Jak mieć skrajne uczucia radości i niezadowolenia jednocześnie ? Zająć 3 miejsce na podium, ale nie wykręcić założonego czasu i trochę za dużo stracić do harpaganów ;)
Czas dokładnie wykręciłem 10min 10s, a wiec do założeń brakło aż 30s. W stosunku do 2010r. poprawiłem się o 30s, ale to za mało by nawiązać równą walkę do pierwszych.
Jednak jak pisalem wcześniej, tragedii nie ma, na czas nie jeżdżę, nastawiam się na dystanse i wciąż jeszcze jednak nie wpuszczam formy ;) Niektórzy są już w porządnym gazie od początku, zobaczymy jak się zakręcą w późniejszym czasie sezonu.
Wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy. Na tyle ile bd. mógł będę walczył ;)
Skasowałem licznik bo poszedłem sobie jeszcze pojeździć, teraz trzeba czekać na Kaeresa aż mi da moje staty bo je "spisal" ;)
Dzisiaj kolejny dzień trenażera... Cały dzień pięknie świeci słońce, a tu nagle zaczyna lać przed wyjściem :/ No i znowu trenażer... Cóż zrobić..
Na wieczór, gdy się przejaśniło poszedłem umyć rower i przesmarować lańcuch. Ostatnio nie było kiedy tego zrobić a dokładne czyszczenie było to już potrzebne ;)
Nie spodziewałem się że w tym okresie będę jeszcze jeździł na trenażerze.. Pogoda jest fatalna za oknem i mimo fajnej temperatury wyjść nie można bo pada deszcz :(
No i co ? Trzeba znowu rower wpiąć w trenażer, ale w sumie dobrze bo można zrobic konkretny trening. No to był super konkret, z mega dobrym humorem - z mega dobrą nogą ;)
W niedzielę już pierwsze zawody, jestem dobrej myśli.. Mam plan i oczekiwany rezultat oraz swój upatrzony [mniej więcej] czas... Wiem, że jestem w stanie dobrze pojechać i powalczyć ;)
cad: 86
czas 1 strefy: 25min czas 2 strefy: 60min czas 3 strefy: 35min
Po tygodniu regeneracji czuję się jak młody Bóg ;) Mogę góry przenosić ;)
Jest dobrze! ;) Potrzebowałem się w końcu wyszaleć i jestem bardzo zadowolony z tego co dzisiaj pojechałem, przy stosunkowo niskich tętnach jak na taką szarpaną jazdę na podjazdach...
Pod wiatr też już nie ma takiego problemu żeby jechać, czyli co ? Podobnie do roku poprzedniego odpadam na wielkanoc, a później forma puka do moich drzwi ;) Na razie tylko lekko uchylam drzwi, jak szeroko otworzę dla niej na koniec kwietnia i będę trzymał aż do końca maja! ;)
Dzisiaj identycznie taka sama trasa co wczoraj. Niestety wysiadlo endomondo juz po 8km i dupa..
Kolejna jazda z serii tych odpoczynkowych. Nogi zamulone po ostatnich tygodniach, ale jestem przekonany, że da to odpowiednie efekty już niedługo :)
Za tydzień pierwszy wyścig - Prolog Interkol - czasówka ok 6km ze sporym wzniosem.
Jutro i w niedzielę czeka mnie przerwa od roweru. W sumie i dobrze, bo zapowiadana "ładna pogoda" kusiłaby na długie treningi, a obecnie mam odpoczywać ;)
No co, puls jakiś niziutki, nie chce się wbijać na wyższe poziomy, nogi ciężkie... Teraz trzeba odpocząć i w poniedziałek rozkręcamy ;)
Rower wpięty w trenażer i cały dzień w pracy rozmyślanie czy kręcić w domu czy może spróbować na szosie... ICM pokazywał znośną pogodę - wiatr do przepchnięcia i temperaturę do przeżycia oraz co najważniejsze - bez opadów.
Decyzja mogła być tylko jedna - SZOSA!
Szybko zjedzony obiad po powrocie do domu i wyjazd tuz przed 17. Spokojnie udało się przekręcić moją pętelkę, która normalnie w sezonie zajmuje mi gdzieś 1h 30min, ale dzisiaj zupełnie bez ciśnienia.
Tylko jedną hopkę przeleciałem raz dwa trzy i już, a tak to bez spiny :)
Jeszcze jutro powtórka i weekend odpuszczam zupełnie przez obowiązkową wizytę na uczelni. Może uda się wskoczyć na basen ;)