To co już za mną:

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:48501.87 km (w terenie 16.00 km; 0.03%)
Czas w ruchu:1594:58
Średnia prędkość:30.41 km/h
Maksymalna prędkość:88.00 km/h
Suma podjazdów:180066 m
Maks. tętno maksymalne:207 (105 %)
Maks. tętno średnie:180 (90 %)
Suma kalorii:982353 kcal
Liczba aktywności:710
Średnio na aktywność:68.31 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Rozjazd po wyścigu :)

Poniedziałek, 8 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Tego mi zdecydowanie dzisiaj bylo trzeba. Od rana i wczoraj prognozy pogody nie były zbyt łaskawe. Na szczęście udało się przejechać cały dystans bez deszczu. Razem z Tomkiem wybraliśmy się na nasza pętlę i w spokojnym tempie przejechaliśmy cały dystans. Zdarzyły się może 3-4 mocniejsze szarpnięcia dla przepalenia nóżek i frajdy na etapie.

Ogólnie jazda bez większych emocji, oprócz zgubionej połowy batonika, śmiechu, rozmów i mini ścigania ;) Ale nie dłuzy się tak jak nawet najszybszy etap w samotności :D Wiało, było chłodno, ale bardzo pozytywnie :)


cad: 82

Taki Kris, taki ja, zadowolony na sto dwa :)


Powyścigowe rozmowy na szczycie :)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Kolejna guma!

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Na spokojnie z nóżki na nóżkę. Najpierw 23 pod wiatr. Później znów pod wiatr, do domu też pod wiatr.

No i najgorsze to moje popędzanie Tomka że mu tak ciężko i wolno idzie, a jemu powietrze uciekało z opony i w Sulmierzycach wymienialiśmy dętkę. Coś ostatnio moje jazdy pechowo się kończą :D Zaraza łapania gum zaczyna pzechodzić na innych ( na szczęście :p )

caD: 76


No Tomek dobrze sobie poradził. A jego mini pompka dała radę wyśmienicie :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Bieg Krotosa 2015 :)

Niedziela, 31 maja 2015 · Komentarze(1)
Od samego rana umówiony razem z Tomaszem ruszyłem na miejsce zbiórki, standardowo koło Dino na Zdunowskiej :) Chwila rozmowy i ruszamy, do Milicza pod wiatr, ale z fajną średnią a w miare lekkim tętnie. Nogi dość świeże, jak na wczorajszy wyścig.

Skręt na Sulmierzyce, wiatr trochę w plecy, dłuższy czas rozmawiamy sobie na luzie, dopiero po paru kilometrach bierzemy się do pracy i wracamy na odpowiednie obroty, by przed Sulmierzycami skakać na tablicę :) 55km/h :)

Do Krotoszyna już luuuuz... Rozkręcenie nóżek, ostatni interwał na tablicę Krotoszyn i koniec treningu.

Tomek wraca do domu, ja śmigam na krotoszyński stadion, gdzie zaraz mają startować biegacze z okazji zawodów "Bieg Krotosa 2015"

Świetna i duża impreza zorganizowana przez miasto i starostwo. Drogi zamknięte, fajna oprawa, wielu ludzi na bloniach, stadionie i na trasie dopinguje wszystkich zawodników. Ja startuję za nimi jak ostatni wybiega ze stadionu. Powoli mijam wszystkich mocno dopingując. Na rowerze na szczęście jest dużo łatwiej - przynajmniej dla mnie :)

Później gonię czołówkę, która zdecydowanie zostawiła wszystkich w tyle. Dwóch Kenijczyków, a za nimi dokładnie 20s ok 100metrów Ukrainiec, którego dopingowałem z całych sił, któremu dałem się napić z bidonu swojego izotonika i bardzo chciałem żeby dogonił "czarnych". No ale, przybiegł na metę trzeci :) Po wyścigu pozdrowienia, ja jadę pod prąd pozdrawiając i poznając w "peletonie" swoich znajomych. Chwila rozmowy z Bartkiem, który wybiera się z żoną na rybkę do Milicza i przez rynek kierunek dom :)

Ogólnie dzień bardzo pozytywny - bardzo ciekawie się jeszcze zapowiada bo mam zaraz jechać pierwszy raz w życiu na stadion Lecha Poznan i oglądać mecz z Pogonią Szczecin :)

cad: 81
Z

Zawodnicy Biegu Krotosa 2015 ustawiają się na starcie na stadionie :)
https://twitter.com/Krzysztof_Kubik/status/6049552...

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Wyścig (trening) Leśnica - Góra Św. Anny :)

Sobota, 30 maja 2015 · Komentarze(2)
No cóż. Można powiedzieć, że luźne gadki 4 :/ No znowu pana! Na dwudziestym kilometrze.

Rano do Ostrowa, wyjazd od Zbigiego razem z Robertem i Piotrem Lisem. Fajna ekipa, kupa śmiechu, ciekawe tematy, tak jak powinno być :]
Po dojeździe do Leśnicy szybko znajdujemy fajny parking, idziemy odebrac pakiety startowe, zrobić siku, zjeść ostatnie batoniki i przypiąć numery. Przed startem chwila małej rozgrzewki. Po kilku zrywach już czuję, że będzie dobrze. Jest dobrze.
Zjeżdżam na start, wchodzę w pierwszy rząd, ale po chwili jeszcze się zebrało mnóstwo ludzi i wychodzi że startuje gdzieś z 50 miejsca.

