To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:515.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:27
Średnia prędkość:28.17 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:2096 m
Maks. tętno maksymalne:187 (93 %)
Maks. tętno średnie:177 (88 %)
Suma kalorii:12971 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:46.82 km i 1h 31m
Więcej statystyk

OppAn GaNgnAm StylE !!

Czwartek, 15 listopada 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Trenażer
A w dupie mam wszystkich co mówią źle... ;) pozdro lance!


Godzina jazdy w rytmie gangnam style!!! ;D

Zajebiście się podskakuje do tego podczas interwałów - w rytm muzyki! basów!

OOoooooooooppan Gangnam Style.. ;))

A dzisiaj, no właśnie zleciało to błyskawicznie, ciągle gestykulując, kręcąc się na siodle, ciągle kiwając głową i w końcu całym ciałem.. Na trening polecam każdemu, wystarczy się wczuć ;) Zajeboskie! ;]

A tak to co jeszcze można napisać, wylane hektolitry potu, forma choćbym chciał - zejść nie chce ;)
W pracy genialnie, codziennie dojazd na MTB :) Polecam każdemu, nawet do domu można szybciej wrócić niż autem.. No i co jeszcze?! Jutro halóweczka, żel we włosach i jazda z drewnem ;)

Weekend będzie bardzo rowerowy, mam już zaplanowane dwie traski, które z pewnością będę chciał przejechać, a nie żeby coś mi przeszkodziło ;)

Bywajcie !

cad:84

No i jeszcze jedno słowo do maruderów - mam w dupie gadanie... o! ;)
Coraz więcej dwulicowych ludzi na tym świecie, jedno mówi - drugie robi, Tobie dupe liże, a za plecami roznosi pierdoły.. Czas się odciąć od tego.. Czas restartu!


&list=FLg2keakQam68kJRkEkjpvqg&index=1&feature=plpp_video

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Wyscig w Osiecznej :))

Niedziela, 11 listopada 2012 · Komentarze(1)
Organizacja na piątkę, wyścig super zabezpieczony, później ciepła herbatka i medal... Ale od początku:

Od rana spokojne szykowanie się do wyścigu, każda czynność starannie zaplanowana więc obyło się bez żadnych komplikacji, koledzy przyjechali wcześniej niż mieli i w ten sposób na start zajechaliśmy wcześniej...

Zapłaciliśmy wpisowe, odebraliśmy numerki i poszliśmy się przygotowywać do wyścigu.. Każdy jadł, pił i zażywał co się dało żeby tylko pomogło :D

Pojechaliśmy na start, tam chwila czekania, odśpiewany HYMN POLSKI z okazji 11.11 i w drogę! Spora grupa wystartowała razem, od początku ostre tempo bo 40-50kmh nie schodziło z licznika.. Czułem się świetnie, od początku w czubie peletonu...

Mimo ciężkiego roweru szło całkiem gładko, niekktórzy startowali na szosówkach, przełajówkach czy MTB z oponami typu slick więc pewnie było im łatwiej jechać po asfalcie, ale nie patrzyłem na to, tylko na siebie :)

Górka nie górka, tempo ostre, ale gdy zaczęło się pierwsze poważniejsze wzniesienie zaczął się dramat.. Mimo jechania w czubie to w takim tłoku istna masakra.. Wzniesienie dość spore bo sigma pokazała 6% i tak ciągnęło się kilkaset metrów.. No ale.. Jak już wspomniałemm - wielki tłok to i sporo dziwnych ludzi.. Nagle zaczęło sporo osób po prostu spływać, a ja nie miałem jak wyprzedzać.. Niestety też spłynąłem razem z maruderami, gdy tylko zrobiło się luźniej próbowałem gonić, przez chwilę byłem zawieszony między peletonem a grupetto, ale oni odjeżdżali a grupetto jechało moim tempem więc nie było co szarżować..

