Od samego rana kierunek Pieszyce, biedra, czyli góry :) Dojazd bez większych problemów, całkiem sprawnie. Już przed 11 jestem na rowerze, tu jadąc pierwszy raz pod przełęcz Jugowską nagrywam filmik, ale później odwożę kamerkę i lecę już bez.
Nie zobaczyłem wiele, nie zwiedziłem praktycznie nic, po prostu trenowalem. W górę i w dół. Tak wyszło mi 9 podjazdów :)
Myślę, że wykres jest dość konkretny, choć średnia bardzo niska, tak po prostu ani chwili płaskiego. Na zjazdach nie szalałem, ale z każdym zjazdem jechałem szybciej. Przedostatni raz to jeden jedyny raz gdzie maksymalnie puściłem hamulce i pięknie się składając prułem w dół :)
Na górze za każdym razem chłodno, im niżej tym było cieplej, także każdy zjazd to troszeczke dreszczy na ciele z powodu zimna (17*C na szczycie, na dole 29*C!)
Praktycznie za każdym razem jechałem dość twardo żeby tylko ubijać! Za każdym razem ostatni kilometr albo dwa to była mega petarda. Dwa razy musiałem tankować picie w wiejskim sklepiku, raz pogoniły mnie dwa owczarki niemieckie (a przejeżdżałem obok nich 18 razy!) Zjadłem 6 batoników i 2 kromki chleba. Było zacnie, na prawdę bosko :)
Filmik z przejazdu zamieszczę jutro! Dzisiaj już padam! Od 8 do 21 poza domem, z czego ponad sześć godzin w siodle rowerowym :)
Dobranoc! :)
Edit: obiecany film :)
cad: 68
Ostatni podjazd do Jugowa i nagle stałem sie jeszcze szczęśliwszy :D
Haha, no a żeby uchylić rąbka tajemnicy, to zapodam wam kadr z filmu dzisiejszego treningu :D
Mając przed sobą cele do zrealizowania nie może być inaczej niż dawanie z siebie wszystkiego. Choć dzisiaj nie za mocno bo jutro planuję jechać w góry, to tak aby się zmęczyć i rozkręcić nogi przed jutrem - idealnie :)
Ps. W sobotę o ile pogoda pozwoli planuję znowu się pojawić w górach. Kto chętny ?! Pisać, a pojeździmy razem :)
Dzisiaj jakoś dziwnie mi się jechało. Niczym niewyspany człowiek, który się wyspał. Niczym naćpany przyjemnością, nie czułem bólu. Niczym najszczęśliwszy człowiek na świecie, dziwnie się czułem, jakoś tak nieswojo. Może to dlatego, że dzisiaj pierwszy raz jechałem autem do pracy od kilku tygodni, w ogóle autem od kilku tygodni i stąd taki szok dla organizmu. A może po prostu wracam do siebie ?!
Chociaż nie piszę już że "wróciłem" bo po ostatnim razie dostałem sraczki i rzygania i wróciłem....ale na sam dół ;) Forma po tym tygodniu z pewnością będzie dobra. Jestem więc dobrej myśli na maraton w Karpaczu :)
cad: 82
Nietążkowo i mój najlepszy (i jedyny) w większości trasy partner do jazdy ! Pozdrawiam :)
Dzisiaj postanowiłem pojechać tam, gdzie pokochałem jeździć już dobrych kilka lat temu w niedzielę - na Rynek w Ostrowie Wlkp. godz. 10:00 :)
Dojazd do Ostrowa to istna mordęga. 30km pod bardzo mocny wiatr. Wyjechałem na styk, zdążyłem, ale musiałem się trochę namęczyć. Na rynku trochę chłopa już było gdy przyjechałem. Ustaliliśmy trasę i w drogę. Lecimy na Damasławice i Cieszyn przez Odolanów. Bardzo fajny trening po zmianach, równo i spokojnie z wiaterkiem.
Na kilometr przed rozjazdem znajdowała się ostatnia górka i tam poszedł atak. Jednak długo nie mogłem wyskoczyć z peletonu bo jechało auto z naprzeciwka i jechałem od wew. strony. Później jednak pogoniłem za ucieczką, jednak było już za późno.
