To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:681.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:43
Średnia prędkość:28.12 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:183 (92 %)
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:17534 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:48.64 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Trenażer odpoczynkowo

Sobota, 7 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Dzisiaj odpoczynkowo trenażer.. Chwila kręcenia tak aby się nie zastać.. Wczorajszy trening dał nieźle w kość.. Jutro to samo co wczoraj ma być ,a nie wiem jak jeśli ciągle czuję w nogach wczorajszy trening :D Damy radę jakoś :p

cad:88

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Basen

Czwartek, 5 stycznia 2012 · Komentarze(3)
To na ten czas koniec z basenem :) Karnet się skończył i zabieramy się za treningi rowerowe poważniej jeszcze niż dotąd + co piątek piłka na hali :]

I forma piękna przyjdzie ! ;]

Dzisiaj sporo przepłynięte ,aż się pogubiłem w liczeniu długości, do tego 15-20 minut jacuzzi i biczów wodnych :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Potworny wiatr ! Ale się nie dałem ! ;))

Środa, 4 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Kategoria 50-100km
Raptem 5 minut dłużej niż wczoraj... Myślałem ,że będzie dużo gorzej ,a tu całkiem miłe zaskoczenie..

Przez pierwsze 15km jazda z bocznym wiatrem niesprzyjającym.. Później skręt w lewo i jazda 25km pod mocny wiatr ,kolejny skret i jazda 10km z tym samym wiatrem tylko bocznym i ostatnie 15km to była jazda z wiatrem w plecy..

Tak to mniej więcej się rozłozyło... Zaplanowane ćwiczenia wypadły akurat na jazdę pod wiatr czyli było jeszcze trudniej ,ale dałem radę. Gdy jechałem z bocznym wiatrem to czułem się jakby przednie koło miało zaraz odfrunąć.. Wiatr spychał na drugi pas ,a jak z nim "walczyłem" to musiałem się nieźle zapierać w dolnym chwycie..

Przjeżdżając przez małe miasteczko przy ulicy stoją 3 duże bloki.. Między nimi są przerwy.. I jak na pierwszej przerwie mnie siekło to myślałem ,że już leżę.. No poczułem odfruwające koła.. Jakby mnie ktoś podciął.. Jakbym jechał na jakiś cosmicach albo z pełnym kołem tylnym to na 100% zaliczyłbym glebę..

Powrót to istna bajka.. Nie zwalniałem poniżej 40km/h ,a tętno było na poziomie 135-140ud/min :D Za to początek pod wiatr jechane 20-22kmh pod ten najgorszy 25km odcinek pod wiatr...

I znowu musiałem zrzucić na małą tarczę z przodu... Nie do ujechania z blata..

cad: 94

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Basenik - super alternatywa potreningowa ;)

Wtorek, 3 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Godzina basenu :] Po treningu świetnie się pływa.. Dużo takich interwałowych długości..

ogólnie to 45m pływania i ok 60 długości + 15min jacuzzi i biczów wodnych etc :)

super ! jutro najprawdopodobniej ostatnia wizyta na pływalni na jakiś dłuższy czas - kończy się karnet i w sumie czas odłożyć basen na dalszy plan.. teraz rower ! i czasem granie w piłkę ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Monster energy - czyli dążenie do celów pomaga w treningach...

Wtorek, 3 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Pogoda niezwykle dopisuje tej zimy. Mam nadzieję ,że nie będę musiał mówić tak jak jest w tym słynnym demotywatorze "piękną jesień mamy tej zimy, piekną zimę mamy tej wiosny, piękną wiosne mamy tego lata i piękne lato mamy tej jesieni"

Dawno moje oczy nie widziały takich temperatur zimą właśnie. Wyjazd tuż po 10 przy temperaturze 5,5*C zapowiadał lekkie zmarznięcie na początku ,bo wiedziałem ,że później wyjdzie słońce i przygrzeje.. I było tak jak się spodziewałem - wracałem w pełnym słońcu przy temperaturze 11*C. Ubrałem na siebie praktycznie 3/4 warstwy - na wierzch przyszedł bezrękawnik wiatrówka - później dwie długie interkolowe bluzy [jedna ocieplana a druga wiosenna] i bezrękawnik potówka. Najpierw troszkę zimno przede wszystkim w ręce ,ale po czasie się zrobiło za ciepło aż ;) Na dół krótkie spodenki i nogawki :)

Powiem Wam ,że pięknie się teraz jeździ po polskich drogach, przynajmniej tych w mojej okolicy. Remonty zeszłoroczne dały efekt pięknego i gładkiego asfaltu :) Aby pozostaje mieć nadzieję ,że zima go nie zniszczy..
Ale jakby za tymi remontami dróg kierowcom wlewali olej do głowy to było by fajnie.. Ew. co rusz rozstawić fotoradary..

