, ja czekam. Po chwili jednak skacze Bazyl. Znowu nikt nie goni to żeby nie stracić szansy na finisz w ogóle, ciągnę pareset metrów co sił i dociągam Błażeja i Grzesia za sobą. Tu jednak wiem, że jesli ktoś poprawi to koniec. No i niestety Grześ z Błażejem skaczą na tablicę, staram się skoczyć na koło, ale.... Ale to już za dużo...

Taki oto dzisiaj aktywny, długi i wspólny trening. Oby więcej takich.
Niestety jednak do połowy lipca nie pojawię się raczej na rynku.. Znowu rower idzie w niebyt, trzeba się uczyć na 3 egzaminy w ten weekend + pytania do obrony pracy.

Totalny brak formy, znaczy coś tam jeszcze jest, ale przez ten miesiąc będzie tylko gorzej. Treningi raczej sporadyczne, krótkie.. Jak nie wpadnę w depresje przez to, to będzie git majonez bo już załamuję nogi jak widzę swoją jazdę, niby tragedii nie ma, ale chce lepiej, mógłbym lepiej... Ale pieprzonych studiów mi się zachciało i teraz mam, ale nauka troszku wazniejsza :D Ehh :]

Średnia z treningu z Interkolem oscylowała ok. 35,9 km/h.

caD:82
przewyższenia: 452m
max % podjazdu: 7% :)

Wytrzymać z Wami jest ciężko, ale bez Was jeszcez bardziej :D Do zoabczyska za 1,5 miesiąca :)


Traska z dzisiaj:
/1796231

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Komentarze (1)

No to znowu się minęliśmy w tych rejonach, dzisiaj również zwiedzałem Sośnie i Goszcz, a średnia bez zwiedzania też oscylowała w granicach 35 km/h :D Nie martw się, ja wakacje spędzam w pracy, to też sobie wiele nie pojeżdżę :)

kaeres123 20:22 niedziela, 2 czerwca 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wczyc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]