Podsumowanie sezonu 2011 ! :)
Niedziela, 1 stycznia 2012
· Komentarze(6)
Na początku wypada powiedzieć: yeah ! to był mój najlepszy sezon jaki kiedykolwiek miałem pod KAŻDYM względem..
Choć nie zapowiadało się różowo ,bo w grudniu zeszłego roku nieźle się pochorowałem i spisałem sezon na straty to jakoś jednak zupełnie się odwróciło.
W styczniu żyłowanie trenażera ,lutyz resztą też - może wtedy jeszcze zupełnie bez planu i pojęcia treningowego ,ale śmigałem bo wiedziałem że muszę.
W marcu pierwsze poważniejsze wyjazdy.. Trenowanie na Trzebnickich górkach i przygotowywanie się do pierwszego maratonu "Żądło Szerszenia". Oficjalnie też przesiadłem się już na nowy rower Specialized Allez Sport [Sh 105 + Mavic Aksium]
Marzec ukończyłem z wynikiem ~2500km co jak dla mnie było sukcesem :)
Kwiecień to czas małej kontuzji - wielki ból kolana uniemożliwiający mocną jazdę na rowerze. Ale też 2 wyścigi.
Najpierw nasz "Interkolowy" prolog - czasówka na rozpoczęcie sezonu.. 14/22 miejsce i już wiedziałem ,że jest lepiej niż kiedykolwiek było.. pokonałem w końcu tych ,których nigdy nie mogłem - ale i tak jeszcze wiele zostało do zrobienia..
Na koncu miesiąca było to "Żądło Szerszenia" - bardzo się cieszyłem na ten maraton ,bo grupa startowa była bardzo mocna i liczyłem na dobry wynik. Ale gdzieś na 40km się wszystko porwało, peleton podzielił się na dwie części i dupa.. goniliśmy ale się nie udało.. bardzo mocno dawałem niektóre zmiany za co chyba zapłaciłem w drugiej części etapu bo nogi nie były już tak świeże na te góreczki... ale ogólnie nieźle i M2- 24/56 OPEN - 121/463
W Maju obyło się bez wyścigów przez studia ,ale nie próżnowałem. Przejechałem jednorazowo 211 km w czasie 6h 58m i na drugi dzień pojechałem z Interkolem na trening 130km !
W Czerwcu czułem się znakomicie. W nogach mniej więcej 4800km i forma rosła. Cieszyłem się jak głupi na Liczyrzepe w Jeleniej Górze ,ale w tym samym terminie pojawił się egzamin z rachunkowości i nie mogłem się tam pojawić. A forma była wręcz bardzo dobra ! Po błędach firmy pomiarowej okazało się ,że mimo że nie startowałem w wyścigu zająłem 3 miejsce w kategorii ;)
W Lipcu to była istna masakra. Na początek mialem startować w czasówce w sieroszewicach ,ale porządna ulewa sprawiła ,że zrezygnowałem ze startu. Robiłem za fotoreportera ;)
Dalej to była Pętla Beskidzka ,której niestety nie ukończyłem. Pojechałem na dystans GIGA i nie dałem rady. 100km by się jeszcze przejechało ,ale na tym dłuższym to po prostu padłem. Nie byłem w stanie jechać.. Skwar i dystans zniszczyły mnie kompletnie. A powiedzieć ,że pierwsze podjazdy pokonywałem dość żwawo i w peletoniku ;)
Tydzień później był "O beczułkę miodu w Kluczborku" - bardzo dobrze zorganizowany maraton. Fajne górki tam znaleźli i trasa nie była nudna. Długo jechałem bez picia ,bo kolega mi wmawiał ,że będzie "zaraz" bufet i nie zatrzymujemy się na pierwszym. A bufet był 60km dalej.. Dystans 158km - Open: 38/96 i w kategorii 11/15 - wystarowałem z grupą "maruderów" ,bo nie miałem zamiaru szarpać na tym maratonie wielce ,tylko go przejechać w miłym towarzystwie. Ale gdzieś na 100km poczułem power i odskoczyłem aż do mety :)
Do tego pojawiłem się u JOTY ! Dała mi mozliwość potrenowania w górach... Zaliczone podjazdy: Okraj z dwóch stron , Przełęcz Karkonoska, Pod Granicę w Jakuszycach i wiele wiele innych ,ale było pięknie !
30 lipca pojawiłem się w Zieleńcu na "Klasyku Kłodzkim" - cały maraton w deszczu, niebezpiecznie i ślisko - kilka razy zarzuciło mi tylne koło. nieźle przemarzłem, spadł łańcuch ,ale ogólnie fajnie - tylko po "obozie treningowym" u Aśki nogi były dość ciężkie ;) open to: 48/126 a kategoria : 12/15 M2
W Sierpniu było jeszcze lepiej. Czułem ,że wielka forma jak na mnie się zbliża i chciałem to wykorzystać.
