Czołem dziubaski - zaczynamy !
Środa, 2 listopada 2016
· Komentarze(1)
Kategoria Trenażer, Ze zdjęciami
Dłużej niż zwykle, bardziej niż ostatnimi laty - odpocząłem za wsze czasy. Koniec przerwy międzysezonowej i czas zacząć treningi i przygotowania do sezonu 2017. Cytując klasyka: "Lokalna gwiazda" wróciła na rower :-) Powoli, spokojnie, jak akumulator - zaczynamy w miarę luźno, już niedługo zahaczymy o siłownię.
cad:81
Ale... jeszcze korzystając z okazji luźnego treningu można napisać co tam jak tam przez dwa tygodnie minęło ;-)
Pierwszy weekend spędzony praktycznie w całości w Poznaniu. Dużo pracy było. Trochę się zwiedziło. Coś się zobaczyło. Tak było... Muzeum - sztuka przeróżna, wycieczka była z "przewodnikiem" więc trudno mi teraz powtórzyć co widziałem, zapamiętałem dwa nazwiska: Wyspiański i Malczewski. Wyjdę na ignoranta, ale zdaje się że coś tam kiedyś o nich na polskim słyszałem. Jakieś aktywne drzemki, w ciągu dnia dużo biegania i wszelakich aktywności poza rowerem. Niedziela też dość aktywna, w sumie więcej chodzenia i zwiedzania: Ostrów Tumski, koziołki... Żal dupsko ściskał, że piękna pogoda wszędzie a ja zamiast na rowerze to na nogach, że zacząłem przerwę a nie przygotowania..
Kolejne dnie dość leniwe. Rowerowe praktycznie wcale, zakupy ajfona, wycieczka i wieczór we Wrocławiu z ekipą... Znowu bieganie po mieście, kolejne niewyspanie, mijają minuty, godziny.......a tu Domino wraca do Kroto... jest Domino jest impreza... więc się bawimy, kulturalnie oczywiście, odwiedziny też u Kasi w Kaliszu i podziwianie syna Antka :-) Siedzenie do późnej nocy, niedziela spacerowa od rana, później spacerowa na mostek spotkań.. Długi weekend trwa w najlepsze... Ale zależy dla kogo.. Jedni mają wolne, inni muszą iść do pracy.. Święta takie, że trzeba się przyzwyczajać do piachu.. Wszędzie dookoła mokro, wieje, paskudnie.. na tyle paskudnie że z domu się wychodzić nie chce.. Kilka godzin spędzam w aucie, później znowu spacery, jakieś piwo, trzy piwa.. Niby nic się nie działo, a dzialo się wiele.. Niby nigdzie nie byłem, bo praktycznie wszystko już widziałem.. A byłem i widziałem z innej perspektywy.. Niby nuda, ale w towarzystwie wszystko nabiera innych barw.. Niby nic a wszystko! Po prostu szczęście w najczystszej postaci :-)
Było pięknie, było cudnie - trochę w aucie trochę w lesie ;-)
Ogrom piachu, dużo wody - pozazdroszczę tych widoków niektórym ! Chciałbym tam być choć kilka dni, a niektórzy mają całe życie :-)
Była impreza....
Był i garnitur oraz oficjalne wystąpienia :-)
No ale teraz zostaje już tylko rower :-)
cad:81
Ale... jeszcze korzystając z okazji luźnego treningu można napisać co tam jak tam przez dwa tygodnie minęło ;-)
Pierwszy weekend spędzony praktycznie w całości w Poznaniu. Dużo pracy było. Trochę się zwiedziło. Coś się zobaczyło. Tak było... Muzeum - sztuka przeróżna, wycieczka była z "przewodnikiem" więc trudno mi teraz powtórzyć co widziałem, zapamiętałem dwa nazwiska: Wyspiański i Malczewski. Wyjdę na ignoranta, ale zdaje się że coś tam kiedyś o nich na polskim słyszałem. Jakieś aktywne drzemki, w ciągu dnia dużo biegania i wszelakich aktywności poza rowerem. Niedziela też dość aktywna, w sumie więcej chodzenia i zwiedzania: Ostrów Tumski, koziołki... Żal dupsko ściskał, że piękna pogoda wszędzie a ja zamiast na rowerze to na nogach, że zacząłem przerwę a nie przygotowania..
Kolejne dnie dość leniwe. Rowerowe praktycznie wcale, zakupy ajfona, wycieczka i wieczór we Wrocławiu z ekipą... Znowu bieganie po mieście, kolejne niewyspanie, mijają minuty, godziny.......a tu Domino wraca do Kroto... jest Domino jest impreza... więc się bawimy, kulturalnie oczywiście, odwiedziny też u Kasi w Kaliszu i podziwianie syna Antka :-) Siedzenie do późnej nocy, niedziela spacerowa od rana, później spacerowa na mostek spotkań.. Długi weekend trwa w najlepsze... Ale zależy dla kogo.. Jedni mają wolne, inni muszą iść do pracy.. Święta takie, że trzeba się przyzwyczajać do piachu.. Wszędzie dookoła mokro, wieje, paskudnie.. na tyle paskudnie że z domu się wychodzić nie chce.. Kilka godzin spędzam w aucie, później znowu spacery, jakieś piwo, trzy piwa.. Niby nic się nie działo, a dzialo się wiele.. Niby nigdzie nie byłem, bo praktycznie wszystko już widziałem.. A byłem i widziałem z innej perspektywy.. Niby nuda, ale w towarzystwie wszystko nabiera innych barw.. Niby nic a wszystko! Po prostu szczęście w najczystszej postaci :-)
Było pięknie, było cudnie - trochę w aucie trochę w lesie ;-)
Ogrom piachu, dużo wody - pozazdroszczę tych widoków niektórym ! Chciałbym tam być choć kilka dni, a niektórzy mają całe życie :-)
Była impreza....
Był i garnitur oraz oficjalne wystąpienia :-)
No ale teraz zostaje już tylko rower :-)