Zostałem puszczony w miarę wcześnie, przede mną jechało kilku zawodników, których widziałem - ciągle kogoś przed sobą. Fajnie tak ponieważ jak kogoś widzisz to lepiej się goni i motywacja jest jakby większa. Wydaje mi się, że początek pojechałem ciut za mocno, przez co finałowe metry pod górę Maszt Mikstat już cierpiałem i nie było z czego dokręcić. Ale jestem zadowolony, pojechałem na swoim poziomie. Niskim, ale zawsze coś ;-)
Dzisiaj lekko, krótko i przyjemnie z kilkoma interwałami. Wydaje mi się, że powoli zaczyna wracać forma. Może jeszcze nie jest dobrze, ale nogi zaczynają kręcić. Mniej więcej rok temu o tej porze także powoli doprowadzałem się do wysokiej formy, która wystrzeliła na początku września. Oby teraz wystrzeliła na końcu sierpnia ;-)
Jestem po Ultrze! Nie umarłem, mam się dobrze, dochodzę do siebie.. Odpoczywam.. Wszystko zgodnie z planem, moim planem, który napisało życie :)
Po przejechaniu maratonu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Najpierw błędy podczas dekoracji, obiecanki że dośle się nam jakieś coś pocztą później po czterech dniach karanie zawodników bo....ktoś się czegoś u kogoś doczepił więc trzeba sprawdzić wszystkich. Sorry, ale tego już nie rozumiem. Po oficjalnej dekoracji, gdy na protesty było na prawdę sporo czasu (dla czołówki - bądź po prostu tych co dojechali w niedzielę) nie powinno już się ruszać wyników. Po co?! No ale, taka decyzja organizatora... Kary zgodne z regulaminem, więc tego jakby się nie czepiam - ktokolwiek pojechał niezgodnie z nim - KARA! Ale bez sensu po takim czasie.. No cóż, może się nie znam, ale uważam to za niepotrzebne zamieszanie. W ogóle wychodzi, że jedni pokonywali odcinki 60km w 53minuty, inni nie mają odbitych punktów kontrolnych... trochę wychodzi teraz po czasie nieporozumień... A szkoda bo można było zamknąć imprezę i już do tego nie wracać.
Ja za to po tygodniu wsiadłem na szosę. Postanowiłem powoli i odpoczynkowo pokręcić nóżkami. Te kręcą raczej dobrze, nic nie boli... Mięsnie OK, stawy i inne takie OK. Się teraz zastanawiam tylko, czy to nie czasem zasługa jednego specyfiku, który otrzymałem w HeSPO Krotoszyn. Po ostatnich maratonach (Świnoujście 355km, Nietążkowo 218km) cholernie bolało mnie lewe biodro?! bolały mnie stawy i odczuwałem lewe kolano. Na początku myślałem o zmianie butów, może pozycji bloków etc. Ale po krótszych treningach nic nie było... Przejechałem ULTRĘ TdP i.....nogi bolały mnie mówiąc kolokwialnie "zwykłym zmęczeniem". Trudność schodzenia po schodach czy biegania sprawiały ponaciągane mięśnie, a nie bolące stawy.
W HeSpo Krotoszyn (ul. Koźmińska) można kupić "Joint Care" Healthy and flexible joints, firmy "Formotiva pharma nutrition". Smakuje jak rozpuszczone białko które piłem zimą, smak truskawkowy rewelka! Myślę, że kolejny treningowy wpis poświęcę konkretnie temu specyfikowi. Dobrze jest zadbać o stawy, myślalem o tym od dawna bo przecież od lat przejeżdżam około 11-14 tyś km rocznie. Ps. Nie pijcie tego na czczo.
cad: 74
Gryfusowy szczęśliwy Kris - 700+ :)
Taka formotiva i stawy czy kolana kręcą się jak po wymianie oleju w silniku - płynnie, lekko że aż miło.. :)
Krótkie przepalenie nóżek, bo już w w sobotę o 8:50 start na Tour de Pomorze :) 711km :D
Startuję w sobotę o 8:50, a moje zmagania na trasie będzie można śledzić NA ŻYWO na profesjonalnej stronie http://monitoringtdp.1008.pl/
- znajdować tu się będą wyniki na żywo, straty i zyski oraz aktualne
pozycje na trasie. Po lewej stronie z menu rozwijamy "Zawodnicy",
sortujemy po nazwiskach i odnajdujemy KUBIK
Dzisiaj wybrałem się na małe przepalenie nóżek. Trzeba się poruszać, a za tydzień jechać na 700km! Myślę, że mam już wszystko! Powerbanki, torebki, lampki przednie i tylne, telefon też wiem jak spakować... nowa bateria, kable są... byle były nogi i głowa.
I tu właśnie chciałbym poświęcić kilka słów odnośnie przedniej lampki. Kupiłem dwie, wiadomo, jedna może się popsuć, zgasnąć, przestać działać - cokolwiek... zawsze zostaje chociaż jedna.. ogniw starczy aby świeciła całą noc. Będzie to też prezent, ale o tym innym razem! Kupiłem, przetestowałem.... no i ta jedna zaświeciła i zgasła! To w sumie też nie lampki, to mocne małe latarki! Convoy! Jedna sztuka ponad stówkę w PLN. Dodatkowo zbita była szybka, nie było tej szybki - czort wie, wystawał aby sam kolimator i dioda. Pomyślałem, że po miesiącu od zakupu pewnie nie będzie szans zareklamować, powiedzą że zepsułem, chcę ich okraść, cokolwiek... Wiele razy spotkali się myślę wszyscy z takim traktowaniem przez sprzedawców i producentów... A tu jakie moje zdziwienie. Wysłałem zepsutą latarkę, w piątek... dzisiaj mamy czwartek i latarkę NOWĄ mam już u siebie. Jestem w wielkim szoku, bardzo pozytywnym.
Kontakt bardzo dobry, miły i profesjonalny. Bardzo miła obsługa, szybkie odpisanie na email, szybka przesyłka, praktycznie nowy sprzęt. Sprzedawca nie robił żadnego problemu mimo tego, że (tak! przyznałem się sam!) rozkręciłem ją i zajrzałem w środek w myśl "a może ja to naprawię"... ale że elektrykiem nie jestem - skręciłem jak było i wysłałem do specjalisty. Latarkę kupiłem u tego sprzedawcy na allegro: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=4...
Latarkę wymieniono mi mimo tego, że nie posiadałem już paragonu - wyrzuciłem w myśl "no przecież co tu ma się popsuć" - wystarczył nick z allegro. Dlatego tym bardziej czapki z głów!
Można u nich kupić wiele innych rzeczy, POLECAM gorąco!
Dzisiaj lekki rozjazd po wczorajszej wynorze. Wczesna pobudka i jazda na Salmopol i powrót.. Póki nie padało to jeszcze raz do góry od tablicy Malinka i do góry... I w dół... i pakujemy się i wyjeżdżamy. Zgrupka w górach zakończona. A jazda wcześnie rano i praktycznie na czczo jest ciężka.. Batonik prawie nic nie dał.. Ale później uzupełnione kalorie w KFC i na domowym obiadku w między czasie dokarmiane czekoladą w samochodzie :D
Było mega!
cad: 73
Ostatni trening w lekkim deszczu i przy niskiej temperaturze :)