Gryfusowe podsumowanie sezonu i Bunkry (Pętla Boryszyńska)
Niedziela, 15 października 2017
· Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Z kamerką, Ze zdjęciami
Dzięki Gryfus Szczecin! Skorzystałem z zaproszenia na gryfusowe podsumowanie sezonu 2017 i nie żałuję. Paulina Kusajda wybrała pięknie i malownicze miejsce nad jeziorem w Lubniewicach, a dokładnie domki przy samej plaży "Zielony Cypel". Wielkie podziękowania za dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Prezesowi Pawłowi Malinowskiemu również wielki szacun za świetną organizację!
W Lubniewicach pojawiam się po 19 w piątek, czyli na planowanym ognisku zapoznawczym. Nie było to jednak ognisko zwykłe, zwyczajne i takie jak wszystkie. Była muza, którą zarządzał Arek Dominowski i robił to dobrze! Były do niej tańce do późnej nocy i inne takie. Było wesoło, bardzo przyjemnie - po prostu świetnie. Kiełbaski, sałateczki, rozgrzewacze i inne kocyki... Powrót do domku coś koło 3 czy jakoś tak... I.... Pobudka chwilę po 6:00, szybkie śniadanie i jedziemy na rowery!
Kierunek Boryszyn i "Pętla Boryszyńska" czyli tamtejsze bunkry, kilkadziesiąt metrów pod ziemią! Pojechaliśmy z ośrodka przez Templewo i Piaski. Wyruszyliśmy około 8 rano, co sprawiło, że po ognisku nie wszyscy zapisani pojawili się na starcie :) Najlepsza wycieczka rowerowa ever! Powoli, spokojnie, odpoczynkowo, rodzinnie i turystycznie! Takie właśnie były założenia na ten dzień. Po prostu piknik z fajnymi ludźmi. Po drodze kilka przystanków, ale kiedy dojechaliśmy już pod wejście było szybko i konkretnie w dół!
Pogoda dopisała przepięknie. Było ciepło, lekki wiaterek, bez deszczu... Gdy wchodziliśmy w bunkry, około 30m pod ziemią... nagle zaczęło się robić dużo zimniej.. Wejście na Pętlę Boryszyńską z rowerami stanowiło nie lada wyzwanie, schodzilo się prawie pionowo w dół, z rowerami było dodatkowo bardzo ciasno... Ale wszystkim się udało! Od samego początku miejsce to robiło niesamowite wrażenie.
Gdy weszliśmy do środka to tak na prawdę przenieśliśmy się w zupełnie inny świat - niemieckiej inżynierii, pomysłu i praktyczności miejsca. Bunkry te mają około 35km długości (odkrytych tylko 32), my na wycieczce z przewodnikiem zrobiliśmy jednak raptem tylko 6km. Była mega zabawa i wielki podziw dla tej budowli. Zdjęć i filmów od groma! Zostaliśmy profesjonalnie oprowadzeni, zostały nam przybliżone wszystkie odnalezione w bunkrach pomieszczenia, systemy korytarzy i urządzeń które się zachowały. Nad głowami latały nam nietoperze, gdzieniegdzie było trochę błota i wody, czasem było się trzeba mocno schylić aby gdzieś wejść.. Wycieczka jedna z ciekawszych... Jeździliśmy rowerami z coraz szerzej otwartymi buziami, ale nie ze względu na tempo, tylko ze względu na coraz większy podziw. Nie do opisania jest to co się tam zobaczylo, trzeba to przeżyć samemu! Były miejsca przeznaczone do składowania prochu, wszędzie tory do kolejki podziemnej, perony, restauracje, sypialnie i toalety.. Wszędzie praktycznie ciemno, więc bez lampek rowerowych nie dałoby rady! Oczywiście moja coś szwankowała i polegałem na kompanach wycieczki :)
Po wyjściu z bunkrów udaliśmy się do pomieszczenia, domku który oferował nam kawę, świeże wypieki i pączki... Po tym ja jeszcze zjadłem sobie bułkę przygotowaną rano i gdy wyszła druga część naszej ekipy pojechaliśmy dalej. Kostką brukową gdzieś w kierunki Łagowa i tamtejszego zamku, który położony jest w pięknej krainie i otoczony praktycznie wodą. Kilka zdjęć i wspinaczka na księżniczkową wieżę i kierunek dom!
Tempo oczywiście spacerowe, tu wjechaliśmy na teren wojskowy, tam gdzieś człapaliśmy się pod górki, tu i ówdzie robiliśmy postoje by "maruderzy" nas dogonili :) Z wielkimi uśmiechami na twarzy, robiąc jeszcze jeden przystanek w Parku Miłości w Lubniewicach zrobiliśmy sobie kilka fotek i ostatecznie i definitywnie dojechaliśmy do naszego domu.