Najpierw było to Tour de Pologne amatorów , świetna impreza w Bukowinie Tatrzańskiej. Wyścig na zabezpieczonej trasie bez ruchu samochodowego to było coś. Podjazd pod Gliczarów nie taki straszny ;) Niestety w połowie trasy zmieniłem swoje nastawienie co do tego wyścigu i włączyło się "parcie na szkło" ;) Spotkałem na traasie Kubę Wesołowskiego [aktor] i wiedziałem ,że gdy pojadę z nim będę miał sporo zdjęć etc ;) Razem podjechaliśmy Gliczarów ,dawałem mu wiele rad i wskazówek co do jazdy bo strasznie się chłopina motał na rowerze.. Po wyścigu zawołał mnie przed kamery i razem udzielaliśmy wywiadu. Już po wyścigu spotkałem Panią Strażak - Ankę. Chwila rozmowy, wymieniliśmy się kontaktami i wróciłem tam czym predzej w celach towarzyskich :D Było boooooooooosko ! Miejsce OPEN: 231 /1000 Miejsce w KAT: 59 /173
Na drugi dzień był wyścig "Rajcza Tour" - góry niby te same co Istebna ,a jednak wyścig poprowadzony na trochę bardziej wypłaszczonych terenach. Nie było tak ostro jak na pętli i jechało mi się bosko. Przez cały wyścig nie odcięło prądu, cały czas na maksa :) Pierwszy podjazd praaaaaaaaaawie podjechalem z czołówką :) Miejsce OPEN: 70 /165 Miejsce KAT: 32 /56
Zakupiona nowa kierownica ! ;)
27 sierpnia "Amber Road" czyli drużynowa jazda na czas - 100km i mega mega mega MOC ! Od początku dawałem z siebie wszystko, mały kryzys na 40-50km ,ale szybko przeszło i od połowy dystansu nadawałem nieziemskie tempo ,aż się sam zdziwilem ze tak potrafię. Skwar i wiatr były nie do opisania i nieźle dały się we znaki..
We Wrześniu ukoronowałem sezon. Przyszedł praktycznie SZCZYT formy.. Do tego od września zacząłem trenować z planem treningowym i zacząłem widzieć efekty. Najpierw to niby tylko dwa Interkolowe treningi ,ale z wielką mocą. Pierwszy pokonany od samego początku w ucieczce gdzie z kolegą nadawaliśmy mordercze tempo. Pod górę było szybciej niż z górki. Po tygodniu znowu ta sama trasa, chciałem uciekać juz sam ale mnie nie puścili. Mocno szarpałem ,pod górki wjeżdżałem na 1/2 pozycji. Było bosko !
I przyszedł czas na ostatniu wyścig "pożegnanie lata" . Od samego początku było źle - zapomniałem swoje kasku i musiałem pozyczać. Jesli chodzi o formę to wiedziałem ,że jest bosko. Cały wyścig przejechany w czubie, nie dawałem się zgubić, często łatałem wielkie przerwy w peletonie. I wjechałem na metę 7/22 ,a w kategorii 4/8... Było bosko, ale niestety przez nieuwagę na ostatnim zakręcie straciłem za duży dystans do pierwszych..
W Październiku były spokojne jazdy na roztrenowanie. Listopad to czas praktycznie basenu i przerwy od roweru. Myślę ,że po wielu wizytach na basenie poprawiłem swoją wydolność i oddychanie.. Czuję się lepiej :)
W grudniu już na poważnie ruszyły przygotowania na nowy sezon ! :D Uh ah ;) Nie ma lipy ! :D
Jednym słowem ten sezon był BOSKI ! Nie przypuszczałem ,że zaliczę tyle wyścigów, że zrobię tyle kilometrów.
Postanowienia na 2011 były:
- przejechać ponad 8000 km - przejechane 12 617km !
- przejechać co najmniej 6 maratonów - przejechane sporo więcej.
- wymienić osprzęt w szosie - kupiona nowa rama, osprzęt i kiera.
- kupić rower MTB - nowa szosa
- jednorazowo przejechać ponad 200km samemu - przejechane 211km [połowa z daniello]
Cele na rok 2012
- przejechać ponad 10 000km
- samemu zrobić co najmniej 250km
- TdP amatorów skończyć w 50 OPEN i ok 30 w kategorii
- dobrze przejechać Pętlę Beskidzką
- pojawić się na maratonie w Radkowie i stanąć na podium
- wiosną jechać w góry na "obóz treningowy"
- wygrać w kategorii [open też fajnie ;)] 2-3 interkolowe wyścigi :)