Dawno na szosie nie siedziałem i dzisiaj jechało się całkiem przyjemnie :) Wiatr trochę kręcił, zimno potęgował, ale wysiedziało się prawie te 3h w siodle... Poza tym tragedii nie było, drogi suche :)
Wczorajsze załamanie pogody było chyba tylko chwilowe. Albo odwrotnie. Dzisiejsza przepiękna, słoneczna pogoda jest wyjątkiem na deszczowej mapie Polski. Nieważne. Jakby nie było - wyszedłem i nie żałuję :)
Choć ciężko było zebrać się z łóżka, to pojechałem. Choć nie zdążyłem na rynek w Ostrowie i trening z Interkolem to wyszedł mi prześwietny czas spędzony na rowerze :) Dzisiaj powrót do domu wcześnie rano z imprezy około 4 - pobudka więc na rynkową ustawkę niemożliwa. Póki chcę czerpać z jazdy jak najwięcej przyjemności (a przynajmniej teraz bez spiny jesienią) to takie katusze nie wchodzą w grę.
Wstałem jakoś chwilę po 10, zjadłem szybko śniadanie. Sniadanie było dość marne - dwie kromki chleba z serem, proszę nie pytajcie czemu nic nie wchodziło i nie smakowało. Ubrałem się i pojechałem. Najpierw w planie "marne" 55km.....ale w Sulmierzycach wiatr miałem taki fajny, że bez pedałowania praktycznie leciałem 40km/h. Niestety coś za coś. Drogę Krotoszyn - Milicz pokonałem prawie równolegle do asfaltu. Takiego (wmorde)windu nie było tutaj dawno.
Do Ostrowa przeleciało się dość żwawo. Od Ostrowa zaczęła się katorga, zaczął się armagedon i konkretny wmordewind. Prędkość spadła do ledwo 23-24km/h, a że miało być spokojnie....to było powoli. Walka z tymże wiatrem była nierówna. On był po prostu zbyt mocny. ;)
Po dojeździe do miasta odetchnąłem trochę z ulgą. Stojąca na jednej ulicy policja nawet zagadała "co Pan w ten wiatr jeździ ? współczuję..." :) Odpowiedziałem, że ja też sobie współczuję, życzyłem miłego dnia i nara do domu :)
Nadszedł "ten" dzień. Dzień na dobrą zmianę. Czas zakończyć sezon 2015 w 100% i zacząć przerwę międzysezonową. DamyRadę ! :)
Dam radę - wytrzymać ten czas bez roweru, może czasem na basenie :)
Dzisiaj przepiękna pogoda i choć jechało się ciężko....to dałem radę :) no bo jak się chce to można :) Długi czas pod wiatr. Ale za to w przepięknych okolicznościach przyrody :)
Taką pogodę proszę w każdy weekend od listopada do końca marca. W tygodniu może lać i sypać śniegiem....dlaczego ? A no bo pracuję do 16 i nieważne jaka będzie pogoda to będzie mnie czekało chomikowanie - zbliżające się zresztą nieubłaganie.
Dzisiaj za to nie było marudzenia, choć i nie było rynku w Ostrowie z Interkolem. Wiele lat temu może bym o tym jeszcze pomyślał, w sumie nawet nie tak dawno....ale czy ostatnio zwycięża lenistwo czy może najzwyczajniejszy rozsądek ? Kiedyś byłem szalony, a teraz już nie ? Chyba jedno i drugie....to na pewno to połączenie. Od rana zimno w pieruny, że zrywając się z łóżka i otwierając okno uciekałem byle szybciej pod ciepłą kołdrę. Cieplej to można powiedzieć, że już tylko było...i będzie ale to może dopiero w kwietniu.
Wyjechałem trochę później niż planowałem....i wracałem do domu czym prędzej niczym rano do łóżka. Ano.... Ubrałem się zbyt cienko, a jak tylko mi wiatrem dmuchło to przypomniało mi się o mojej super extra świetnej najtańszej termoaktywnej koszulce z lidla. Tak tak, długi rękaw, ciepły rękaw...to zdecydowanie coś czego mi w pierwszej chwili zabrakło. Wróciłem więc, przebrałem się i wio. Dumny ze swojej decyzji cieszyłem się jazdą tak długo, aż nie skręciłem z Milicza na Krotoszyn.
Najpierw się leciało w porywach 50km/h z tętnem 130ud./min, by później ledwo dawać radę uciągnąć 25km/h z tętnem 160ud./min. Hello ?!?!?!?! Chwilowa walka z wiatrem dość szybko poddana. Nie ma co się szarpać. Wziąłem dwa bidony, 3 batony...chciałem pojechać setunie...ale chyba jechałbym jeszcze i jeszcze...powrót pod wiatr ciągnąłby się niemiłosiernie, a coś ostatnio tak wieje że odbiera to chęci do samotnej jazdy....to może z Interkolem?!...e nie, bo za zimno od samego rana a czlowiek musi też się czasem wyspać. :) Po co sie szarpać wtedy kiedy nie trzeba.
Długo zajął mi powrót do domu....ale chwilę urozmaicenia miałem gdy wyprzedzał mnie skuter jadący trochę ponad 40km/h..skoczyłem sobie za nim, ale dość szybko skręcił mi nie po drodze i tyle go widziałem.
Chwilo trwaj chcialoby się powiedzieć...napisać... Niestety weekend się kończy, jutro ma sypnąć nawet deszczośniegiem i mogą pojwić się pierwsze przymrozki.. Brrr...okropnie. Kolejne dni to jedyna możliwość zapitalania na Milicz...czasu popołudniami brak, szybko ciemno...paskudna myśl o trenażerze przewija się coraz częściej.
Trudno było dzisiaj zwlec się z łóżka....ale jakoś po 15:00 udało mi się wyruszyć na krótki trening :) Wiało znowu, zimno znowu......Jeździć się już nie chce ;) Ale jest przynajmniej słonecznie :)
Dokładnie tak. Coś czulem nogi mocno zmulone od rana i plan na wyjazd do Ostrowa odrzuciłem. Pojechałem się lekko przejechać moją traskę.
Najpierw sobie patrzyłem co 5km jak średnia od 30kmh ucieka w dół i liczyłem sobie, że najpierw spadła o 1:05, na 10km do 30kmh tracilem 2:37, 15km 3:44min, 20km 4:14min. Po tym jak skręciłem na wschód - zacząlem liczyć sobie jak powinienem szybko jechać żeby dogonić 30km/h na mecie....udało się :) Taka fajna zabawa dzisiaj :]
cad: 85
Ostatni raz w tym roku na Visionach :) Teraz przyjdą Mavic Cosmic Elite. Pancerwheels :)