Jadę sobie pięknie fajnie ładnie ,a tu nagle z naprzeciwka jedzie sobie punto ,a za nim zaczyna wyprzedzać srebrny nissan. Kolejna tego typu sytuacja gdzie nagle rośnie tętno [po tym zauważyłem ,że skoczyło ze 150 na 167]. Wyjeżdżam na środek swojego pasa i czekam [oczywiście wszystko dzieje się w ułamkach sekund] Srebrny nissan nagle zaczyna mrugać długimi ,po czym hamuje i zjeżdża na swój pas.. Włącza awaryjne chyba w ramach przeprosin - ja oczywiście w międzyczasie zjechałem bliżej krawędzi..

Reszta trasy praktycznie bez przygód. Spokojnie i pięknie przejchany cały dystans.. Wykonane wszystkie ćwiczenia ,na górkach dodatkowo przyspieszałem bo co się wlókł będę ;)

I nie wiem czemu, nawet po wymianie baterii w opasce od pulsometra ,ciągle mi mruga na ekraniku ,że słaba bateria..

Pozdro !

Pod wieczór śmigam na basen ! ;)
Fotka zrobiona po maratonie w Rajczy 2011 - basen rozstawiony w lesie i się kąpiemy :)


Cad: 91

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Pierwszy trening w Nowym Roku 2012 ! :)

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Kategoria 50-100km
Wczoraj wcześniej poszedłem spać bo po ostatnich dniach czułem się już bardzo zmęczony [święta, imprezy, sylwester]. Jednak budzik nastawiłem specjalnie na 8 rano żeby jak najszybciej wyruszyć na rower. ICM zapowiadał deszcze dopiero koło 16 więc miałbym dużo czasu. Niestety ,gdy się obudziłem mżawiło i było bardzo mokro.. Poszedłem spać dalej..

Wstałem koło 11 ,po 12 zjadłem obiad i myślę sobie wsiadam na trenażer.. Szukam na stronie www jakiś meczów albo jakiegoś ciekawego programu żeby się nie zanudzić ,a tu nagle poraziło mnie słońce ;) Zamknąłem komputer, ubrałem się i wyszedłem na szosę..

Nie żałowałem swojej decyzji, drogi główne już praktycznie suche ,te leśne nie takie złe - spod kół na szczęście nie leciało - i jakoś to przejechałem.
Na niebie jednak cały czas towarzyszyły mi chmury i miałem aby nadzieję ,że nie zacznie padać.. Pierwsze 23km pod mocny wiatr dały mi sie we znaki i wiedziałem ,że po skręcie w lewo będe miał boczny niesprzyjający czyli jak zacznie padać = problem bo będę już trochę wyjechany..

W Sulmierzycach stało się to czego się bałem.. Zaczęło padać. Na początek małe krople i niezbyt często, ale z chwili na chwile było gorzej.. Ja jednak postanowiłem tak tego nie zostawić. Do domu już tylko 12km i nie było można się dać zmoczyć. Przyspieszyłem dość mocno i praktycznie do "mety" jechałem z wysokim pulsem i bardzo mocno :) Zdąrzyłem uciec po 3-4 minutach spod tej chmury i do domu jechałem już w "suchości" :)

Treningu nie żałuję, jechało się świetnie - rower już wyczyszczony i gotowy na jutro :) Po serwisie wszystko pracuje jak ta lala ! Biegi zmieniają się błyskawicznie, nic nie charczy, wszystko współpracuje pięknie. Nawet koło się lepiej kręci przez wyczyszczony bębenek - terkotał przez brud i nieposmarowanie :/ Nie mogę się doczekać jak założę nowe opony :]]

Ps. I co to za zima ? Znaczy się, ja się bardzo cieszę ,że jest jak jest ! Jak wyjeżdżałem to było 13*C - powrót przy 10*C :] [zaszło słońce]

Ps.2. Przez świąteczne obżarstwo nic a nic nie zjadłem przez całą trasę. Kompletnie nie potrzebowałem ani trochę jedzenia - wziąłem aby 3 łyki wody :)

cad:95

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Podsumowanie sezonu 2011 ! :)

Niedziela, 1 stycznia 2012 · Komentarze(6)


Na początku wypada powiedzieć: yeah ! to był mój najlepszy sezon jaki kiedykolwiek miałem pod KAŻDYM względem..
Choć nie zapowiadało się różowo ,bo w grudniu zeszłego roku nieźle się pochorowałem i spisałem sezon na straty to jakoś jednak zupełnie się odwróciło.

