To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2016

Dystans całkowity:995.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:58
Średnia prędkość:29.29 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:1538 m
Maks. tętno maksymalne:187 (96 %)
Maks. tętno średnie:151 (78 %)
Suma kalorii:21147 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:49.75 km i 1h 41m
Więcej statystyk

Trenażer z Sylwią Grzeszczak

Sobota, 12 listopada 2016 · Komentarze(0)
Serducho bije szybciej, serducho bije mocniej gdy zapoda się mocny bit pod nogę i kręci się interwały.
Tytułowa Sylwia Grzeszczak była więc na rozgrzewkę i rozjazd.. Wczorajszy koncert bardzo bardzo na plus.
Arena Kalisz całkiem ok, sam koncert po prostu ładny, Sylwia Grzeszczak wprowadziła miłą atmosferę na sali :-)

Później oczywiście nie obyło się bez autografów i zdjęć ;-)

cad: 88

Co z nami będzie gdy znajdziemy się na zakręcie ? :-)
Tamta dziewczyna...
Księżniczka..


Ładnie grała i śpiewała...


Zrobila niezłe show ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Koncertowo zabawowo - jesiennie

Czwartek, 10 listopada 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Tak to już jest jesienią i zimą, że więcej wolnego czasu staram się jednak wykorzystywać do bólu.
Jutro miała być szosa, ale zdaje się że ma deszczyk padać czy śnieżek jakiś...
Pozostanie więc trenażer, może dwie godzinki.. Bo tak, trzeba już się szykować na dwa tysiące siedemnasty rok.
Jutro nie bo lubię, choć nic do niej nie mam, ale dlatego że mnie tam ciągną - jadę na koncert Sylwii Grzeszczak do Kalisza, a później do znajomej.. Albo na odwrót :-)
Weekend w ogóle zapowiada się ciekawie, aktywnie, rowerowo, spacerowo i teatralnie :-)

cad: 83

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Mornie utúlië..

Niedziela, 6 listopada 2016 · Komentarze(5)
Kiedy wchodzisz do domu po zrobieniu kolejnej setki, rozbierasz się i wskakujesz do ciepłej kąpieli, jesz ciepły rosołek i jakieś mięsko - nic nie jest w stanie popsuć ci dobrego humoru. Dobrze wykonane zadanie, osiągnięty kolejny mały cel, przyjemne z pożytecznym sprawiają że każdy problem to nie problem.

Dzisiaj z samego rana poleciałem na ryneczek do Ostrowa. Pogoda całkiem fajna, wiatr w plecy - na rynku sporo ludu. Kilku na MTB, kilku na szosach.. najważniejsze że dało radę to pogodzić i szosy szosą, a mtb do lasu pojechały. Najpierw jednak oczywiście standardowo jak to z tymi ludźmi - pozytywnie i do przodu. Chwila rozmów i ruszamy... W Topoli chłopaki zjeżdżają do lasu, szosy jadą na Odolanów... W planach jednak jakaś trasa że mi wyjdzie z dwieście kilometrów... Jadę sam do Milicza... Pod wiatr non stop.. Katastrofa, zmieniłem na małą tarczę i powoli sobie pyrkałem bez ciśnienia...

Z Milicza standardowo główną do Krotoszyna, tu już z wiatrem w plecy znowu, więc można było trochę przyspieszyć.. Ale dzisiejszy trening po prostu lekki fajny i przyjemny.

Za każdym razem gdy tylko wychodziło słoneczko robiło się ciepło i max 13*C!!! W takiej temperaturze to mógłbym jeździć.. Tylko jeszcze gdyby mieć w tygodniu czas na treningi :)) Ahh ale nie można mieć wszystkiego...

No i na pewno nie można mieć wszystkich w znajomych na fejsbuku.. Jak małe dzieci, a dorośli ludzie, jedni wyrzucają, inni blokują, trzeci się obrażają... A nigdy nikomu nic nie zrobiłem.. Ale życie weryfikuje ;-] Na szczęście ludzie sami pokazują swoją prawdziwą twarz :) Ale tak jeszcze nie było żeby sami się sortowali :D Lokalna gwiazda na szczęście dalej mocno świeci i doskonale sobie radzi :-)

Jutro może coś się pokręci chwilę na trenażerze, wtorek i środa raczej wolne, jeszcze zobaczymy co to będzie.
I jak tu się zadeklarować na Wrocław, Kraków, Bydgoszcz whatever... jeśli nie wiem jak będzie wyglądał mój dzień jutrzejszy :-)
Ty a w piątek lecimy na koncert ?! Może tak, zobaczymy, to jest zbyt daleko by zaplanować na 100% ! :D

Believe and you will find your way
A promise lives within you now


cad: 83

Panowie Kowalczyki ;-) Już 11 listopada będzie 8 lat jak się znamy :-) Dokładnie 11.11.2008 przyjechałem na ryneczek :-) Zgubiłem się, umarłem, przebiłem dętkę i nie miałem pompki.. Ogólnie dużo się działo. No i moje osiem lat w Interkolu też fajne i barwne oraz ciekawe :-)


No tylu chłopa to czasem i wiosną czy latem nie ma ;-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Szosososowowa setunia.

