To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:58445.73 km (w terenie 204.33 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1956:09
Średnia prędkość:29.90 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:272900 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:188 (97 %)
Suma kalorii:1163956 kcal
Liczba aktywności:716
Średnio na aktywność:81.74 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Spinning z Gliną w Poznaniu

Wtorek, 27 listopada 2018 · Komentarze(0)
Długo wyczekiwany trip do Poznania by razem z Gliną pocisnąć na spinningu. Nie, nie mam na myśli łowienia ryb.

Zaraz po pracy lecę do auta na parkingu pod pracą, pędem przez Krotoszyn póki ludzie nie zdążyli wyjechać jeszcze do domów z innych biur..... i rura -> kierunek stolica Wielkopolski. A jakże inaczej?! Jacek ma zajęcia z "rowerków" w Poznańskim fitnessie Olymp. Okazuje się nawet niedaleko od jego domu.

Spinning w rytmie Tiny Turner? Czemu nie, w szczególności jeszcze obchodzi swoje kolejne urodziny, a Glina jest jej wiernym fanem... Kręciliśmy więc co sił. Wyszedł bardzo dobry trening. Jacek zadbał o mnogość interwałów, a ostatnie minuty to była udręka i maksymalne bicie serca.

Później posiedzieliśmy przy pizzy, piwie, Grzanym Winie made by Glina i zwykłym winie czy ptasim mleczq... No przecież. Towarzysząca nam  Gliniana Mama bardzo serdeczna jak zawsze. To był dobry trening, to był dobry wieczór, to trzeba powtarzać ;-)
Takie wypady do Poznania to ja rozumiem :D

Krissssssssso! Go!


Kris i Glina! Dzięki Jacku :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Deszcz nam nie straszny z OTR Interkol

Niedziela, 4 listopada 2018 · Komentarze(1)
Miało nie padać, zlało mnie już na początku ledwo wyjechałem z Krotoszyna. Chwilami miałem myśli czy i ew. kiedy zawrócić do domu, bo przecież albo zaraz zacznie padać bardziej, nikt nie przyjedzie na rynek,  a ja tylko zmoknę i zmarznę.

Ale z czasem zrobiło się całkiem znośnie, cały czas z nieba coś kropiło, ale dało się przeżyć. Zdecydowanie jednak trzeba zacząć zakładać już powoli ciut cieplejsze rzeczy na siebie.

Dojechałem chwilę przed 10 do Ostrowa i po drodze na rynek spotkałem Zbigiego z kolegą, spokojnie sobie gaworząc dojechaliśmy na zbiórkę, był już Grześ i Kuba, po chwili dojechała reszta chłopaków. Wybraliśmy drogę na Mikstat i Ostrzeszów, standard taki, im wyszło około 80km a mi standardowo ponad sto. Tempo równe, spokojne, bez jakiegoś szarpania. Bardzo fajny i luźny trening, listopadowa przejażdżka :)

cad: 82

Mokro, ale pięknie... Już tutaj w drodze do domu :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Full Lampa w Wielkopolskim Sralpe

Czwartek, 1 listopada 2018 · Komentarze(0)
Dzisiaj przy pięknie świecącym i bardzo mocno rozgrzewającym słońcu, postanowiłem pojeździć dłużej, niż to ostatnio miałem w zwyczaju. Historia ogólnie zatacza koło, bo przecież znowu trzeba zacząć kręcić - długo i spokojnie. Każdej jesieni, każdej zimy - znowu to samo. Zaczynamy budowanie formy od nowa. Ale to nie jedno koło, które się kręci i kręci.... myślę, że wracam na rower po kontuzji. Nie tak dawno temu kręciłem po kilkanaście kilometrów ponieważ ból w kolanie powodował zbyt duży dyskomfort aby wsiadać na rower, aby wsiadać na rower na dłużej.

Udało się jednak (chyba już - przyp. red.) wyleczyć i mogę śmiało kręcić. Choć jednak ta doza nieśmiałości i niepewności we mnie tkwi, dzisiaj padlo na dużo kilometrów, ale w dość spokojnym tempie. To jednak uwarunkowane było przez mega mocny wmordewind. Nie opuszczał mnie przez pierwsze około 65km i dawał się we znaki, nie dając rozpedzić nawet w okolice trzydziestu km/h. Postawiłem dzisiaj na moje jedne z ulubionych kółek i tak zawitałem jadąc przez Cieszków i Wszewilki na Czarnogoździce przez Goszcz do Granowca by dalej polecieć na Topolę i przez Łąkociny dojechać do domu w okolicach Smoszewa  :D Tak właśnie jechałem. Poszukajcie sobie sami gdzie leżą na trasie te dużo mniejsze niż wielkie miasta i miasteczka.