Puściłem korby i postanowiłem poczekać za resztą.. Wjechaliśmy na szuter - dziury, woda, błoto, korzenie i kamienie i nieźle mnie wytrzęsło.. Zablokowany amortyzator [bo 75% trasy to asfalt] i uh ah! Z chwili na chwilę zostawałem z tyłu - po prostu mało doświadczenia w tak niewygodnej jeździe i trochę odpuszczałem...

Niestety stał się kolejny dramat, jadąc na końcu peletoniku zgubiłem bidon! Jako że do mety jeszcze calkiem sporo postanowiłem się wrócić - straciłem zupełnie kontakt nawet z nimi...

Minęło mnie pare pojedynczych osób i gdy tylko znów wyjechaliśmy na asfalt pospawałem ich i goniliśmy razem.. Pod górę byli słabi - zostawiałem ich za każdym wzniesieniem.. Dogoniło nas jeszcze jedno gruppetto z tyłu i pogoń ruszyła bardziej z kopyta..

Na tym samym wzniesieniu kilkusetmetrowym 6% postanowiłem skoczyć do przodu żeby czasem nie ponowiła się sytuacja z pierwszego kółłka - odjechałem całkiem sporo i poczekałem za nasilniejszymi żeby doskoczyli i znów razem gonilismy...

Na jakiś kilometr do mety wjazd do miasta pod górę, cisnę co sił, zostawiam kompanów za sobą i widzę grupetto za którym zostałem przez zgubiony bidon! Doganiam przed finałowym podjazdem i finiszuję jako pierwszy z grupy...

Miejsce?! Jakieś może pięćdziesiąte.. Nie wiem dokładnie :]

Było bardzo fajnie, gdyby nie mój błąd że dałem się zepchnąć w peletonie, na pewno byłoby lepiej.. Zgubiony bidon też nie pomógł, ale na drugim okrążeniu już pomyślałem i przed szutrem bidon wylądował pod koszulką :]]

Extra! Ale MTB to inny świat zupełnie :] Głupi odcinek 4km lasu a przeszkadzał mi niewyobrażalnie :D Trzeba się nauczyć ścigać po takich terenach :D

Podobało mi się po stokroć :] Za rok na pewno też tam zawitam! Było bombowo, jak to u orgów z Leszna zawsze bywa! :)) Dzięki!

Przewyższenia: 178m
Max podjazd: 6%
Czas w I strefie tętna: 6s
Czas w II strefie tętna: 10s
Czas w III strefie tętna: 47m 8s

Na pierwszym poważniejszym wzniesieniu gdzie sigma pokazywała 6%, staram się omijać maruderów i przechodzić wyżej grupy po zewnętrznej, ale już za późno na pogoń głównej grupy :(


Uciekam wolniejszym, gonię szybszych... Zawieszony między peletonem a jakimiś grupetoo:


No i bardzo mocny finisz pod górę!


Zz Pauliną i chłopakami z Interkolu! :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Uciekając owczarkowi, na MTB w lesie i po asfalcie :)

Sobota, 10 listopada 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Mtb
Dzisiaj leciutko od tak żeby się jeszcze lepiej poznać z moim Giantem Revel 2 :)

W końcu jutro będziemy musieli stanowić jedno ciało, korby będą przedłużeniem kończyn dolnych, kierownica górnych, sztyca kręgoosłupa... Jutro musimy dać czadu! Oby :)

No i dzisiaj pojechałem do "mojego lasu" na "moją rundkę" gdzie jak zawsze był czas na ostrą jazdę i chwilę wygłupów, jazdę pod jakoś na oko 70 stopni wzniesienie - nie wiem ile to w %, ale całkiem sporo będzie :D Oczywiście próbowałem podjechać ale na najlżejszym przełożeniu było dość ciężko, gdy tylko wwstawałem tył mielił w miejscu, a do tego siedząc przód skakał od razu po naciśnięciu pedała.. :D

Oczywiście też musiałem się wygrzmocić, polała się krew i na lewej nodze została niezła szrama.. Kolejne trofeum rowerowe :D

No i na koniec już po wyjeździe z lasu, jadąc ścieżką rowerową przeżyłem niezły szok i niemal się nie ze.... w majty.

