Pokatowałem się dzisiaj znacznie. Fajne interwały dobrze weszły w nogi. W końcu już za tydzień pierwszy wyścig ;)
Jutro może godzina na trenażerze bo wieczór z ekipą na imprezie więc powalczę, ale w trochę innych dyscyplinach =]
Ostatnie i kolejne wpisy mogą być dość nudne i monotonne niestety jeśli w weekendy {tak jak prognozują} ma padać śnieg z deszczem :/ Już wolę lekki mróz - ale bez opadów czegokolwiek z nieba.
Zdecydowanie potrzebna mi była taka mocna jazda jaką dzisiaj sobie sam zafundowałem.
Jest dobrze :) Już 08.12.2013 pierwszy wyścig zaliczany do sezonu 2014. Traktowany tylko i wyłącznie jako sprawdzenie się i jako formy przygotowań, jednak jak zawsze dominuje chęć pokazania się z jak najlepszej strony - nawet na MTB :)
Kolejna sesyjka na trenażerze.. Zleciało jak z bicza strzelił, a to wszystko dzięki ścianie... Dzisiaj była jakby taka trochę inna... Zdecydowanie rozmyślanie na ten temat przyspieszyło trening.
Wróciłem na swoje tętna... Wyspałem się dzisiaj pierwszy raz od kilku tygodni - tak na prawdę, tak długo {11h}, tak bez przebudzenia w nocy, tak miło :)
1,5 kręcenia w miejscu, a teraz na kolację jogurcik naturalny z wkrojonymi: jabłkiem, mandarynkami, dosypanymi rodzynkami, łyżką miodu i dżemu + garść płatków :)
Nie mogłem się wbić na wyższe tętna... Chyba przez totalną senność i niewyspanie.
Miała być kolarska sobota w Trzebnicy - była kolarska katorga na trenażerze.
No dobra, może trochę przesadzam bo to dopiero pierwsza jazda w sezonie jesienno/zimowym, ale jakoś tak nie widzę tej przyjaźni z trenażerem przez kolejne 4 miesiące... ehh..