Kolejna spokojna sesyja trenażerowa :] Coraz fajniej się kręci :)
Z nowym ręczniczkiem, dość miękkim, który nie śrupie mi czoła ! Ohh.. Poprzednie ręczniki sprawiały, że po każdej kolejnej jeździe miałem czerwone czoło i mega piekło. Tak, wyglądało to tak jakbym się wycierał papierem ściernym. Ale nie tym razem. Mięciutki ręcznik idealnie się spasował z moim czołem. Zbiera wodę jak szalony ;)
Najpierw skromnie - pół godziny siłowni, zaraz po pracy... By później zaliczyć godzinkę spinningu w całkiem fajnym tempie :)
Było fajnie, chociaż potu leje się co niemiara. Myślę, że pójdę jeszcze parę razy w grudniu i to będzie koniec, bo chyba się cały odwodnię i w ogóle.. Nie ma możliwości też by jeździć z taką intensywnością w listopadzie :) Ale nad wszystkim panuję :]
Ostatnimi czasy mam cholernie dziwne wrażenie, jak to wszyscy dookoła się lansują, szpanują i robią wszystko by.....nie byc sobą, ale być kimś lepszym. Lepszym od siebie ? Lepszym ode mnie ? Lepszym od wszystkich i się wyróżniać ? Dosłownie: praca, towarzystwo, spinning, kolarstwo, facebook...Życie to jakaś pseudo rywalizacja ostatnimi czasy, nie wchodząc już w wielką politykę czy walkę religii...
W towarzystwie priv. popisy, przekleństwa, chlanie bez granic, zero jakiegokolwiek sensu życia.. Na spinningu spotykasz jakiegoś debila, który drze się i wyśmiewa cię i cholera wie o co mu chodzi... W kolarstwo niektórzy dokręcają do granic możliwości parę kilometrów by być tylko lepszym i bardziej pochwalonym przez kumpli, zebrać o "dwa kudosy, dwa komentarze" więcej niż ty czy też byle pojawić się w lokalnej gazecie mimo braku osiągnięć jakichkolwiek. Na facebooku ludzie chcą być cool i wstawiają sobie francuskie flagi w profilowe - a ciulu nawet nie pomyślałeś by uczcić 11.11..... Niektórzy próbują cię ustawić, zmienić twoją pewność siebie w zarozumialstwo i bycie gburem, tłumacząc ci przy tym że ogół źle na to patrzy - bo nie jesteś skromny i pokorny. Jednym słowem ludzi popieprzyło i to zdrowo.. Mimo, że z nikim nie rywalizujesz, czujesz jak inni na siłę chcą być lepsi i wprowadzają niezdrową atmosferę...
A dzisiaj wsiadłem na trenażer, załamanie pogodowe na maXa. Leje, zimno, wieje... dramat! Jesień w 101%. Ale nie ta polska złota jesień. Godzina i nogi rozkręcone :) 4 pięciominutowe mocniejsze pociagnięcia z wyższym tętnem. Ogólnie szybko zleciało. Weekend bez imprezy, ale za to rowerowy i to mega pozytywnie :)
Zacznę może od tego czym żyje prawie cały świat: Zamachy we Francji. Wiem, że to blog sportowy.....ale nie sposób ominąć taką tragedię, która spotkała prawdopodobnie samych niewinnych ludzi, którzy tych arabów w ogóle do swojego kraju nie zapraszali. Zagadką dla mnie jest dlaczego nigdy albo bardzo rzadko nie atakuje się samych właśnie przywódców państw zamieszanych w jakiś tam konflikt i dlaczego giną ci najmniej w to uwikłani. Wczoraj szybko po wybuchach ze stadionu ewakuowali szanownego pana prezydenta, a innych ludzi pozostawiono na pastwę losu. Czy to normalne ?! Zdecydowanie nie. Przecież jeśli on ich sam tutaj zapraszał (razem z panią Merkel) to powinien się nie bać i nawet ich rozgrzeszyć (bo przecież nie znają naszych obyczajów i kultury). Teraz już nie waham się napisać, że w 100% nie przeszkadzają mi krzyże: na drogach, w szkołach, w urzędach...po prostu nigdzie. A lekcję religii bym nawet podwoił. Dlaczego ? A bo tylko do takiego kraju gdzie będą się czuli źle i niekomfortowo (dodatkowo jeszcze bez zasiłków) z mocno zakorzenionymi tradycjami chrześcijańskimi tacy uchodźcy nie będą chcieli tu przybywać i będzie ich zbyt mało oraz będą zbyt słabi by cokolwiek zrobić. Nienormalnym jest, że większość z nich to zdrowi i dobrze zbudowani mężczyźni w sile wieku. Precz z nimi z Polski! Jeśli nie mają żadnych dokumentów, nie można ich jakkolwiek sprawdzić oraz w większości przybywają bez rodzin i po zasiłek to WON ! Cieszę się obecnie z jednego: że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy. O tak... Liczę, że sprzeciwią się europejskim trendom. To tyle. Dzięki i zaczynamy wątek dzisiejszego treningu :)
Od samego rana szybka pobudka, wyspany jak już dawno nie, bez żadnej imprezy, wypoczęty po dniu wolnym... Z wiatrem, pod wiatr, bocznym w jedną i drugą stronę... Z bólem i z Arturem...