W styczniu żyłowanie trenażera ,lutyz resztą też - może wtedy jeszcze zupełnie bez planu i pojęcia treningowego ,ale śmigałem bo wiedziałem że muszę.

W marcu pierwsze poważniejsze wyjazdy.. Trenowanie na Trzebnickich górkach i przygotowywanie się do pierwszego maratonu "Żądło Szerszenia". Oficjalnie też przesiadłem się już na nowy rower Specialized Allez Sport [Sh 105 + Mavic Aksium]
Marzec ukończyłem z wynikiem ~2500km co jak dla mnie było sukcesem :)

Kwiecień to czas małej kontuzji - wielki ból kolana uniemożliwiający mocną jazdę na rowerze. Ale też 2 wyścigi.

Najpierw nasz "Interkolowy" prolog - czasówka na rozpoczęcie sezonu.. 14/22 miejsce i już wiedziałem ,że jest lepiej niż kiedykolwiek było.. pokonałem w końcu tych ,których nigdy nie mogłem - ale i tak jeszcze wiele zostało do zrobienia..

Na koncu miesiąca było to "Żądło Szerszenia" - bardzo się cieszyłem na ten maraton ,bo grupa startowa była bardzo mocna i liczyłem na dobry wynik. Ale gdzieś na 40km się wszystko porwało, peleton podzielił się na dwie części i dupa.. goniliśmy ale się nie udało.. bardzo mocno dawałem niektóre zmiany za co chyba zapłaciłem w drugiej części etapu bo nogi nie były już tak świeże na te góreczki... ale ogólnie nieźle i M2- 24/56 OPEN - 121/463

W Maju obyło się bez wyścigów przez studia ,ale nie próżnowałem. Przejechałem jednorazowo 211 km w czasie 6h 58m i na drugi dzień pojechałem z Interkolem na trening 130km !

W Czerwcu czułem się znakomicie. W nogach mniej więcej 4800km i forma rosła. Cieszyłem się jak głupi na Liczyrzepe w Jeleniej Górze ,ale w tym samym terminie pojawił się egzamin z rachunkowości i nie mogłem się tam pojawić. A forma była wręcz bardzo dobra ! Po błędach firmy pomiarowej okazało się ,że mimo że nie startowałem w wyścigu zająłem 3 miejsce w kategorii ;)

W Lipcu to była istna masakra. Na początek mialem startować w czasówce w sieroszewicach ,ale porządna ulewa sprawiła ,że zrezygnowałem ze startu. Robiłem za fotoreportera ;)
Dalej to była Pętla Beskidzka ,której niestety nie ukończyłem. Pojechałem na dystans GIGA i nie dałem rady. 100km by się jeszcze przejechało ,ale na tym dłuższym to po prostu padłem. Nie byłem w stanie jechać.. Skwar i dystans zniszczyły mnie kompletnie. A powiedzieć ,że pierwsze podjazdy pokonywałem dość żwawo i w peletoniku ;)
Tydzień później był "O beczułkę miodu w Kluczborku" - bardzo dobrze zorganizowany maraton. Fajne górki tam znaleźli i trasa nie była nudna. Długo jechałem bez picia ,bo kolega mi wmawiał ,że będzie "zaraz" bufet i nie zatrzymujemy się na pierwszym. A bufet był 60km dalej.. Dystans 158km - Open: 38/96 i w kategorii 11/15 - wystarowałem z grupą "maruderów" ,bo nie miałem zamiaru szarpać na tym maratonie wielce ,tylko go przejechać w miłym towarzystwie. Ale gdzieś na 100km poczułem power i odskoczyłem aż do mety :)

Do tego pojawiłem się u JOTY ! Dała mi mozliwość potrenowania w górach... Zaliczone podjazdy: Okraj z dwóch stron , Przełęcz Karkonoska, Pod Granicę w Jakuszycach i wiele wiele innych ,ale było pięknie !

