To jak fatalnie mi się dzisiaj jechało to masakra. No jakaś mała niedyspozycja dzisiaj. Dzisiaj towarzyszył mi na monitorze Rafał Majka wygrywający swój pierwszy etap na TdF :)
Nie ma ze boli. Trzeba trenować. Plany na weekend się zmieniły więc dzisiaj trening był jak najbardziej wskazany. Długi, pod dachem, trenażerowy i z piłką ręczną na monitorze. Zleciało dość szybko. Dodatkowo 3 mordercze ćwiczenia. Tylko albo aż, bo niby tętno średnie wcale niewysokie, ale dało mi to się we znaki nieźle.
Dzisiaj założeniem była spokojna, ale dłuższa jazda na trenażerze. Za oknem niby sucho, ale zimno i wieje.. A jako, ze jestem świezo po chorobie nie chcę ryzykować kolejnej infekcji :)
Podczas jazdy dzisiaj oglądałem sobie najpierw finał Tour de Ski mężczyzn, a później wersję kobiecą i o ile w męskiej były jakiekolwiek emocje, tak w wydaniu Pań po prostu nuda, a pierwsze cztery to Norweżki..
I największy szacun dla tej Pani: Therese Johaug :) ♥ ;)
Termin na wyrwanie jednej z czterech "ósemek" (zębów mądrości) ogarnięty... wypadnie w tygodniu regeneracyjnym :D Więc wszystko zaplanowane, udało się także upiłować wczoraj troszeczkę wyłupaną cukierkiem jedynkę.
Jutro siłka i kolejna godzina siły trenażerowej :) Szkoda, że w weekend ma padać.. W sobotę na pewno, oby w niedzielę pogoda była łaskawa.
Po tygodniu nic nie robienia... Po tygodniu odpoczynku.... Po tygodniu odzyskiwania i kumulowania sił.... Po tygodniu lekkiego przeziębienia... Po tygodniu walki z zapaleniem zęba(?) etc.....
......wracam do gry :)
Oprócz dwóch ostatnich, pierwsze trzy były z założenia potrzebne. Zaplanowany tydzień regeneracyjny właśnie się skończył i trzeba zabierać się z powrotem do mocnej pracy. Mocniejszej, dłuższej i cięższej. A za tym pójdzie także jeszcze więcej regeneracji z tego względu, że spadek odporności i infekcja zakładam że były spowodowane właśnie już zmęczeniem organizmu. Trzeba przyznać jednak, że wydawało mi się że odpoczywam wystarczająco, a dopiero ten tydzień pokazał mi jak bardzo potrzebowałem snu, regeneracji i sił do dalszej pracy.
Dzisiaj zaliczyłem najpierw godzinę morderczej siły na siłowni, mam jeszcze trzy wejściówki na karnecie do 15.01.15 trzeba je dobrze wykorzystać. Później godzinka siłowego trenażera. Po tygodniu relaksu trudno było się wkręcić w obroty początkowo, ale później już wystrzeliłem i był konkret i niebagatelny widoczny postęp :)
Pierwsze kilometry w nowym roku, niestety tylko na trenażerze. Lekko kręcąc (co zaplanowane - po trzech tygodniach ogromnej harówki) przez godzinkę i próbując własny organizm.
Miał być do święta Trzech Króli tydzień relaksu, odpoczynku i lekkiego pitu pitu i tak z założenia będzie. Ale co ja się nacierpię to się nacierpię, przez to i boję się trochę o swoją wydolność.
Od około tygodnia walczę najpierw z lekką - później nasilającą się infekcją gdzie męczy mnie katar i kaszel. Od dnia 30 grudnia roku poprzedniego zaczął przeokropnie boleć mnie ząb. Właściwie są to zęby. Właściwie już cała prawa strona twarzy. Wyrzynają mi się dwa (górny i dolny) zęby mądrości i są to istne tortury. W sylwestra mega gorączka, stan zapalny, jeść nie idzie, do tej pory szczękościsk. Od kilku dni więc jestem na antybiotyku mającym poprawić stan mojego samopoczucia i zdrowia zębowego. Wizyta u dentysty i chirurga szczękowego niestety nic więcej nie pomogly. Na ten czas nie da się nic zrobić. Trzeba uspokoić ból, szczękościsk, stan zapalny i opuchliznę. Ale diagnoza jest bardzo bardzo prosta: usuwamy. Najlepiej to chciałbym dwa za jednym razem ażeby nie tracić czasu bo wiem, że co najmniej kilka dni po zabiegu i mając szwy w dziąsłach mogę nie dać rady normalnie funkcjonować - w internetach piszą przerażające historie na temat takich zabiegów. W poniedziałek wędruję na zdjęcie RTG. A ogólnie to boli od skroni, przez ucho, po całą szczękę i inne zęby... Do tego lewa noga nawala.
Jakiś kurde noworoczny koszmar, coroczny noworoczny koszmar. Jak się ma coś pieprzyć to wszystko za jednym razem. Nie załamuje się, bo przeżyję i to, ale cholernie to denerwujące... :/
No i proszę, choroba robi swoje, tętno średnie iście z kosmosu.