Wyruszyłem dziś z myślą zrobienia długiego dystansu bo wiem, że to co ma przyjść za parę godzin, w okolicach 24:00 i trwać przez całą niedzielę, to będzie armagedon i nie pozwoli wyjść popedałować.
Odwiedziłem dzisiaj dawno niejeżdżone przeze mnie tereny, za Miliczem, do Krośnic i Wzgórze Joanny :) Wszyscy na swoim miejscu. Do Milicza boczny, niesprzyjający wiatr... później 3 kółeczka po moich hopach i w połowie drugiego zostałem przyłapany na siku przez Patersona. Wsiadłem na rower znów i ruszyliśmy dalej. Później chwilę na Joannie jeden podjazd by z bocznym ale lekko w plecy wiatrem lecieć do domu :) Wiatry ostatnio to są takie, że za każdym razem wracam z przewianą szyją (mimo chusty) i bolącym karkiem mimo 3 warstw! Po górkach jedzie mi się coraz lepiej, choć wiem że nie ma co się szarpać bo to dopiero połowa listopada :) Ale jeżdżę bo lubię :)
Dzisiaj już po 18 byłem na siłowni by poprzerzucać żelastwo Na początku na małym, rozgrzewkowym ciężarze poczułem przeokropne ukucie... Za każdym razem gdy prostowałem nogę z oporem tyle razy bolało jak cholera... Zszedłem więc, zrobiłem kilka przysiadów (gdzie o dziwo wszystko było ok), poćwiczyłem górne partie mięśni i wróciłem.......jak ręką odjął. Ale ćwiczyłem do końca już tak asekuracyjnie, że aż mam niedosyt :)
Po siłowni standardowo już godzina spinningu w klubie. W klubie w którym dzisiaj było ze 30 stopni, a na sali spinningowej po chwili zrobiła się sauna. Fajna jazda, jak zwykle :) Standardowo ubrany w kolarski strój Interkolu pokręciłem z uśmiechem na twarzy. W trakcie jazdy jakiś łepek z łysą pałą (reszta to całkiem fajne dziewczyny) zaczął sapać coś o tym, że mu za wolno, że za mało, że ja taki słaby a ubrany, że w ogóle słaby jestem. I tak kilka razy. Chyba się załamię. Nie nie nie.. Rzucam kolarstwo. Jak już jakiś amator który jeździ czasem na góralu na piwo śmieje się ze mnie... No cóż. Najśmieszniejsze że ów łepek po zakończeniu ćwiczeń przyszedł do szatni i coś gadał, że widać że jeźdżę a to tylko żarty :( A ja już się chciałem obrazić, focha walnąć i zamknąć się w domu oraz nie wychodzić z pokoju. Ahh ten autorytet. Ale zachowanie i gadka co najmniej na poziomie gimbazy, a po wyglądzie dałbym ze trzydzieści - pięć lat.
Dziękuję dobranoc :)
Jutro wolne, czas odpocząć. Sobotę trzeba wykorzystać na maXa bo niedziela chyba będzie nie do pojeżdżenia na dworze przez zapowiadane hektolitry deszczów :x aaaa!