chwile po mieście aby nie zapomnieć jak się jeździ na rowerze.. już jutro wyjazd około południa :) bedziemy na miejscu ok 16-17 - pójde odebrać numery startowe i mam plan aby się jeszcze chwile przejechać :)
Ost. trening na swoich hopkach i górkach przed klasykiem :) wszystko już dograne, żarcie kupione.. jestem już nawet spakowany ^^ w piątek wyjazd koło południa wyjazd - chcę się tam jeszcze chwile pokręcić rowerem - zobaczyć jak się jeździ w prawdziwych górach :)) jazda na mocnych przełożeniach... kilometrów wyszło mało.. bo już więcej się nie chciało ! o ! :d
teraz aby proszę trzymać kciuki za mnie ^^
moja grupa startowa:
09:40 Kubik Krzysztof nawrocki michał - kolega z Interkolu Piech Wawrzyniec szewczyk andrzej hababicki bogusław jabłońska katarzyna
jak sprawdzałem w liscie uczestników po rocznikach .. to panowie mają tak 35/40 lat ,pani kasia podobnie :)) będzie co gnać.. kolega z teamu młodszy o rok.. to jest profil trasy:
nie mam jeszcze zbyt wielkich planów ucieczek etc :D ale na pewno nie będę się zatrzymywać na bufecie - wody mi musi starczyc w kieszonki biorę 2 batoniki corny żurawinowe , 2banany i jednego powerade + 2 bidony z izotonikiem :) zamontowałem dziś także swoją przerośniętą torebke podsiodłową i włożyłem 2 dętki i łyżki :) [pompka w kieszonke wraz z pawerade]
jak starczy sił i pojade z kimkolwiek na pewno będę się starał go oderwać na finałowym podjeździe tak jak tutaj Lance Armstrong w minucie 1:40
nie pozwolę się urwać.. a na zjazdach będzie trzeba uważać.. zapowiadają ponad 30* :]] czyli to co lubie.. gorąco ,dużo picia ,wręcz duszno i prawie bezwietrznie
kompletnie bez chęci do jazdy, do treningu... 15km na milicz i z powrotem.. jakoś tak w ogóle bez humoru wrrr.. mam nadzieje ,że niedługo kolarski bakcyl wróci.. bo kłodzko się zbliża a ja siedze w domu..
w ogóle nie ma warunków do treningu.. parno i duszno jak cholera.. pot ciekł ze mnie ciurkiem ,cały przepocony.. z każdej strony chmury z których w każdej chwili może spaść deszcz.. powrotne 15km na najcięższym przełożeniu.. pędziło się 38km/h i choć troche nadrobilem średnią :P bo początkowe 15km pod silny wiatr..
Pojechałem 5km do Kobierna pograć w piłke ze znajomymi.. Później rundka "dla lansu" po mieście :)) Ot tak bo nie miałem co robić.. Pojechałem przez park i nagrałem naszą pieknie mieniącą się , nową fontannę :)
od 1:27 zaczyna grać "Barka" {zawsze o godzinie 21:37 w kościele Piotra i Pawła na cześć JPII - słychać ją prawie w całym mieście} i zaczyna szczekać pies ^^
mimo ,że tak ciepło ,ale bardzo przyjemnie.. bez żadnej popołudniowej duchoty... :)
niestety gdy ja wyszedlem zaczęło się chmurzyć.. gdy bylem gdzieś na 15km zaczęło padać.. a ok 20km pod wiatr ciężko.. po przyjeździe ejszcze chwile padało i zaraz wyszło slonce a ja w domu smutny i zziębniety oglądałem dziwny tegoroczny TdF
jestem zupełnie bez formy.. nogi w ogole nie niosą.. cięzko oj ciężko..
Wycieczka w cywilnych ciuchach po mieście zaraz po etapie TdF... Długo ,ale z przygodami.. byłem goniony przez 2 małe psy .. ok 500m leciałem jak strzała.. Przydał się duży blat.. Bo gdy zaczęły mnie gonić miałem na małym.. powybijać takich małych szczekaczy.. A tak to tylko obserwacje co się dzieje w mieście.. Na chodnikach.. W parku :))
Miała być szybka przejażdżka przed dzisiejszym etapem TdF... No i takowa była.. Wyruszam gdzieś tak o 13:00 i lecę w kierunku Koźmina.. Na niebie tylko jedna chmurka {gdy wyprowadzałem rower}.. Na trasie jak dojeżdżałem już do Koźmina zrobiło się praktycznie ciemno.. Z wiatrem do Koźmina szło się około 34km/h {brak świeżości} po wczorajszym.. Nagle trzask - "o ku***, błyska się i grzmi" zawracamy !!! Wiatr ustał, ostatnim tchem nabrałem wody z bidonu i lecimy !!! No.. Płyniemy.. Jak się rozpadało.. To już nie wiedziałem czy to grad czy deszcz.. Wielkie krople ,które obijały się o mnie były wielkie i mokre :P Nie no.. tak trzaskało ze masakra.. W jednym momencie z ulicy zrobił się rwący potok.. Jechałem praktycznie środkiem swojego pasa nie przepuszczając nikogo ,bo w koleinach woda sięgała od opony do nypli.. Srodkiem jakoś szło.. No ale.. jedziemy.. okulary już tak zabryzgane ,że nic nie widać.. Co rusz jakiś samochód na mnie rzucał falę wody.. Dobra.. Jest w końcu Krotoszyn.. Ale.. :/ Co widzę.. Właśnie opuszczają się barierki przed przejazdem kolejowym.. Ahh.. Ja stoję i mokne.. Gdy po ok 5minutach przejechał pociąg ruszyłem znowu .. I co ? Przestaje padać.. Z owijki wode można wykręcać.. Ja cały mokry.. Jakbym przed chwila wyszedł z jeziora.. Na ulicy ludzie z parasolkami wlepiają we mnie ślepia.. Nie dziwię się z resztą.. Po przyjeździe gdy już siedziałem w garażu znowu było wielkie oberwanie z małej chmurki.. Wytarłem rower i napęd.. I biegiem do domu.. Dziwiłem się aby ,że telefon działa xDD Bo jak otworzyłem klapke to i w środku było mokre.. :D Fajna przygoda.. jeszcze w takich warunkach nie jechałem xDD No ale.. Nie polecam.. Troche niebezpiecznie..
V Max wyciągnięte podczas ucieczki do domu.. Śr Kadencja 91
A tu jeszcze obiecane fotki moich klamek dla Krzysia :]]
Dzisiaj szybko po relacji z TdF na szose... :))) tak dla przyjemności parę interwałów siłowych :)
kur**.. był taki ładny opis.. robię "dodaj wpis" ,a strona się "odświeża" ,pojawia się komunikat zostałes automatycznie zalogowany i wpis zniknął :/ a więc teraz aby dam parę fotek znad jeziorka {giewartów}
Zachód słońca :))
Od lewej: Madzia, Ja ,Amelka i Daria :)) Było super !! :]]
A tu samotna wyprawa łódką w celu obmyślenia jak zostać mistrzem :D