Sobota, 5 listopada 2016 · Komentarze(3)
Jeśli nie wiesz co ze sobą zrobić to idź na rower. Jeśli nie wiesz gdzie masz jechać to jedź przed siebie. Jeśli nie wiesz czy chcesz wracać to kręć.Od dawien dawna pierwszy weekend w domu. To nie dość, że dobra pogoda bo nie pada, to jeszcze wolny czas bo bez obowiązków, to jeszcze ruszyły przygotowania do sezonu 2017.

Pomyślałem wczoraj "ma nie padać, trzeba jechać". Bez setuni nie wracam, tak był plan. Wykonano! Pojechałem na Milicz, tam chciałem zrobić dwa kółka na pętelce. I zrobiłem. Wykonano! Wiało niemożebnie, wnerwiający wmordewind... Ziębiący wmordewind.. O co chodzi ?! W plecy wiało praktycznie tylko przed chwilę...

Po drugiej pętli zachowałem się jak amator....hello...przecież jestem amatorem.. no.. więc zachowałem się jak ja - naszła mnie ochota i to zrobiłem. Naszła mnie ochota na kilka kilometrów więcej. Naszła mnie ochota żeby odwiedzić Joannę - najwspanialsza i najwierniejsza kochanka mego życia - zawsze jest w tym samym miejscu nieważne od czasu no i przyprawia o szybsze bicie serca za każdym razem nawet jak nie za bardzo masz chęć i ochotę... Tak działa..  No i jak mnie już naszła ochota, to poleciałem pół trzeciego kółka i przez Stawy Milickie na Sulmierzyce i Krotoszyn.

Na stawach nie ma stawów... Spuszczona woda tu i ówdzie, rybki sobie plumkają tam gdzie jeszcze ona jest, milion rybek w jednym miejscu.. tam gdzie najgłębiej.. Porobiłem zdjęcia i pojechałem do domu... Już czułem się słabiej. Czyżby przez to że moje śniadanie bylo skromne ?! Chyba tak. A na każdej hopce na początku tętno skakało bardzo wysoko.. Ojj już nie mogę się doczekać kwietnia ;-) zaczynamy !!!! :-)

Na jakieś 20 km do mety - domu zaczął się kryzys i wiatru w plecy praktycznie nie zauważyłem no bo i tak mnie nie przyspieszał.. CIągle się wlokłem. Ale super, bo w tym okresie liczy się czas, a nie prędkosć czy kilometry ;-) Także ten tego yyy - jestem zadowolonyyyy :-)

Trening jak ta lala.. Pedał nie skrzypi. Nic nie strzela. Jutro jakiś riplej czy coś.. Ogólnie spoko, fajnie, i tak swobodnie - bez pośpiechu ;-)

cad: 80

Krisowy bajk do zadań specjalnych w pięknych okolicach :-)


Krisowa szczęśliwa mordka ;-)


Stawek bez wody to dalej stawek czy już nie stawek ? Biedne rybki, gdzie ich prawa ? Nikt ich nie broni !

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Powrót do świata żywych...

Czwartek, 3 listopada 2016 · Komentarze(0)
W pierwszej myśli: umarł, zdechł, do wyrzucenia.
W drugiej myśli: może się uda uratować, damy radę, no hello?!
W trzeciej myśli: cholera nie idzie, zapytam na fejsie
W czwartej myśli: cholera dobra decyzja, dzięki chłopaki!

Przeżyłem chwilę grozy gdy Garmin się zwiesił, kazał czekać - godzinę, dwie i ciągle czekać... Straciłem cierpliwość.. A chciałem już pokręcić. Nie rzucałem o ścianę bo za drogi, szukałem w necie - nic nie znalazłem nawet po angielsku. Zapytałem na facebooku i znajomki powiedzieleli: MASTER RESET - wszystkie ustawienia out. A dlaczego to ? Bo zmieniliśmy godzinę i większość garminów wisiała... Szmelc ?! Nie.. W poprzednich latach tak nie było, dlaczego więc teraz ?! Cholera zastanawiające... Ale naprawione, przywrócone do świata żywych, ustawione ustawienia, przywrócone moje ekrany i potrzebne pola i można jeździć. Się okazuje jutro wolne od szosy i trenażera bo czekają mnie oficjalne występy pod krawatem. Ale się okazuje jutro dzień po - w sensie w sobotę tę - Prezes nie przyjeżdża więc setunia wpadnie bo i pogoda widzę pozwoli.. wciągnę ją nosem no chyba, ze coś się popsuje ale to będzie tragedia.

