Morale wróciły. Powtórzone badania krwi dały dobre wyniki i jak najbardziej mnie podbudowały.
Jutro może być różnie, ciekawe jak forma u innych bo swojej raczej mogę być pewny. Jestem nastawiony bardzo pozytywnie.
Tylko byle nie padało! Chociaż prognozy są nieubłagane :/
A dzisiaj od samego rana zmiana łańcucha już na nowy sezon w BikeSerwis w Ostrowie Wlkp. :) Oj i na kółkach Vision pięknie wszystko chodzi, jutro będzie ogień ! :D
Po wczorajszej wynorze na spinningu prowadzącego przez Krzyśka, dzisiaj planowo weszła godzina relaksu na trenażerze w tą pogodę iście z du.... :D Jutro w planie 2h. Niestety na pewno nie z Interkolem bo muszę się pojawić z rana na uczelni. Także dopiero po południu .
I właśnie rozpoczyna się film "Mała Królowa" na HBO2 HD... O kobiecie trenującej kolarstwo etc. doping, trudy tego sportu. etc. :)
W dobrym czasie przypadł mi regeneracyjny tydzien. Sporo spotkań, wybory, prawo jazdy, badania, impreza jutro....a dzisiaj luźno i lekko godzinka przekręcona po to aby nogi nie zapomniały jak się kręci ;)
Po wstaniu o 7:30 i obudzeniu się z chęcią do jazdy na szosie.......wyjrzałem za okno, spojrzałem w prognozy.......położyłem się spać dalej.
Ileż można stwierdziłem. Kiedyś trzeba się wyspać. Dzisiaj poległem, ale nie z braku chęci na trening. Zabrakło motywacji by znowu marznąć. Ostatni trening na szosie w niedzielę lekko mówiąc dał mi się we znaki, że cały chodzę znowu zasmarkany. Patrząc za okno i do telefonu stwierdziłem, że nikt w tą pogodę nie będzie chciał dymać ponad stówki, a ja mam znowu zbyt daleko do Ostrowa by później z uśmiechem wracać samemu drugie tyle.
Położyłem więc spać się dalej, a po pobudce zjadłem śniadanie i zrobiłem sobie HIT trening. Krócej ale intensywniej, no i w ciepełku na trenażerze. W sumie weszło 38 interwałów. Jutro powinno być już lepiej z pogodą i wyjdę na setunię do Ostrowa :) Tylko muszę wcześniej dopompować kółeczka bo nawet na trenażerze coś się już ciężko jechało, obstawiam 6-7 bar max teraz.
Kiedy fizycznie nie masz siły by wyżyć się po ciężkim psychicznie dniu w swojej pracy, ani na siłowni ani na trenażerze, pozostaje iść spać jak najszybciej. Ale ani sen, ani wysiłek, ani alkohol czy mleko nie rozwiąże żadnego z powstałych już problemów czy zaistniałych sytuacji. Stało się i już. Teraz czas nie na rozpamiętywanie i jakieś uderzanie się w pierś w myśl mea culpa, a na wyciągnięcie wniosków, akceptację rzeczywistości i dalsze robienie tego co kocham, tego co wychodzi mi najlepiej i dalszej pracy do bycia najlepszym. Choć do bycia najlepszym i wybitnym - całkiem sporo mi brakuje, nie poddam się o nie. Ciężko o czymkolwiek rozmawiać z ludźmi, podczas gdy 20% to nie interesuje a 80% cieszy się Twoim nieszczęściem. I nieważne jest czy z igły zrobiono widły.
Kiedy wkoło brakuje osób życzliwych, jest ich po prostu jak na lekarstwo kiedy powinie się noga. Więcej w życiu wrogów niż przyjaciół - znaczy że odniosłem sukces - słowa Ryszarda Andrzejewskiego (pseudo Peja), którego muzyki nie słucham, ale zdaje się przekaz ma odpowiedni i dość konkretny. Sukcesem każdy zowie coś innego, myślę że mniejszy czy większy, ale "jakiś tam" w swoim życiu już mam, a przede mną jeszcze przecież co najmniej drugie tyle życia - jeśli nie zejdę z tego świata wcześniej niż zamierzam. Bycie wyrazistą osobą, mając konkretne poglądy i swoje zdanie trudno jest. Po prostu trudno. Kiedy nie żyjesz i nie myślisz według pierd*lonych zasad i schematów ustalonych przez innych ludzi, którzy zdają się rządzić twoim życiem - będzie jeszcze trudniej. To płynięcie pod prąd. Nie potrzeba mi na moim pogrzebie fałszywych przyjaciół, kumpli, znajomych czy rodziny której nawet nie znam. Pocieszające, ale i motywujące są słowa samego Arystotelesa.
Jeśli chcesz uniknąć krytyki: - Nic nie mów. - Nic nie rób. - Bądź nikim.
To na szczęście mi nie grozi.
Takie rzeczy same przychodzą do głowy przy cięższym dniu. Ale przecież nikogo to nie interesuje. Ogólnie można napisać o wszystkim. Konkretnie tylko o treningu :)
A ten dzisiaj najpierw godzinę na siłowni Gladiator w Krotoszynie gdzie zostałem miło powitany oddaniem na mnie głosu w Plebiscycie, później zabrałem się do dygania żelastwa. Dzisiaj więcej weszło w górne partie, a to z powodu zmęczenia nóg po ostatnich treningach.
Później rozkręciłem właśnie nóżki godzinę na trenażerze na lekkim obciążeniu. Jutro wolne :)
Trzeba mieć nieźle narąbane w głowie, aby zmuszać się do wysiłku ponad normę. NIe da się opisać trafniej uczucia jakie Tobą włada gdy zaczynasz trening i wiesz, że znowu wystawiasz się na próbę: charakteru, wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Ale gdy znajdziesz motywację, ten jeden, najmniejszy cel w swoim życiu - zrobisz to choćby od zaciskania zębów miały ci wszystkie wypaść. Bo to jest właśnie dążenie do celu.
No to dzisiaj, była siłka, było żelastwo, było przepychanie korbą i na koniec stójka i rozjazdowy młynek. Jutro rwę ósemkę. Prawą dolną. Będzie bolało ?! Po kieszeni zapewne :D
pozdro z siłowni ! ;) może ze mnie nie być hardcorowy koksu, ale na pewno już zrobiłem ze sobą niebywałą pracę :)
Powtórka z wczoraj. 2h jakiejś tam bazy. Nogi kręcą już całkiem fajnie :) Jutro odpoczynek basen + sauna :]
Sesja skonczona - pełen relaks :)
Wczoraj impreza, podjadlem trochę placka, jakiś drink wpadł, od jutra znowu ograniczam słodycze i zaczynam jeść po prostu lepiej, jak przez ostatni tydzień cały :)
Super jazda z super nastawieniem i jeszcze superanciejszą nogą. Bombowa jazda dzisiaj. Jednostajne robienie bazy.Ale noga kręciła jak za najlepszych czasów - odczucie oczywiście subiektywne, ale moje :)
Walka z cukrem: od poniedziałku nie miałem w ustach większych słodyczy. Może ze dwa / trzy małe ciasteczka wpadły :) Ograniczanie rozpoczęte, stwierdzam....po cholere mi to jeść jak energii nie dodaje, osłabia odporność i nic pozytywnego ze sobą nie niesie. Ale dzisiaj zgrzeszę - impreza urodzinowo imieninowa taty :)