Na początku lekka nerwówka, wszyscy jeszcze pełni sił, dużo nas....podjazd pod Górę Św. Anny.....pikuś, nawet go nie zauważam, tętno mega spokojne, a jadę w samym czubie ;) Cieszy to bardzo, pierwszy zjazd, przejazd przed metę i wio, drugie okrążenie, tym razem ze słynną ścianką "AlpenStrasse" :) Udaje się zrzucić przed zakrętem z blatu na małą tarczę (bo różnie z tym bywa :D ) i o dziwo mimo sztywności podjeżdżam ze "spokojem" i mam ze 3 ząbki zapasu. Jestem ciągle w grupie chyba 30-50 pierwszych kolarzy....Zjazd....

I koniec wyścigu :( Tylne koło zaczyna pływać, hamuję czym prędzej bo czuję że uchodzi powietrze z opony :/ Klnę i krzyczę sobie dla odreagowania bardzo głośno....Już po wyścigu. A tak dobrze mi się jechało nie czując prawie zmęczenia. Lekko załamany powoli sobie zmieniam dętkę. Mija mnie Robert Kierzek, Zbigi Kowalczyk i inni znajomi. - Pozdrawiam Macieju, brawo za kolejny udany w Twoim wykonaniu wyścig - rozkręcasz się co start coraz lepiej :)

No, założyłem koło, pojechałem. Jadę lekko załamany, zjadam żela.....i se myślę, że teraz już tylko pozostaje potrenować. No cóż. Ścigać nie mam się już o co :/ Wszelkie grupy odjechały. Mijam pojedynczych kolarzy, z tyłu czuję niedobór powietrza. A zeszło pewnie przez niezauważenie progu zwalniającego na pierwszym kółku i jak przywaliłem tyłem (przód zdążyłem podnieść) to może powoli  sobie schodzilo :/ Szlag!

Ale co, łykam kolejnych kolarzy, trochę się podbudowuję, że ta forma co mam pewnie pozwoliłaby mi na zajęcie wysokiego miejsca, może na dojazd w głównej grupie (ale, gdyby, może, to sobie mogę między bajki wsadzić). Czułem się po prostu wyśmienicie.

Na chyba 50km dogania mnie pierwsza grupa i pierwszy raz w życiu zaliczam dubla :/ Ale....tu się z chłopakami powiozłem od początku podjazdu pod Górę Św. Anny do samej mety, z tym że ja dymałem jeszcze jedno kółko. Łeee...

Ostatnie kółko już praktycznie smutne. Przegoniłem aby dwóch kolarzy, morale spadly do zera. Tylne koło ciągle pływa, dupa boli, nie chce się już jechać.... Ale dojechałem. Na mecie spotkałem przeszczęsliwego Macieja, podjechaliśmy na bufecik, zjedliśmy ciastka, napiliśmy się i oddaliśmy numery startowe. Później już spakowałem rower, zjedliśmy z chlopakami makaron i wróciliśmy do domu :)

Podsumowując wyjazd, to mogę powiedzieć tylko że na mega wielki plus. Trasa świetna, pode mnie - lubię takie.
Forma jest, szczęscia trochę brak. Zbigi w gazie, Robert na swoim wysokim poziomie, Piotrek super.

cad: 83
max %: 15

Twitter:  https://twitter.com/Krzysztof_Kubik/status/6046706...

https://www.strava.com/activities/315035487

Jest ekipa jest zabawa :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Wspólnie raźniej :)

Niedziela, 24 maja 2015 · Komentarze(1)
Dzisiaj wybraliśmy się razem z Tomkiem na moją pętelkę za Miliczem :) Ogólnie jadąc z kimś na kole czas upływa o wiele szybciej.
Tu się pogada, tu się pośmieje itd. W końcu mam z kim potrenować :)

Od początku trochę chłodno, ale wystarczyło parę kilometrów by się rozgrzać.
Dzisiaj totalnie na luzie z kilkoma mocniejszymi szarpnięciami, z większą kadencją, żeby choć trochę odmulić nogi :)

Taki trening, taka sytuacja :)

A co najlepsze ostatnio na trasie Krotoszyn - Milicz codziennie widzę nieoznakowany radiowóz policji - czarny opel vectra.
Ostatnio zatrzymali jadącego tak na oko ze 150km/h motor, dzisiaj zatrzymali coś ala Renault Kangoo, a później w drodze powrotnej ścigali kolejnego człowieka :) No cóż, ograniczenie w jednym miejscu jest totalnie bez sensu - praktycznie nikt się do niego nie stosuje, ale że znak stoi to nie ma zmiłuj. :)

Jutro wolne na (oby!) świętowanie i wtorek lekko 55km :)

Lalala dum dum lala dum looney di du di DUDA DUDA oh Duda Day :]

https://www.youtube.com/watch?v=LYyHifLHp00&featur...


cad: 85

Już ubrany, jeszcze się relaksujący, czekam na odpowiednią godzinę by wyjść na umówiony trening :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Boleści w siodełku.

Sobota, 23 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj miało być szybko mocno i przepychanie :)

Było dodatkowo z  "bulem". Ostatnio nie mogę coś dojść do ładu z siodełkiem. Majstruję przy nim, ciągle dupsko boli a dzisiaj bylo apogeum - nie jest tajemnicą też że spodenki nie są pierwszej jakości w tym roku :/

Moja pętelka dzisiaj, ale o niczym innym dzisiaj nie myślałem jak o cierpieniu mojej dupy :/ Masakra!

A jazda dzisiaj siłowa. Bylo całkiem dobrze :) Dużo wiało.

cad: 80

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)