Niezamknięta brama wjazdowa do domu, owczarek niemiecki i rowerzysta przemykający ze sporą prędkością.. Cholera! Tak! Jak za mną skoczył [nie wiem czy tak dla sportu czy chciał mnie zjeść] to oczywiście w korby i uciekać w te pędy.. Ale bestia nie dała się zgubić przez jakieś 200m.. Dopiero później odpuściła, a na MTB nie ma takiego przyspieszenia.. Na szczęście udało się przeżyć :x

przewyższenia: 173

ps. polecam nutkę:
&feature=autoplay&list=FLg2keakQam68kJRkEkjpvqg&playnext=16

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Ganianie za piłką na hali :D

Piątek, 9 listopada 2012 · Komentarze(0)
W sumie ciekawe ile KM przebiegłem, trochę na pewno wpadło w nogi :]

Forma jest bardzo dobra, idealna na to żeby grać w halówkę bo idzie to z wielką lekkością, finezją i radością... Wszystko praktycznie wychodzi więc trudno żeby się nie podobało :D

Kilka razy niestety też leżałem, tak to jest jak nie potrafią normalnie odebrać piłki :-]] Ze dwa razy lewa stopa się nieźle skręcała - spory ból ale rozchodziłem i jest dobrze.. No cóż - wielkie ryzyko grania w piłkę, ale nie bedę sobie odmawiał takiej przyjemności :)

Do tego żyję niedzielnym wyścigiem, który coraz bliżej :] Forma jest w porządeczku! :) Będzie guuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuut! :D

W pracy na razie idealnie ;) Pierwszy tydzień bardzo pozytywny, jeśli tylko mogę dojeżdżam rowerem czyli dochodzi jakieś 8-9 km dziennie :))

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trenażeiro nr.2

Czwartek, 8 listopada 2012 · Komentarze(0)
Kolejna sesja trenażerowa :) Jeszcze zima się na dobre nie zaczęła a ja już myślę o maratonach w przyszłym roku :D

Fajnie będzie znowu się spotkać na szosie w Trzebnicy, Lesznie, Jeleniej Górze, Istebnej czy w Bukowinie na TdP :)

Chcę na niedzielnym wyścigu się pościgać a nie zamykać tyły :D Więc fajnie będzie powalczyć! :))

Praca fajna, na razie daję rade i jest coraz lepiej w pracy z liczbą hmmm... 30 pań w biurze! :D

cad: 89

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trenażeiro nr.1

Środa, 7 listopada 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Trenażer
Nastały ciężkie czasy :D

Praca od 8 do 16 [w sumie to chciałbym zostawać do 16 xD ale praca to praca :)) + dojazd zajmujący parę minut] i dopiero wyrobiony na rower jestem coś o 17... A jesienią/zimą ciemno tej porze..

Na szczęście Bóg stworzył czlowieka, a człowiek trenażer :D

Jako, że w niedzielę jadę do Osiecznej na wyścig mtb - mój pierwszy terenowy wyścig - to forma spaść do zera nie może i poćwiczyć jest rzeczą wskazaną ! :)

Dzisiaj w sumie pierwsza "sesja" trenażerowa, godzina - na razie więcej nie trzeba, chodzi o utrzymanie formy. Choć jednak dzisiaj to nie była aby jazda bez historii, tylko kilka/naście dość mocnych interwałów :)

Już się nie mogę doczekać niedzieli :)

cad: 88

A i zakładam, że godzina jazdy na trenażerze = 30km :)

pozdro dla chłopców trenażerowców = sezon uważam za otwarty! :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Pierwsza gleba w lesie... :DD

Sobota, 3 listopada 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Mtb, 0-50km
Dzisiaj pierwsza od dawna wizyta w lesie, na szczęście z uczelni udało się wyrwać w miarę wcześnie, lecz za późno żeby pojechać na szosę...