30 lipca pojawiłem się w Zieleńcu na "Klasyku Kłodzkim" - cały maraton w deszczu, niebezpiecznie i ślisko - kilka razy zarzuciło mi tylne koło. nieźle przemarzłem, spadł łańcuch ,ale ogólnie fajnie - tylko po "obozie treningowym" u Aśki nogi były dość ciężkie ;) open to: 48/126 a kategoria : 12/15 M2

W Sierpniu było jeszcze lepiej. Czułem ,że wielka forma jak na mnie się zbliża i chciałem to wykorzystać.
Najpierw było to Tour de Pologne amatorów , świetna impreza w Bukowinie Tatrzańskiej. Wyścig na zabezpieczonej trasie bez ruchu samochodowego to było coś. Podjazd pod Gliczarów nie taki straszny ;) Niestety w połowie trasy zmieniłem swoje nastawienie co do tego wyścigu i włączyło się "parcie na szkło" ;) Spotkałem na traasie Kubę Wesołowskiego [aktor] i wiedziałem ,że gdy pojadę z nim będę miał sporo zdjęć etc ;) Razem podjechaliśmy Gliczarów ,dawałem mu wiele rad i wskazówek co do jazdy bo strasznie się chłopina motał na rowerze.. Po wyścigu zawołał mnie przed kamery i razem udzielaliśmy wywiadu. Już po wyścigu spotkałem Panią Strażak - Ankę. Chwila rozmowy, wymieniliśmy się kontaktami i wróciłem tam czym predzej w celach towarzyskich :D Było boooooooooosko ! Miejsce OPEN: 231 /1000 Miejsce w KAT: 59 /173

Na drugi dzień był wyścig "Rajcza Tour" - góry niby te same co Istebna ,a jednak wyścig poprowadzony na trochę bardziej wypłaszczonych terenach. Nie było tak ostro jak na pętli i jechało mi się bosko. Przez cały wyścig nie odcięło prądu, cały czas na maksa :) Pierwszy podjazd praaaaaaaaaawie podjechalem z czołówką :) Miejsce OPEN: 70 /165 Miejsce KAT: 32 /56

Zakupiona nowa kierownica ! ;)

27 sierpnia "Amber Road" czyli drużynowa jazda na czas - 100km i mega mega mega MOC ! Od początku dawałem z siebie wszystko, mały kryzys na 40-50km ,ale szybko przeszło i od połowy dystansu nadawałem nieziemskie tempo ,aż się sam zdziwilem ze tak potrafię. Skwar i wiatr były nie do opisania i nieźle dały się we znaki..

We Wrześniu ukoronowałem sezon. Przyszedł praktycznie SZCZYT formy.. Do tego od września zacząłem trenować z planem treningowym i zacząłem widzieć efekty. Najpierw to niby tylko dwa Interkolowe treningi ,ale z wielką mocą. Pierwszy pokonany od samego początku w ucieczce gdzie z kolegą nadawaliśmy mordercze tempo. Pod górę było szybciej niż z górki. Po tygodniu znowu ta sama trasa, chciałem uciekać juz sam ale mnie nie puścili. Mocno szarpałem ,pod górki wjeżdżałem na 1/2 pozycji. Było bosko !
I przyszedł czas na ostatniu wyścig "pożegnanie lata" . Od samego początku było źle - zapomniałem swoje kasku i musiałem pozyczać. Jesli chodzi o formę to wiedziałem ,że jest bosko. Cały wyścig przejechany w czubie, nie dawałem się zgubić, często łatałem wielkie przerwy w peletonie. I wjechałem na metę 7/22 ,a w kategorii 4/8... Było bosko, ale niestety przez nieuwagę na ostatnim zakręcie straciłem za duży dystans do pierwszych..

W Październiku były spokojne jazdy na roztrenowanie. Listopad to czas praktycznie basenu i przerwy od roweru. Myślę ,że po wielu wizytach na basenie poprawiłem swoją wydolność i oddychanie.. Czuję się lepiej :)
W grudniu już na poważnie ruszyły przygotowania na nowy sezon ! :D Uh ah ;) Nie ma lipy ! :D

Jednym słowem ten sezon był BOSKI ! Nie przypuszczałem ,że zaliczę tyle wyścigów, że zrobię tyle kilometrów.

Postanowienia na 2011 były:
- przejechać ponad 8000 km - przejechane 12 617km !
- przejechać co najmniej 6 maratonów - przejechane sporo więcej.
- wymienić osprzęt w szosie - kupiona nowa rama, osprzęt i kiera.
- kupić rower MTB - nowa szosa
- jednorazowo przejechać ponad 200km samemu - przejechane 211km [połowa z daniello]

Cele na rok 2012


- przejechać ponad 10 000km
- samemu zrobić co najmniej 250km
- TdP amatorów skończyć w 50 OPEN i ok 30 w kategorii
- dobrze przejechać Pętlę Beskidzką
- pojawić się na maratonie w Radkowie i stanąć na podium
- wiosną jechać w góry na "obóz treningowy"
- wygrać w kategorii [open też fajnie ;)] 2-3 interkolowe wyścigi :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)