Po przyjeździe każdy z nas poszedł się kąpać i szykować na oficjalne pożegnanie lata i podsumowanie sezonu gryfusiakowego 2017. Dziewczyny ubrały piękne suknie, był obiad i po oficjalnej części dyskoteka i zimny bufet. Było pięknie, dostojnie, po prostu świetnie i tanecznie. Choć pojawił się moment, że kimnąłem godzinkę w domku bo stan baterii wskazywał totalne i okrągłe 0%... Po powrocie z turbodoładowaniem ruszyliśmy na parkiet i jak pięknie wyglądałby smoking albo chociaż zwykły garnitur z tymi balowymi sukniami, tymi pięknymi błyszczącymi się sukniami, które dodawały jeszcze blasku już i tak pięknym osobom!
Później trochę w rytmie salsy nauczono mnie kilku ciekawych kroków, a idąc krok dalej mogę śmiało stwierdzić, że nawet mi wychodziło... za każdym razem aż nie rozpraszałem się myślami i ciekawą rozmową! Ten wieczór skończył się dość "wcześnie rano", bo jeszcze jakiś czas temu o 4:00 robiło się już ciut jaśniej..
Dostałem piękną koszulkę, kalendarz i bidon oraz naklejkę na auto... Dostałem jednak także coś, czego nie można wycenić - życzliwość i ciepłe przyjęcie oraz wspaniałą atmosferę wśród świetnych ludzi - śmiało mogę dopisać - przyjaciół. Poznałem nowych ludzi, dobrych ludzi.. I zamierzam jak to zostało powiedziane - czerpać z życia całymi wiadrami..
Rano o 9:00 śniadanie, szybkie pakowanie i spacer na pomost, opalanko, fotki i pogaduchy... Znowu się okazało, że jestem najmłodszy...
Dziękuję Gryfusowi Szczecin za świetną imprezę. Wspaniale został zorganizowany cały weekend!
GRYFUS Szczecin to super ekipa, wspaniali ludzie z pasją i do tego bardzo kreatywni. Oprócz sekcji sportowej, którą znałem wcześniej, okazało się że turystyczna jest dużo większa i równie fajna!
Ps. ogólnie wycieczka w sobotę trwała ponad 9h :)
cad: ?!
Ekipa w Bunkrach!
Jedziemy ! Polecam ich profil na FB: https://www.facebook.com/MRU-Pętla-Boryszy
Grzecznie słuchamy przeowdnika :)
Foto z wartowni :D
Widoczki z księzniczkowej wieży zamku w Łagowie
Były też takie widoczki :D
Przed zakończeniem Piękne Panie i Piękne suknie :)
Poranek na mostku :)
Gryfusowy Kris :)
W Lubniewicach pojawiam się po 19 w piątek, czyli na planowanym ognisku zapoznawczym. Nie było to jednak ognisko zwykłe, zwyczajne i takie jak wszystkie. Była muza, którą zarządzał Arek Dominowski i robił to dobrze! Były do niej tańce do późnej nocy i inne takie. Było wesoło, bardzo przyjemnie - po prostu świetnie. Kiełbaski, sałateczki, rozgrzewacze i inne kocyki... Powrót do domku coś koło 3 czy jakoś tak... I.... Pobudka chwilę po 6:00, szybkie śniadanie i jedziemy na rowery!
Kierunek Boryszyn i "Pętla Boryszyńska" czyli tamtejsze bunkry, kilkadziesiąt metrów pod ziemią! Pojechaliśmy z ośrodka przez Templewo i Piaski. Wyruszyliśmy około 8 rano, co sprawiło, że po ognisku nie wszyscy zapisani pojawili się na starcie :) Najlepsza wycieczka rowerowa ever! Powoli, spokojnie, odpoczynkowo, rodzinnie i turystycznie! Takie właśnie były założenia na ten dzień. Po prostu piknik z fajnymi ludźmi. Po drodze kilka przystanków, ale kiedy dojechaliśmy już pod wejście było szybko i konkretnie w dół!
Pogoda dopisała przepięknie. Było ciepło, lekki wiaterek, bez deszczu... Gdy wchodziliśmy w bunkry, około 30m pod ziemią... nagle zaczęło się robić dużo zimniej.. Wejście na Pętlę Boryszyńską z rowerami stanowiło nie lada wyzwanie, schodzilo się prawie pionowo w dół, z rowerami było dodatkowo bardzo ciasno... Ale wszystkim się udało! Od samego początku miejsce to robiło niesamowite wrażenie.