Dość szybko się robi ciemno więc wykorzystuję to że mam MTB :]]
Las sulmierzycko/chwaliszewski i ukochana rundka z hopkami są bardzo fajne.. W lesie nawet przyjemnie, nie wieje jak na szosie, nie było bardzo mokro więc i się nie ubrudziłem za bardzo :]

I dzisiaj też zaliczyłem bliskie spotkanie z drzewem i przytuliłem ziemię... :D
Na szczęście nie było zbyt szybko więc odbyło się bez jakichkolwiek strat, ale pewnie wiewióry czy inne ptaszyska miały ze mnie niezły ubaw :D

Jadąc w dół hamuję do zakrętu ponad 90 stopni, próbuję mimo wszystko wejść tam jak najbardziej dynamicznie i szybko, ale po lewej drzewo... No i bum.. Zachaczyłem rogiem przy kierownicy, przewrotka dość efektywna bo jest tam bardzo wąsko i wleciałem po drugiej stronie w krzaki robiąc prawie fikołka.. :D

Troche potłukłem sobie nogi jak przelatywałem przez rower, ale tak to wszystko w porzadku... Drzewo dalej stoi na swoim miejscu.. :D

Oprócz tego to bez większych przygód, jak to w lesie, zrobiłem chyba 20-25 okrążeń dając zawsze maxa na hopkach i było mega mega fajnie :] Nie żałuję zakupu rowerka :]

No i za tydzień w niedzielę pierwszy wyścig na MTB w Osiecznej :] Jestem ciekawy jak się spiszę w zupełnie innych warunkach niż szosa w rywalizacji z innymi :]

przewyższenia: 244

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Pierwsza i nieostatnia dziś setka... :D

Piątek, 2 listopada 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 100-150km
Dzisiaj ostatni dzień wolny w odpoczynku między obowiązkami.. Postanowiłem go wykorzystać jak najbardziej rowerowo, od samego rana spoglądając za okno endorfiny skoczyły na poziom maksymalny chyba :D

Pogoda piękna, 7*C i lazurowe niebo z pojedynczymi chmurkami... Zjadłem jak najszybciej śniadanie, zrobiłem sobie herbatę i wlałem do moich mega-zajebiaszczo-trzymających ciepło budonów z Lidla :D

Ciepło trzymają tak ze 2h, później stopniowo się ochladza ale nigdy nie jest lodowate czy zimne :) I o to właśnie chodzi.. ! :D

Pełen pozytyw i aż chce się żyć :D Jeszcze jutro najprawdopodobniej wrócę szybciej z uczelni i wsiądę pokręcić bo niedziela to studia do 19:00 a później już praca znowu w godzinach 8-16 więc pozostanie trenażeiro ;)

No ale wróćmy do dzisiejszego treningu.. Uno momento! Właśnie pisząc notkę z radia www.technobase.fm wpadla mi w ucho zajebista nuta: wklejam oryginał, w radiu mix puszczali ;]


No to jedziemy dalej o dzisiejszym treningu, nie oszczędzalem się, leciałem tyle co fabryka dała.. Mam zajebisty humor, nic go chyba nie popsuje.. :D
Pozytywne nastawienie do życia i wszystko się udaje.. ^^

Na podjazdach nie odpuszczałem, ba nawet dokręcałem całkiem sporo, do tego zrobiłem sobie 2x moją pętelkę jakieś 20km z niezłymi hopami, ciągle góra dół i to całkiem nieźle...

Noga podaje też całkiem spoko jak na ten czas, chce się kręcić, pogoda pozwala jak najbardziej więc czemu tego nie wykorzystać :]

I chwilę znowu pośmigałem za busem, ale jechał jakieś 50-60km/h więc dość wolno :D

I od poniedziałku znowu do praaaaaaaaaaaacy :D Będzie się dziaaaaaaaaało :D

A zaraz idę z chłopakami na %% i kolejne setki wpadną dzisiaj ;D
cad: 84
przewyższenia: 736m

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)