Było mega przyjemnie, nawet trochę za ciepło na dzisiejszą garderobę. Cudownie ciepłe promienie słońca otulały dziś wszystkich kolarzy w okolicy. :)

cad: 80

Selfie w kwitnącym rzepaku w listopadzie! Czaaaaad! :D



Ciuchcia z Krośnic ;-) Kolejka wąskotorowa Krośnice :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Runda Spadających Liści 2018 Sobótka

Niedziela, 14 października 2018 · Komentarze(0)
Od początku niezły gaz, wdrapałem się całkiem wysoko na Strzegomiany i później luz aż do Sobótki bo z wiatrem i w peletonie. Później wjazd na drugą rundę w Sobótce na hopce podjechany całkiem spoko, na tyłach grupy, ale ciągle w grupie.. niestety pod Strzegomiany już brakło. Tak to jest bez treningów przez prawie 2 miesiące :/

Jak zaczęło mi się dobrze jechać to kolano się odezwało. Ot taka radosna nowina, niby nie boli ale pobolewa.

Reszta wyścigu przejechana na luzie, bez spiny, w jakimś grupetto, później dojechali do mnie Marian z M5 i Rafał z Milicza M4. Pogaduchy i miła atmosfera.

Lepiej mi poszło patrząc przez pryzmat całego sezonu niż ten wyścig. W open Via Dolny Śląsk w kategorii M2 skończyłem na 8 miejscu :) Cel minimum na ten sezon zrealizowany czyli być w 10tce tego cyklu!

Piękne słońce od startu do mety. Pogoda iście wiosenna :)

cad: 80


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Na szybko i krótko

Piątek, 5 października 2018 · Komentarze(0)
Ostatnimi dniami żyję tylko mini zawodami Mikro Tour de Pologne. Po aktualizacji rankingu jestem drugi OPEN w całej POLSCE!
Z tego jednak co zauważyłem chłopaki ciągle pracują nad poprawnością czasów i je w jakiś sposób przeliczają bądź usuwają błędne czy testowe. Ogólnie kosmos! A już niedługo rozstrzygnięcie. Ciekawi mnie tylko czy gość przede mną to faktycznie wykręcony czas czy jakiś testowy wynik! Pozytywnie nakręcony! Czuję lekkie zniecierpliwienie i podekscytowanie!


A dzisiaj kilka kilometrów zaraz po pracy i zabiegach. Kolano nie bolało. Fajnie było wbić się na wyższe tętna!

cad: 83


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Mikro Tour de Pologne Roadshow Kalisz Carrefour Tissot 2018

Poniedziałek, 1 października 2018 · Komentarze(0)
Niemożliwe stało się faktem! Pierwszy raz w życiu wygrałem coś porządniejszego oprócz plastikowego pucharku.

Przez weekend miasteczko naszego ojczystego wyścigu kolarskiego z mobilnym muzeum historii kolarstwa gościło w Kaliszu.
Usytuowane na parkingu przed galerią kalisz carrefour było bardzo okazałe. Można się było zmierzyć z Czesławem Langiem na wirtualnej jeździe około 2km na interaktywnych trenazerach tacx'a, obejrzeć mobilne muzeum gdzie znajduje się gratka dla pasjonatów rowerowego sportu, było można pograć w piłkę z kubusiem i wiele innych stoisk w tym.... Mikro Tour de Pologne.... Czyli krótkie zawody na trenażerach. Przed nami znajduje się makieta z kolarzami, należy przejechać trzy okrążenia, najlepszy wygrywa.

Pojawiłem się tam w sobotę, chciałem obejrzeć miasteczko, ale jak się dowiedziałem co oferują, postanowiłem spróbować swoich sił. Pierw rozgrzewka, później kręcenie na maXa i pierwszy czas, każda kolejna próba była trochę gorsza.... Pojechalem do domu. Ale jako, że utrzymywałem się na pierwszym miejscu musiałem wrócić, chciałem wrócić tam rownież w niedzielę, z myślą nawet poprawienia mojego rekordu. Na miejscu Tomek z Pleszewa z synem, każdy kręcił!  Sporo znajomych twarzy, w tym kolega Czesław z Koźmina z klubu AGK. Po chwili rozgrzewki ruszyłem z kopyta i udało się osiągnąć czas 33sek 71''...... ! o 5 sekund lepiej! Wszyscy kręcili do ostatniej sekundy trwania konkursu, każdy kręcił co sił i po kilkanaście nawet razy. Nerwy były juz pod koniec, ale takie zdrowe, taka zdrowa rywalizacja, ekscytacja, podniecenie, bo nagroda na wyciągnięcie ręki. Drugie miejsce zajął kolega z Ostrowa Wlkp. który pocina na MTB, trzeci był Tomek, a jego syn pierwszy w juniorach.  Za każdym razem mega ogromny kołowrotek. W niedzielę też próbowałem 2-3 razy, ale to te pierwsze próby okazały się być każdorazowo najlepsze. Jak po miesiacu prawie nie jezdżenia i bólu kolan, to idealny powrót na rower.

