Pierwszy trening w Nowym Roku 2012 ! :)
Wstałem koło 11 ,po 12 zjadłem obiad i myślę sobie wsiadam na trenażer.. Szukam na stronie www jakiś meczów albo jakiegoś ciekawego programu żeby się nie zanudzić ,a tu nagle poraziło mnie słońce ;) Zamknąłem komputer, ubrałem się i wyszedłem na szosę..
Nie żałowałem swojej decyzji, drogi główne już praktycznie suche ,te leśne nie takie złe - spod kół na szczęście nie leciało - i jakoś to przejechałem.
Na niebie jednak cały czas towarzyszyły mi chmury i miałem aby nadzieję ,że nie zacznie padać.. Pierwsze 23km pod mocny wiatr dały mi sie we znaki i wiedziałem ,że po skręcie w lewo będe miał boczny niesprzyjający czyli jak zacznie padać = problem bo będę już trochę wyjechany..
W Sulmierzycach stało się to czego się bałem.. Zaczęło padać. Na początek małe krople i niezbyt często, ale z chwili na chwile było gorzej.. Ja jednak postanowiłem tak tego nie zostawić. Do domu już tylko 12km i nie było można się dać zmoczyć. Przyspieszyłem dość mocno i praktycznie do "mety" jechałem z wysokim pulsem i bardzo mocno :) Zdąrzyłem uciec po 3-4 minutach spod tej chmury i do domu jechałem już w "suchości" :)
Treningu nie żałuję, jechało się świetnie - rower już wyczyszczony i gotowy na jutro :) Po serwisie wszystko pracuje jak ta lala ! Biegi zmieniają się błyskawicznie, nic nie charczy, wszystko współpracuje pięknie. Nawet koło się lepiej kręci przez wyczyszczony bębenek - terkotał przez brud i nieposmarowanie :/ Nie mogę się doczekać jak założę nowe opony :]]
Ps. I co to za zima ? Znaczy się, ja się bardzo cieszę ,że jest jak jest ! Jak wyjeżdżałem to było 13*C - powrót przy 10*C :] [zaszło słońce]
Ps.2. Przez świąteczne obżarstwo nic a nic nie zjadłem przez całą trasę. Kompletnie nie potrzebowałem ani trochę jedzenia - wziąłem aby 3 łyki wody :)
cad:95