Dzisiaj trening z serii - coś pokręcę ale nie wiem sam co do końca.. jazda dla jazdy, byle przekręcić półtorej godzinki. W sumie fajnie, trzeba się powoli szykować.. Lubię zimę pod tym względem i systematyczne treningi, patrzeć jak rośnie forma :-)

Coś mi puka w lewym pedale! Nie ogarniam.

Dalej twierdzę, że wyrażanie swoich poglądów, przekonań i w ogóle wypowiadanie się i zajmowanie jakiegokolwiek stanowiska na jakikolwiek temat jest wielce odważnym wyzwaniem.. Cholera ludzie są dziwni, nie szanują poglądów, mają w dupie twoje zdanie, ale swoje każą ci szanować.. Łatwo przez wypowiadane słowa, zachowania i inne takie szufladkują cię jako kogoś "mam go w dupie, niech se żyje, może się przyda" albo "gamoń, frajer, wypier***laj". Takie sobie o rozkminy o życiu.

Niektórzy sobie pomyśleli już, że jestem ich... Nie nie - nie jestem nigdy niczyj.. I możesz sobie myśleć co chcesz.

caD: 85

A tak zaczynałem przygodę z trenażerem lata temu :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Czołem dziubaski - zaczynamy !

Środa, 2 listopada 2016 · Komentarze(1)
Dłużej niż zwykle, bardziej niż ostatnimi laty - odpocząłem za wsze czasy. Koniec przerwy międzysezonowej i czas zacząć treningi i przygotowania do sezonu 2017. Cytując klasyka: "Lokalna gwiazda" wróciła na rower :-) Powoli, spokojnie, jak akumulator - zaczynamy w miarę luźno, już niedługo zahaczymy o siłownię.

cad:81

Ale... jeszcze korzystając z okazji luźnego treningu można napisać co tam jak tam przez dwa tygodnie minęło ;-)

Pierwszy weekend spędzony praktycznie w całości w Poznaniu. Dużo pracy było. Trochę się zwiedziło. Coś się zobaczyło. Tak było... Muzeum - sztuka przeróżna, wycieczka była z "przewodnikiem" więc trudno mi teraz powtórzyć co widziałem, zapamiętałem dwa nazwiska: Wyspiański i Malczewski. Wyjdę na ignoranta, ale zdaje się że coś tam kiedyś o nich na polskim słyszałem. Jakieś aktywne drzemki, w ciągu dnia dużo biegania i wszelakich aktywności poza rowerem. Niedziela też dość aktywna, w sumie więcej chodzenia i zwiedzania: Ostrów Tumski, koziołki... Żal dupsko ściskał, że piękna pogoda wszędzie a ja zamiast na rowerze to na nogach, że zacząłem przerwę a nie przygotowania..

Kolejne dnie dość leniwe. Rowerowe praktycznie wcale, zakupy ajfona, wycieczka i wieczór we Wrocławiu z ekipą... Znowu bieganie po mieście, kolejne niewyspanie, mijają minuty, godziny.......a tu Domino wraca do Kroto... jest Domino jest impreza... więc się bawimy, kulturalnie oczywiście, odwiedziny też u Kasi w Kaliszu i podziwianie syna Antka :-) Siedzenie do późnej nocy, niedziela spacerowa od rana, później spacerowa na mostek spotkań.. Długi weekend trwa w najlepsze... Ale zależy dla kogo.. Jedni mają wolne, inni muszą iść do pracy.. Święta takie, że trzeba się przyzwyczajać do piachu.. Wszędzie dookoła mokro, wieje, paskudnie.. na tyle paskudnie że z domu się wychodzić nie chce.. Kilka godzin spędzam w aucie, później znowu spacery, jakieś piwo, trzy piwa..  Niby nic się nie działo, a dzialo się wiele.. Niby nigdzie nie byłem, bo praktycznie wszystko już widziałem.. A byłem i widziałem z innej perspektywy.. Niby nuda, ale w towarzystwie wszystko nabiera innych barw.. Niby nic a wszystko! Po prostu szczęście w najczystszej postaci :-)

Było pięknie, było cudnie - trochę w aucie trochę w lesie ;-)


Ogrom piachu, dużo wody - pozazdroszczę tych widoków niektórym ! Chciałbym tam być choć kilka dni, a niektórzy mają całe życie :-)


Była impreza....


Był i garnitur oraz oficjalne wystąpienia :-)


No ale teraz zostaje już tylko rower :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)