wiało jak cholera, deszcz padał przez cały czas, było ledwo 6*C.. ale było warto ;) czas lepszy o prawie 30s niż w poprzednim sezonie gdy też wiało baaardzo mocno..
i oto 3 miejsce zajęte :) jeśli takie rozpoczęcie sezonu - to tak trzeba do końca już ;)
Ciężko dzisiaj, potwornie męczące i nużące, ale dałem radę ;)
W niedziele pierwsze zawody - czasówka 5km płasko... Prolog interkolowy, no i jak na złość ma LAĆ jak z cebra :/ Niewesolo to widzę, ale raczej podejmę rywalizację mimo warunków.. Ajć!
Dzisiaj kolejny dzień z serii "nie daj się a zesraj się" ;)
Nogi jak z waty, puls szaleje, a jechać trzeba.. Wszystko wg. planów treningowych więc ufam, że tak ma być.. Ale tak na w razie czego zapytałem trenera i przesłałem swoje uwagi - zobaczymy co odpisze ;)
Może to trening na zasadzie przeciążenia, o której w swojej książce pisze sam Lance Armstrong:
"Za treningiem stoi prosta zasada, że jeśli podczas niego nie wydobędziesz z organizmu granic możliwości, to organizm nie zadziała tak jak powinien, gdy będziesz tego chciał. Niezależnie od tego, czy Twoim celem jest swobodne zrobienie 100mil w 6h, szybsze pedałowanie na czasówce, bycie w pierwszej trójce na finiszu wyścigu, czy też pokonanie tego mądrali z innego klubu, w każdym przypadku musisz od czasu do czasu przeciążyć swój organizm - zmusić go do działania powyżej normalnych ograniczeń - aby pomóc mięśniom się wzmocnić, a przemianom energetycznym uzyskać większą wydajność. Trenerzy dawnej szkoły nazywali te przeciążenia szokowaniem ciała i chociaż na początku zwykle odczuwa się je jako szok, możesz być pewien, że nagroda jest warta tego dyskomfortu ! "
Jednak nie można zapominać o odpoczynku i regeneracji :)
Bo dzisiaj pojawiło się nas 6 na rynku + odwiedził nas znowu prezes :) jazda do ostrowa nieźle też dała mi się we znaki bo dość mocno pod wiatr, a ja wyjechałem na ostatnią chwilę więc było trzeba momentami szarpać.. Do tego później jakoś na Pleszew i Raszków, a ja z Raszkowa na Krotoszyn.. W sumie odpuściłem dzisiaj mocne szarpanie, jak czułem że już jadę za mocno, na tył i odpoczywamy, albo nawet puszczamy koło.. Ahh !
Pozdrawiam wszystkich ! :) Jutro do Warszawy, na obchody 2-giej rocznicy katastrofy smoleńskiej :( caD: 88
Zaraz po śniadaniu wielkanocnym ruszyłem do Ostrowa na rynek, gdyż zadeklarowało się kilku ludzi na wspólną jazdę :) Jednak jak przyjechałem spotkałem tylko 3 kolegów, z których jeden pojechał już raptem po 5 km chyba do domu...
Do Ostrowa jechało się fajnie z wiatrem, nie forsowałem się.. Później jednak bylo ciężko.. Najpierw pulsometr chwilę zaniemógł, ale poprawiłem opaskę i wrócił sygnał.
Jak Michał poleciał do domu, zostało nas trzech i koledzy narzucili masakryczne tempo pod ostry wiatr.. W pewnym momencie zaczął sypać ostro śnieg, w jedną chwilę byłem cały biały i w sumie się trochę przemokło.. :]
Jak po pewnej zmianie zobaczyłem jaki mam puls, zszedłem ze zmiany i jak miała przyjść znowu na mnie kolej to puściłem koło gdyż jechałem ponad progiem..