Gdy weszliśmy do środka to tak na prawdę przenieśliśmy się w zupełnie inny świat - niemieckiej inżynierii, pomysłu i praktyczności miejsca. Bunkry te mają około 35km długości (odkrytych tylko 32), my na wycieczce z przewodnikiem zrobiliśmy jednak raptem tylko 6km. Była mega zabawa i wielki podziw dla tej budowli. Zdjęć i filmów od groma! Zostaliśmy profesjonalnie oprowadzeni, zostały nam przybliżone wszystkie odnalezione w bunkrach pomieszczenia, systemy korytarzy i urządzeń które się zachowały. Nad głowami latały nam nietoperze, gdzieniegdzie było trochę błota i wody, czasem było się trzeba mocno schylić aby gdzieś wejść.. Wycieczka jedna z ciekawszych... Jeździliśmy rowerami z coraz szerzej otwartymi buziami, ale nie ze względu na tempo, tylko ze względu na coraz większy podziw. Nie do opisania jest to co się tam zobaczylo, trzeba to przeżyć samemu! Były miejsca przeznaczone do składowania prochu, wszędzie tory do kolejki podziemnej, perony, restauracje, sypialnie i toalety.. Wszędzie praktycznie ciemno, więc bez lampek rowerowych nie dałoby rady! Oczywiście moja coś szwankowała i polegałem na kompanach wycieczki :)
Po wyjściu z bunkrów udaliśmy się do pomieszczenia, domku który oferował nam kawę, świeże wypieki i pączki... Po tym ja jeszcze zjadłem sobie bułkę przygotowaną rano i gdy wyszła druga część naszej ekipy pojechaliśmy dalej. Kostką brukową gdzieś w kierunki Łagowa i tamtejszego zamku, który położony jest w pięknej krainie i otoczony praktycznie wodą. Kilka zdjęć i wspinaczka na księżniczkową wieżę i kierunek dom!
Tempo oczywiście spacerowe, tu wjechaliśmy na teren wojskowy, tam gdzieś człapaliśmy się pod górki, tu i ówdzie robiliśmy postoje by "maruderzy" nas dogonili :) Z wielkimi uśmiechami na twarzy, robiąc jeszcze jeden przystanek w Parku Miłości w Lubniewicach zrobiliśmy sobie kilka fotek i ostatecznie i definitywnie dojechaliśmy do naszego domu.
Po przyjeździe każdy z nas poszedł się kąpać i szykować na oficjalne pożegnanie lata i podsumowanie sezonu gryfusiakowego 2017. Dziewczyny ubrały piękne suknie, był obiad i po oficjalnej części dyskoteka i zimny bufet. Było pięknie, dostojnie, po prostu świetnie i tanecznie. Choć pojawił się moment, że kimnąłem godzinkę w domku bo stan baterii wskazywał totalne i okrągłe 0%... Po powrocie z turbodoładowaniem ruszyliśmy na parkiet i jak pięknie wyglądałby smoking albo chociaż zwykły garnitur z tymi balowymi sukniami, tymi pięknymi błyszczącymi się sukniami, które dodawały jeszcze blasku już i tak pięknym osobom!
Później trochę w rytmie salsy nauczono mnie kilku ciekawych kroków, a idąc krok dalej mogę śmiało stwierdzić, że nawet mi wychodziło... za każdym razem aż nie rozpraszałem się myślami i ciekawą rozmową! Ten wieczór skończył się dość "wcześnie rano", bo jeszcze jakiś czas temu o 4:00 robiło się już ciut jaśniej..
Dostałem piękną koszulkę, kalendarz i bidon oraz naklejkę na auto... Dostałem jednak także coś, czego nie można wycenić - życzliwość i ciepłe przyjęcie oraz wspaniałą atmosferę wśród świetnych ludzi - śmiało mogę dopisać - przyjaciół. Poznałem nowych ludzi, dobrych ludzi.. I zamierzam jak to zostało powiedziane - czerpać z życia całymi wiadrami..
Rano o 9:00 śniadanie, szybkie pakowanie i spacer na pomost, opalanko, fotki i pogaduchy... Znowu się okazało, że jestem najmłodszy...
Dziękuję Gryfusowi Szczecin za świetną imprezę. Wspaniale został zorganizowany cały weekend!
GRYFUS Szczecin to super ekipa, wspaniali ludzie z pasją i do tego bardzo kreatywni. Oprócz sekcji sportowej, którą znałem wcześniej, okazało się że turystyczna jest dużo większa i równie fajna!
Ps. ogólnie wycieczka w sobotę trwała ponad 9h :)
cad: ?!
Ekipa w Bunkrach!
Jedziemy ! Polecam ich profil na FB: https://www.facebook.com/MRU-Pętla-Boryszy
Grzecznie słuchamy przeowdnika :)
Foto z wartowni :D
Widoczki z księzniczkowej wieży zamku w Łagowie
Były też takie widoczki :D
Przed zakończeniem Piękne Panie i Piękne suknie :)
Poranek na mostku :)
Gryfusowy Kris :)