Mega fajna zabawa! Buziak od hostessy, wywiady, zdjęcia.. Haha! Pierwsza moja w życiu nagroda wywalczona ciężką pracą! Ufff! :)

A dzisiaj za to krótki rozjazd :D Kolana przestają boleć jak na razie. Jest ok! wracam do siebie z Tissotem T-Race na lewym nadgarstku ;-)

caD:84


Cmok :D


Podium z juniorami :)


Tissot T-race limitowana edycja Tour de Pologne :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Nie boli?!

Piątek, 21 września 2018 · Komentarze(0)
Zrolowałem wczoraj, kolejny raz... Po masażu Adama Bartoszka.... Jak ręką odjął... Nie jest co prawda idealnie, bo po kilku kilometrach zacząłem "czuć" kolano, ale szło i dało się jechać. W życiu nie myślałem, że przejechanie 20km w dość jak na mnie marnym tempie, bedzie sprawiało taką nieopisaną radość. Na razie nie ma co więcej pisac. Wracam do siebie!

Udało się rozwinąć nawet większe niż 20kmh prędkości :)

cad: 78

Spokojnie! Do przodu! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Puchar Polski w Supermaratonach Szosowych - Choszczno

Poniedziałek, 3 września 2018 · Komentarze(1)
Cztery dni po BBT 2018 wybrałem się do Choszczna by walczyć na ostatnim etapie w cyklu Supermaratonów.PL.
Przed startem mam już pewne zwycięstwo w kategorii wiekowej, ale o kategorię nie walczę już od lat...bo nie mam z kim.
Zająłem się więc walką  o to co kusi i motywuje wielu kolarzy z naszego środowiska - Puchar Polski OPEN.
Tutaj stając na starcie jestem trzeci, muszę nie dać odjechać Arturowi (ale żeby nadrobić punkty musiałby uciec na około 25-30 minut) oraz "tylko" dogonić Szymona Koziatka by być finalnie drugim (on w chwili startu jest drugi). Matematyka jest nieubłagana i wychodzi moja natura Alberto Contadora....wrrrróć.... po prostu Księgowego ;-) Przed startem policzone wszystko co do minuty i znam swój plan i strategię na wyścig. Szczęście także sprzyja - losowanie jest dość łaskawe i wiem, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.... Rok temu na ostatnim giga to ja przegrałem drugie miejsce, tym razem karma wróciła.  Za rok trzeba na tyle potrenować by zależało to tylko ode mnie, a nie od czynników zewnętrznych. Jedyne czego się boję to - kolana!

Startuję o 8:33, ruszamy grupą spokojnie: z Jackiem Ilmerem Gliną, Gosią Kubicką, Krzysiem Łańcuckim, Mariuszem Staszakiem i kilku innymi.....ale nagle zostajemy we trzech tylko z Krzysiem i Mariuszem....nadając tempo jechałem lajtowo... cholera, a chciałem dlużej jechać i pogadać po prostu. No ale... Trzeba jechać! Okazuje się, że wszyscy myślimy w taki sam sposób, najpierw rozgrzewka, a już po chwili zacznie się dopiero mocna jazda. Samemu nie ma co się porywać z motyką na słońce. Za nami pendolino w postaci Henia, Dariusza, Mariana i Marcina oraz kilku innych mocnych chłopaków.

Kilka kilometrów przejechanych normalnie... Później gdy pojawia się grupa za nami trzeba się złapać, ale jadący na zmianie Henryk nie zamierza zwalniać z tego powodu... Pojawia się przy pierwszym mocniejszym depnięciu ból w kolanie... ale od tego czasu już tylko mocne depnięcia i coraz mocniej bolące kolano. Lewe kolano po BBT :/

Jedziemy po zmianach, Adamowi Litarowiczowi nie odpowiada tempo narzucone przez chłopaków i troche się kłócą z szybszymi chłopakami. Niepotrzebne dyskusje, ale także faktycznie bardzo mocne tempo jak na ten dystans. Kilka razy Dariusz z Cubicy mocno odjeżdża i trzeba spawać, panuje lekka nerwówka...

