Wyścig (trening) Leśnica - Góra Św. Anny :)
Rano do Ostrowa, wyjazd od Zbigiego razem z Robertem i Piotrem Lisem. Fajna ekipa, kupa śmiechu, ciekawe tematy, tak jak powinno być :]
Po dojeździe do Leśnicy szybko znajdujemy fajny parking, idziemy odebrac pakiety startowe, zrobić siku, zjeść ostatnie batoniki i przypiąć numery. Przed startem chwila małej rozgrzewki. Po kilku zrywach już czuję, że będzie dobrze. Jest dobrze.
Zjeżdżam na start, wchodzę w pierwszy rząd, ale po chwili jeszcze się zebrało mnóstwo ludzi i wychodzi że startuje gdzieś z 50 miejsca.
Na początku lekka nerwówka, wszyscy jeszcze pełni sił, dużo nas....podjazd pod Górę Św. Anny.....pikuś, nawet go nie zauważam, tętno mega spokojne, a jadę w samym czubie ;) Cieszy to bardzo, pierwszy zjazd, przejazd przed metę i wio, drugie okrążenie, tym razem ze słynną ścianką "AlpenStrasse" :) Udaje się zrzucić przed zakrętem z blatu na małą tarczę (bo różnie z tym bywa :D ) i o dziwo mimo sztywności podjeżdżam ze "spokojem" i mam ze 3 ząbki zapasu. Jestem ciągle w grupie chyba 30-50 pierwszych kolarzy....Zjazd....
I koniec wyścigu :( Tylne koło zaczyna pływać, hamuję czym prędzej bo czuję że uchodzi powietrze z opony :/ Klnę i krzyczę sobie dla odreagowania bardzo głośno....Już po wyścigu. A tak dobrze mi się jechało nie czując prawie zmęczenia. Lekko załamany powoli sobie zmieniam dętkę. Mija mnie Robert Kierzek, Zbigi Kowalczyk i inni znajomi. - Pozdrawiam Macieju, brawo za kolejny udany w Twoim wykonaniu wyścig - rozkręcasz się co start coraz lepiej :)
No, założyłem koło, pojechałem. Jadę lekko załamany, zjadam żela.....i se myślę, że teraz już tylko pozostaje potrenować. No cóż. Ścigać nie mam się już o co :/ Wszelkie grupy odjechały. Mijam pojedynczych kolarzy, z tyłu czuję niedobór powietrza. A zeszło pewnie przez niezauważenie progu zwalniającego na pierwszym kółku i jak przywaliłem tyłem (przód zdążyłem podnieść) to może powoli sobie schodzilo :/ Szlag!
Ale co, łykam kolejnych kolarzy, trochę się podbudowuję, że ta forma co mam pewnie pozwoliłaby mi na zajęcie wysokiego miejsca, może na dojazd w głównej grupie (ale, gdyby, może, to sobie mogę między bajki wsadzić). Czułem się po prostu wyśmienicie.
Na chyba 50km dogania mnie pierwsza grupa i pierwszy raz w życiu zaliczam dubla :/ Ale....tu się z chłopakami powiozłem od początku podjazdu pod Górę Św. Anny do samej mety, z tym że ja dymałem jeszcze jedno kółko. Łeee...
Ostatnie kółko już praktycznie smutne. Przegoniłem aby dwóch kolarzy, morale spadly do zera. Tylne koło ciągle pływa, dupa boli, nie chce się już jechać.... Ale dojechałem. Na mecie spotkałem przeszczęsliwego Macieja, podjechaliśmy na bufecik, zjedliśmy ciastka, napiliśmy się i oddaliśmy numery startowe. Później już spakowałem rower, zjedliśmy z chlopakami makaron i wróciliśmy do domu :)
Podsumowując wyjazd, to mogę powiedzieć tylko że na mega wielki plus. Trasa świetna, pode mnie - lubię takie.
Forma jest, szczęscia trochę brak. Zbigi w gazie, Robert na swoim wysokim poziomie, Piotrek super.
cad: 83
max %: 15
Twitter: https://twitter.com/Krzysztof_Kubik/status/6046706...
https://www.strava.com/activities/315035487
Jest ekipa jest zabawa :)