Dzisiejszy wyjazd zaliczam do tych udanych.. miało być bardzo spokojnie a wyszlo tylko troche spokojnie.. w jedną strone 25-27km/h bo chciałem jechać w max strefie tlenowej.. powrót to 20km ucieczki przed chmurami z ktorych wlasnie leje deszcz i grzmi.. a mi sie udalo :D
powolny powrót do formy.. ale nie to mnie dziś najbardziej na treningu ucieszyło.. jadę sobie po takiej hopce uciekając przed burzą {ok 40km/h} i mijam mame z dzieckiem na rowerach.. słysze aby cos takiego "patrz mama, profesjonalny kolarz na treningu" ,na co mama ledwo zipiąc : "teraz nie mam czasu ,później pochwalisz sie tacie"
Pojechałem 5km do Kobierna pograć w piłke ze znajomymi.. Później rundka "dla lansu" po mieście :)) Ot tak bo nie miałem co robić.. Pojechałem przez park i nagrałem naszą pieknie mieniącą się , nową fontannę :)
od 1:27 zaczyna grać "Barka" {zawsze o godzinie 21:37 w kościele Piotra i Pawła na cześć JPII - słychać ją prawie w całym mieście} i zaczyna szczekać pies ^^
mimo ,że tak ciepło ,ale bardzo przyjemnie.. bez żadnej popołudniowej duchoty... :)
kompletnie bez chęci do jazdy, do treningu... 15km na milicz i z powrotem.. jakoś tak w ogóle bez humoru wrrr.. mam nadzieje ,że niedługo kolarski bakcyl wróci.. bo kłodzko się zbliża a ja siedze w domu..
w ogóle nie ma warunków do treningu.. parno i duszno jak cholera.. pot ciekł ze mnie ciurkiem ,cały przepocony.. z każdej strony chmury z których w każdej chwili może spaść deszcz.. powrotne 15km na najcięższym przełożeniu.. pędziło się 38km/h i choć troche nadrobilem średnią :P bo początkowe 15km pod silny wiatr..
niestety gdy ja wyszedlem zaczęło się chmurzyć.. gdy bylem gdzieś na 15km zaczęło padać.. a ok 20km pod wiatr ciężko.. po przyjeździe ejszcze chwile padało i zaraz wyszło slonce a ja w domu smutny i zziębniety oglądałem dziwny tegoroczny TdF
jestem zupełnie bez formy.. nogi w ogole nie niosą.. cięzko oj ciężko..
Wycieczka w cywilnych ciuchach po mieście zaraz po etapie TdF... Długo ,ale z przygodami.. byłem goniony przez 2 małe psy .. ok 500m leciałem jak strzała.. Przydał się duży blat.. Bo gdy zaczęły mnie gonić miałem na małym.. powybijać takich małych szczekaczy.. A tak to tylko obserwacje co się dzieje w mieście.. Na chodnikach.. W parku :))
Miała być szybka przejażdżka przed dzisiejszym etapem TdF... No i takowa była.. Wyruszam gdzieś tak o 13:00 i lecę w kierunku Koźmina.. Na niebie tylko jedna chmurka {gdy wyprowadzałem rower}.. Na trasie jak dojeżdżałem już do Koźmina zrobiło się praktycznie ciemno.. Z wiatrem do Koźmina szło się około 34km/h {brak świeżości} po wczorajszym.. Nagle trzask - "o ku***, błyska się i grzmi" zawracamy !!! Wiatr ustał, ostatnim tchem nabrałem wody z bidonu i lecimy !!! No.. Płyniemy.. Jak się rozpadało.. To już nie wiedziałem czy to grad czy deszcz.. Wielkie krople ,które obijały się o mnie były wielkie i mokre :P Nie no.. tak trzaskało ze masakra.. W jednym momencie z ulicy zrobił się rwący potok.. Jechałem praktycznie środkiem swojego pasa nie przepuszczając nikogo ,bo w koleinach woda sięgała od opony do nypli.. Srodkiem jakoś szło.. No ale.. jedziemy.. okulary już tak zabryzgane ,że nic nie widać.. Co rusz jakiś samochód na mnie rzucał falę wody.. Dobra.. Jest w końcu Krotoszyn.. Ale.. :/ Co widzę.. Właśnie opuszczają się barierki przed przejazdem kolejowym.. Ahh.. Ja stoję i mokne.. Gdy po ok 5minutach przejechał pociąg ruszyłem znowu .. I co ? Przestaje padać.. Z owijki wode można wykręcać.. Ja cały mokry.. Jakbym przed chwila wyszedł z jeziora.. Na ulicy ludzie z parasolkami wlepiają we mnie ślepia.. Nie dziwię się z resztą.. Po przyjeździe gdy już siedziałem w garażu znowu było wielkie oberwanie z małej chmurki.. Wytarłem rower i napęd.. I biegiem do domu.. Dziwiłem się aby ,że telefon działa xDD Bo jak otworzyłem klapke to i w środku było mokre.. :D Fajna przygoda.. jeszcze w takich warunkach nie jechałem xDD No ale.. Nie polecam.. Troche niebezpiecznie..
V Max wyciągnięte podczas ucieczki do domu.. Śr Kadencja 91
A tu jeszcze obiecane fotki moich klamek dla Krzysia :]]
Do serwisu do centrowania kół i naprawienia tylnego {w piaście kólki latały jak chciały, ośka była luźna} i do wyregulowania przerzutek.. 2h tam spędziłem i 20zł zapłaciłem.. ale warto bo rower teraz chodzi jak nigdy.. droga powrotena pod wiatr i się nieźle wyjechałem. padało chwile ,droga na odcinku 30km rozryta na 25km :/ jechać się nie da praktycznie.. masakra..
Dzisiaj szybko po relacji z TdF na szose... :))) tak dla przyjemności parę interwałów siłowych :)
kur**.. był taki ładny opis.. robię "dodaj wpis" ,a strona się "odświeża" ,pojawia się komunikat zostałes automatycznie zalogowany i wpis zniknął :/ a więc teraz aby dam parę fotek znad jeziorka {giewartów}
Zachód słońca :))
Od lewej: Madzia, Ja ,Amelka i Daria :)) Było super !! :]]
A tu samotna wyprawa łódką w celu obmyślenia jak zostać mistrzem :D
Ta sama trasa co wczoraj ,ale zaraz za wierzchowicami zawrót.. oczywiście podjazdy na maksa ale już na "normalnym" przełożeniu :) Czuję się dobrze ,wracam do formy .. jest dobrze :))