Tam już się żegnamy, chłopaki jadą na Ose, a mężczyźni na Milicz i Krotoszyn :D Pojechałem więc sam :D :* Od tej chwili już w miarę spokojnie i byle do domu :)
Dzisiaj byłem na maratonie w Nietążkowie koło Leszna / Śmigla i zmagałem się z dystansem "mini". Po ostatnich przejściach był to jedyny dystans, którego nie musiałem się obawiać czy w ogóle przejadę. Tydzień temu zatoki, a we wtorek / środę grypa żołądkowa. Zmieniłem więc dystans z giga na mini.
Od samiuśkiego rana dopisywał dobry humor, mimo dość sporego niewyspania - no przecież wczoraj wieczorkiem w tv leciał Harry Potter i Insygnia Śmierci - nie mogłem nie obejrzeć - kolejny już raz z resztą.
Start na maratonie miał być po prostu dobrym treningiem - udało się to i wrzuciłem tu swoje wysokie obroty. Jutro robie kolejny podobny, ale już 100% trening :) Wystartowałem o 10:06 lecz po chwili z mojej grupy zostałem sam.......z kolegą Tomaszem z Gostynia w stroju Gerfin Finanse. Jechaliśmy po maksymalnie mocnych zmianach aż do ok 50km. Tutaj dogonila nas grupka która startowała chwilę za nami - tutaj uciekło mi co najmniej trzecie miejsce przegrane dokładnie o 1min 8sek.
Praktycznie już do samej mety jechaliśmy po zmianach, słabszych czy mocniejszych, ale po prostu jechaliśmy do przodu. Mijamy po drodze sporą ilość kolarzy maruderów :) Ale to wszystko do obejrzenia na filmie na YT ! :)
Wjeżdżamy na metę, rozmawiamy o trasie i wymieniamy się numerami oraz podaję adres bloga żeby chłopaki sobie filmik odtworzyli - znaleźli :) Mam nadzieję, że ujdzie i się spodoba :) Z prawie 2h materiału zrobiłem tylko tyle, no bo ile można oglądać spocone męskie tyłki :D
Na mecie - pyszny kotlet i pyrki z surówką, arbuz! fajny medal, woda, piffko, ogólnie sympatycznie :)
Polecam na kolejne lata Maraton Don Kichota w Nietążkowie. :)
Zatokowo - ale nie nad zatoką. Z kamerką - ale jeszcze nie nauczony. Z uśmiechem - ale i z grymasem na twarzy. Z próbą morderstwa - ale nieudaną w Zdunach.
Hehe.. Zatoki ciągle dają mi się we znaki, ale wyjeżdżam już na jedynie lekkie przejażdżki. Z kamerka muszę się jeszcez dużo nauczyć. Kiedy i na ile włączać. Jak wyłączać - bo się okazało że zapomniałem wyłączyć po jednym fragmencie i się nagrało coś niepotrzebnego dużo więcej - kliknąłem ale nie dostatecznie żeby wyłączyć. Dodatkowo kupuję większą kartę pamięci bo 8gb to stanowczo za mało :)
Z uśmiechem bo znowu jadę, ale i z grymasem bo czuję że nie jadę jakbym chciał. W Zdunach jak będzie widać na filmie gość próbował / wymusił na mnie pierwszeństwo. Chwila mojej nieuwagi i byłbym rozjechany,
Co tu dużo pisać. Przez chore zatoki od kilku dni po prostu samopoczucie do dupy. Miał być mocny tydzień jeszcze a wyszedł całkiem odpoczynkowy, teraz w grę wrzuciłem antybiotyk bo ból jest nie do wytrzymania.
A z fajnych rzeczy: wszedlem w posiadanie kamery Overmax ActiveCAM 2.2 - pierwsze spostrzezenia: bardzo fajna, dobry stosunek jakości do ceny, masa akcesoriów, dobra jakość filmów. Jedynie nagrywanie w jakości Full HD wiąże się z 15 klatkami/s co sprawia jakby czasem się zacinał obraz. W związku z tym nagrywać będe w jakości HD z 30 kl/sek. Jakość niezauważalnie trochę gorsza, ale przynajmniej płynny obraz :)