Albo i słabo. Noga dzis nie kręciła jak miała, na początku fajnie się jechało z wiatrem... Nosiło mnie aż miło. Czułem że noga kręci, ale po nawrocie i gdy zaczęły się hopki to te jakoś latałem, ale pod wiatr była mordercza walka o przetrwanie :)
caD: 82
Na wycieczce rowerowej w piątek obstawa była fajna i konkretna :-)
Dzisiaj na 17:00 umówilismy się z Tomkiem by odbyć wspólny trening. Ja już mogłem wyjść o 16:30 i zrobiłem sobie 5km do Zdun i wróciłem idealnie w czas. Ruszyliśmy tak jak jechałem wczoraj. Moja ulubiona trasa. Najpierw pod wiatr dobre równe zmiany. Później skręt w lewo, lekkie podmuchy, małe hopki i ciągle jedziemy razem.
Hopki za Krośnicami z trasy maratonu trzebnickiego ciśniemy razem. Dzisiaj mocno i siłowo. Oj idealny był dzisiejszy trening na maraton który odbędzie się za tydzień w sobotę. Później już dość spokojnie lecimy z wiatrem w plecy do Krotoszyna po zmianach.
Ogólnie fajna jazda, zostawiliśmy dzisiaj sporo potu na trasie ;-)
Dzisiaj coś od samego rana umawialiśmy się w Krotoszynie na jakieś kilometry wspólne. Mówię, że jadę na 78km i kto chce to może dołączyć.... dogadaliśmy godzinę i wio! Bartek, Artur i Ja. Wspólne jazdy w tygodniu są coraz bardziej realne i przystępne. Coraz więcej nas :-) Bardzo to cieszy, poziom idzie do góry, fajniej jest też po prostu jechać w grupie :-)
Wszyscy co mieli stawili się przy rondzie na ul. Zdunowskiej o 17.00... Pojechaliśmy na Milicz - tam już tempo było zacne mimo wiatru trochę niesprzyjającego z boku.. Dzisiaj chciałem polatać mocno na górkach i tak było. Później lecimy za Miliczem w lewo...Artur miał podgląd segmentu na garminie i mówił że jedziemy kilka sekund w pobliżu najlepszeego wyniku....to sprintem dowaliłem i udało się KOMa zdobyć :) Czekam za chłopakami, później lecimy po hopach i trasie z maratonu trzebnickiego.. Tempo ciągle dość wysokie, jedzie się na prawdę bardzo przyjemnie. Wyjazd na główną drogę Trzebnica - Milicz, tam kolejne hopki, jeszcze trzeba się pokatować..
Później już w miarę spokojnie aż do samego Krotoszyna ze sprzyjającym wiatrem.
Podsumowanie ? Szacun dla Bartka - ma wielką moc skubany. Przejechał praktycznie cały dystans z nami. Nie szarpał aż tak, dawał mocne równe zmiany, po prostu trochę treningów i będzie konkretny zawodnik. Co do mnie, to wielkie zadowolenie. Zrobiłem dzisiaj wszystko co chciałem - głównie hopki dość mocno i równo. Cały dystans przejechany w czasie najlepszych samotnych wypadów na tej trasie. Tu jednak we trzech, ale czasem zwolnienia, stopy.. Jeszcze się go poprawi :)
Jakoś się czułem dzisiaj niewyspany, zmęczony i przymulony......to nic że za oknem piękna pogoda i w miarę ciepła aura. Przez jutrzejsze obowiązkowe wolne od szosy, postanowiłem przekręcić dzisiaj lekkie 50 km w bardzo wyluzowanym tempie. Wczoraj się nie udało, bo chłopakom się spieszyło....no to dzisiaj na spokojnie z nóżki na nóżkę ;-)
cad: 82
Start do I Maratonu Szosowego "Trzech Rzek" w Obornikach Wlkp. Praktycznie chwilę po tym zostajemy z kolegą nr 491 sami we dwóch....
Dzisiaj spotkaliśmy się razem z kolegami z Krotoszyna na rynku przy fontannie i ku mojemu zdziwieniu stawiło się aż 6 chłopa. Tomek Mosiński na nowej meridzie, Bartłomiej Karolewski na nowym specu, Artur i nowych dwóch kolarzy.... którzy dowiedzieli się o naszych spotkaniach z ..... gazet :-) Czyli jednak opłacało się dać takie info i ktoś te gazety papierowe jednak czyta. Super!
Plany na dzisiejszy trening to rozjazd po wczorajszym ściganiu, ale było jak na rozjazd dość szybko. Nie żebym nie miał dać rady, ale po prostu normalnie bym sobie jechał niecałe 30km/h. Ale chłopakom się dzisiaj coś spieszyło. Pogoda jak marzenie, no może przesadzam - po prostu nie padało, a w razie czego pelerynka była w kieszonce w pogotowiu :-)
Fajna jazda, krotoszyński peleton jeszcze do ogarnięcia i ludzie do ustawienia i do nauczenia jazdy w grupie. Jedno wielkie WOW - Krotoszyn jest coraz bardziej rowerowy :-)
Wyjechałem po pracą choć zapowiadane były deszcze, burze i w ogóle wszystkie tragedie pogodowe. Cały dystans jednak przejechałem w ciepełku i pełnym słońcu. Od samego początku jakoś tak dziwnie mi się jechało. Coś nie mogę się wbić w reżim treningowy. Mało czasu ku temu :/
Brrrrrr... Ubrałem sie jak wczoraj, a było tych 6 stopni mniej :/ Odczuwalnie zimniej! A ja z domu wyszedłem nawet nie patrząc na termometr, a jak się szło w bluzie z pracy to było nawet przyjemnie....ehh... człowiek nie myśli :))
Wybrałem się dzisiaj na tą samą trasę co wczoraj. Wiatr od początku zdecydowanie lżejszy niż wczoraj, lekko w plecy.. Nogi jednak nie kręcily jak chciałem, a wcale nie były zajechane.. Trudno przy tej temperaturze było mi sie rozgrzać, cały czas czułem ziąb i komfort termiczny zdecydowanie na minusie :/ Oby z tego nie było żadnego choróbska.
Jutro liczę na dłuższy trening, mam nadzieję, że pogoda będzie sprzyjała i pozwoli wyjść z domu.. Ogólnie na razie w weekend zapowiadany jest armagedon :/
Na spokojnie, lecz w pośpiechu, wybrałem się dzisiaj na krótki trening. Zapowiadane deszcze nie przyszły, cały trening więc na wielki plus :-) Jechało sie bardzo przyjemnie...najpierw niby pod wiatr, ale całkiem szybko..później z wiatrem....to jak z napędem i koniami mechanicznymi ;-)
Jutro, w sobotę jeszcze też...a w niedzielę odpoczynek od roweru ;-) Jedziemy do Warszawy :-)
Dzisiaj zaraz po wszystkich obowiązkach ruszyłem rozjechac nóżki po wczorajszym ściganiu :-) Wyszło prawie 100km... Na ostatnich 5-10km już umierałem, bo nie dość że pod wiatr to jeszcze noga po prostu przestała kręcić.
Po drodze spotkany Zbigi z kolegą, kolega z Krotoszyna i jeszcze kilku kolarzy. Pogoda taka, że aż żal nie wyjść :-)