Od samego startu bardzo mocno, podjazd pod Kotłów poszedł bardzo sprawnie, tętno niby wysokie, ale ten zapiek był "chwilowy" gdyż zaraz miał być zjazd. Tam trochę "odpoczynku" jeśli tak można to nazwać. Pod wiatr jechało się ciężko. Skręt w prawo i dluga prosta z wiatrem w twarz, tu chyba wjeżdżam 34kmh i tak kręcę.
Skręt w prawo i podjazd pod Mikstat. Wjeżdża się fajnie, sam finisz bardzo wolny, wg Garmina tylko 37km/h.
Przyjeżdżam na metę i o dziwo jestem 3-ci w kategorii A do 25 lat :) Open nie wiem :)
Obecnie relaks przy piwku i chipsach...a co tam. Czasem trzeba :)
Dzisiaj małe przepalenie nóżek przed jutrzejszą wynorą 166km na Klasyku Kłodzkim. Wyjazd coś po 3 rano na start, o 8:14 w grupie startowej z panem Ratajczykiem z Kalisza :)
Pamiętam jak kiedyś mnie jedną nogą objechał w górach w Istebnej - czas na rewanż albo przynajmniej na wyrównaną walkę :D Moja grupa jest ostatnią z GIGI :) Czyli nikt mnie nie przegoni :)
Dodatkowo dzisiaj czułem się całkiem dobrze :) Tętno dość niskie, na interwałach szybko wbijało całkiem wysoko :] Jutro wyścig, a od następnego tygodnia zaczynamy mocne przygotowania do ostatniego największego wyścigu, w którym chcę wziąć udział :)
Wybraliśmy się dzisiaj z Tomkiem na wyścig ITT w Sieroszewicach. Czasówka o dystansie 18 km, płasko, mocny wiatr....czyli coś co bez lemondki, indywidualnie, nie jest do przejechania w super czasie.
Po 9 zjawiamy się na starcie, z tym że dopiero po 12 lecimy z rampy startowej na trasę. Najpierw mała rozgrzeweczka na trenażerach. Tomek jedzie pierwszy, ja startuję chwilę po nim.
Od startu "w trupa", no prawie :) Najpierw fajnie się jechało z wiatrem, ale już po 6,5km zaraz po pierwszym skręcie w prawo zostałem doścignięty przez kolarza startującego po mnie. No cóż, długo jadę jego prędkością i jakoś tak mnie nakręca gdy widzę go te 200-300m przede mną. Ale tutaj wieje w twarz, tak konkretnie....prędkość maleje z 40-44kmh do 36kmh by na koncu tej długiej prostej spadła nawet do 33kmh. Kolega bardzo opływowy był i chyba łatwiej mu było jechać niż mi na zwykłym rowerze.
Konczy się odcinek z wmordewindem i zaczyna się kolejny odcinek z bocznym i lekko w plecy wiatrem. Przyspieszam znowu pod 40km/h i lecę co sił, a tu wyprzedza mnie Michał z Interkolu :) Też całkiem fajna aerodynamiczna pozycja. Widzę go tak już do mety i nawet jest motywacja żeby jeszcze trochę szybciej kręcić - znaczy mocniej :)
Kończę, wyłączam licznik, idę się przebrać i jemy kiełbaski oraz ciasto. Spadamy do domu :)
Wiem, że na pewno była jeszcze chwila do urwania, ale po fakcie to fajnie się mówi. :) Dałem z siebie wszystko, forma (nie)sprawdzona, bo ITT to żadne wielkie odzwierciedlenie dla mnie. Nie trenować czasówek i startować w czasówkach to widocznie zły wybór ;) Tomek dal radę wykręcić w miarę przyzwoity czas. Dupy nie urywa, ale jak na "świeżaka" to jest ok. Za rok czas do poprawy ;)
W sumie, wyszło całkiem nieźle jeśli chodzi o formę, mimo że nie przyszła kiedy chciałem to przyszła i dała mega kopa jakiś miesiąc temu. Za tydzień ostatni wyścig z serii tych, na których mi zależy....zawsze lipiec miałem taki przejściowy przez ostatnie dwa sezony i powracałem z formą na koniec sierpnia / wrzesień :) I tak też mniej więcej kręcą się moje plany startowe na kolejne tygodnie :) Mam nadzieję, że nie porywam się z motyką na słońce 166km w Zieleńcu :)
Na spokojnie z Tomkiem dzisiaj lekko się przejechaliśmy jego trasą, pokazał mi fajną górkę i to całkiem niedaleko od Krotoszyna.
Zrobiliśmy sobie 3-4 mocniejsze szarpnięcia i voila. Wyszlo bardzo sympatycznie, takie pitu pitu w gorącej atmosferze i pięknym słoncu Czemu taka pogoda nie może być 365 dni w roku ? ::) Jutro Tomasz startuje w Lesznie, ja w niedzielę w Łasku :)
Oj będzie się działo
caD: 82
I jeszcze jedno foto z 3-cim na mecie Ukraińcem podczas biegu krotosa na 10km :)