Gdzieś około 90-95 km zauważamy grupę, którą chcieliśmy dojść od początku. Tam jedzie moje drugie miejsce! Ale nie chcę się spieszyć, nie ma potrzeby myślę. Innego zdania był Henryk Bętlewski - lider PP i najmocniejszy w tegorocznym peletonie. Zaatakował bardzo zdecydowanie i mocno, za nim podczepił się Marcin Sierant, jeden Gryfusiak ze Szczecina oraz zawodnik z STR Świdwin, ja jechałem w środku grupy i nie mogłem natychmiast zareagować bo byłem zablokowany z każdej strony. W głowie pojawiła się jedna myśl: jeśli ta czwórka dojedzie do trójki uciekinierów - przegrywam swoje drugie miejsce i jestem trzeci. Kolano boli jak cholera.... Ale!

Skoczył w tej samej chwili Darek Kaczyński, skoczył zawodnik z nr.1 oraz ja. Kilka kilometrów swoistego przeciągania liny.... Niestety Heniu i reszta dogania grupkę i zaczynają jazdę po zmianach, w grupie mają jeszcze mocnego kolegę Heleniarza z M3. Długi czas trzymamy ich na dystans, ale w pewnej chwili zaczynam zauważać, że jednak nam odjeżdżają. Reszta grupy została daleko w tyle więc nie ma szans żeby ktoś nam trzem pomógł. Pojawia się przejazd przez miejscowość i cholernie nierówny bruk, kocie łby. Nic przyjemnego! Nie umiem po tym jeździć, ale powiedziałem sobie że pogubię bidony, pogubię plomby w zębach ale nie zwolnię... udało się nawet przyspieszyć, moi zwolnili dość znacząco... grupa przede mną też pojechała wolniej ten odcinek... pojawili się w zasięgu..
Po wyjeździe z miasteczka hopka, ładny asfalt już... chłopaki mocno kręcą, ale ja kręcę jeszcze mocniej, nie widzę moich kompanów pogoni więc jestem skazany sam na siebie. Wieje w twarz. Boli cholernie - kolano, oddech staje się niemożliwie szybki, serducho wali na maXa! Byłem już zbyt blisko by ich odpuścić i zbyt daleko by ktoś mógł mi pomóc... Ale DRUUUUUUUUUGIE miejsce tu moje jedzie! Zagiąłem się ostatni raz i w myślach zawyłem z bólu..... dogoniłem ich pod lekką hopkę! Nikt więcej już tej grupki nie doszedł. Byłem mega szczęsliwy ze sam sobie wypracowałem ten wynik i dojazd do grupy.... ale kolano dostało przez to konkretnie.

Odpocząłem chwilę i zacząłem znowu wychodzić na zmiany. Heniu ewidentnie tego dnia dobrze się czuł i nie zamierzał na nikogo czekać. Odjechał po jakimś czasie samotnie do mety, my goniliśmy tylko w części.. Ja miałem za zadanie już tylko dojechać z Szymonem i Arturem, nic więcej nie musiałem. Miałem szczęście, że ani Szymon ani Artur nie zaczęli skakać. Ból stał się bardzo nieznośny i zaczęło mnie lewe kolano boleć jak na bbt. W pewnej chwili czwórka chlopaków odjechala gonić Henia, ja z bólem kolana zostałem i nie musiałem gonić, na szczęscie Szymon też nie cisnął. Zwolniliśmy na tyle, że dojechał do nas kolega Marian Kołodziejski z "numerem 1" i tak dojechaliśmy po zmianach na metę. Mogłem spokojnie odetchnąć! Rzutem na taśmę zdobyłem DRUGIE miejsce w Pucharze Polski Open 2018 :) do tego drugie miejsce w kat. m2 oraz 7 open na samym supermaratonie.

Jestem giga zadowolony ze swojej dyspozycji i formy! Jest dobrze! teraz tylko to podtrzymać. Końcówka supermaratonów szosowych przebiegła po mojej myśli! Noga była konkretna! Tylko tteraz muszę konkretnie odpocząć po BBT, odespać i zregenerować lewe kolano przede wszystkim :)

Organizacja maratonu na wielki plus, od początku do końca! Pyszne jedzenie na mecie, możliwość spania na sali - mega atmosfera po maratonie, wszystko przypięte na ostatni guzik, w pakiecie koszulka z maratonu, dobrze oznakowana trasa, dobre bufety!

cad: 80

Chwilę przed startem, ostatni banan :D


Podium Pucharu Polski Supermaratonów Szosowych w 2018 roku :)


Puchar Polski 2017    -    Puchar Polski 2018

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Rozjazd po BBT

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Rozjazd z lekko bolącym kolanem po BBT.

cad: 71

Wjazd na metę BBT2018. Nie wiem czy to uśmiech czy grymas na twarzy :)


Ze Zbyszkiem Kreftem ze Śremu z którym przejechałem kilkadziesiąt dobrych kilometrów na koniec umierając przez ból kolan i lędźwi!
Dzięki stary jeszcze raz! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)