I już na 7km do domu jechałem sam z "normalnym" tętnem i prędkością 30-33km/h a nie prawie 40km/h :o
A teraz zmykam oglądać wyscig Paris - Roubaix i wcinać mazurka i inne rarytasy :) Jutro o 10:00 znowu rynek ;) Jutro też będzie masakra chyba, ten tydzień był bardzo wymagający, praktycznie codziennie na rowerze i to bardzo mocne treningi.. Nie było opierdzielania się w środku tygodniu i teraz to wychodzi bo troszkę niedomagam :D Ale zobaczymy jutro.. Może nogi się musiały trochę rozkręcić :)
Tego się dzisiaj nie spodziewałem :) Wyszedł świetny trening, który miał być dzisiaj tylko godzinną jazdą odpoczynkową :D
Odpoczynek więc zostawię na jutro, a dzisiaj poszalałem :) Miało być przede wszystkim długo - było.. Jako, że nogi po wczoraj mocno dało się jeszcze odczuć, to ruszyłem całkiem żwawo.. Dopiero później dały się we znaki..
Dojechałem za Milicz na górki i tak mam swoją pętlę 15km z 3 konkretnymi jak na moje tereny podjazdami :) A że owe pętle były 3 to podjazdów 9 + 4 po drodze :)
Wg. stronki od tras gpsies.com wyszło 827m przewyższenia :)
W sumie taki trening był możliwy tylko dzięki pięknej pogodzie, która zaskoczyła. Wczoraj jeszcze prognoza mówiła o dość sporych opadach deszczu.. No i szed nas wypuścił z pracy 2h wcześniej więc nie sposób było zmarnować tyle czasu! :]
Kręciło się dobrze, mimo ciężkich nóg szło dość dobrze, jedynie na podjazdach później była już "padaka" no ale tego się spodziewałem bo ostatnie kilka dni bardzo mocne..
Ja nie wiem co jest, istna masakra jakaś :( Kwiecień - plecień i mamy oto za oknem mżawke i 5*C :/
Od tygodnia chyba mam wpięty rower w trenażer i coś się nie zapowiada, żebym go szybko z tamtąd wyciągnął.. Za tydzień pierwsze ściganie, później Trzebnica i Radków tydzien po tygodniu, a nie ma nawet jak pojeździć na zewnątrz :/
Na jutro znowu zapowiadają deszcz , w sobotę ulewę ,a na niedzielę rano śnieg :/ Przecież to jakaś masakra istna ;/
A dzisiejszy trening miał ćwiczyć podjazdy no i tak sobie poćwiczyłem ,że koło przednie jeszcze bardziej podwyższyłem, i interwały bardzo mocne robiłem na 5 obciążeniu 5/5 :))
Trening w sumie udany, bardzo ciężko na początku szło, później coraz lepiej by znowu na koniec być praktycznie ujechanym.. Raz sobie zrobiłem taki interwałek na stojąco z mega dużą kadencją, po kilkudziesięciu sekundach nogi same się uginały.. :D I coś puls śr. niski wyszedł, no ale to chyba przez odpoczynki między interwałami, bo było ooooooooostro! :]
Forma jest bardzo dobra, najlepsza chyba ze wszystkich lat na razie.. :)
A w następny wtorek 10 kwietnia jadę do Warszawy bo wziąć udział w pochodzie na obchodach Smoleńskiej Katastrofy sprzed dwóch lat.. :(
Mimo pięknej pogody za oknem brak czasu :/ 2h dało się wysupłać, ale tylko w domu bo tylko się przebieram i uciekam, a tak to za dużo czasu by uciekło na ubieranie, wychodzenie, wchodzenie przebieranie się ze wszystkich ciuchów etc etc..
Piękny trening za to wyszedł.. 3 interwały zafundowane, ale to takie, że czuję nogi dość solidnie.. 1x to był "luz" i mimo sporej mocy włożonej w wysiłek nie odczuwałem jakoś tego bardzo, później 2x i 3x to było tylko ciężej, przy tej samej prędkości wyższe pulsy trochę i tak po prostu bardziej piekło.. ;)
cad:88
za tydzień w niedziele pierwszy wyścig [5km czasówka - prolog INterkol'u] :) w zeszłym roku 2,5 km pod mega mocny wiatr, nawrót i powrót z wiatrem i wyszło 8m 27s :) [zwycięzca kategorii 7m 37s] mam nadzieję w tym roku przy podobnych warunkach zejść grubo poniżej 8m.. najbardziej zadowalałoby mnie 7:40s