To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:630.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:00
Średnia prędkość:30.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:196 (158 %)
Maks. tętno średnie:173 (86 %)
Suma kalorii:15878 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:37.06 km i 1h 14m
Więcej statystyk

Po prostu jest dobrze :)

Wtorek, 15 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Życie jest jednak piękne, a kobiety niezrozumiałe ;) Myślisz, że będzie tragedia, a jest zachwyt - myślisz, że będzie super a jest okropnie... No cóż - kobiety :p

A co do dzisiejszego treningu to istne szaleństwo - zakwas w nogach to coś takiego czego mi brakowało :]] Zaraz po pracy oczywiście na szosę - trenażer ;)

parę fajnych ćwiczeń i czas zleciał blyskawicznie :] ciągle zostaje kaszel, a za tydzień wraca siłka :] powoli wracam do normalnych obciążeń:))

cad: 83

Nie zapominajmy o Therese! :))

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Poimprezowy trenażer ;))

Poniedziałek, 14 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Miałem w planach w weekend przejechać dość sporo na trenażerze, ale "ona" zmieniła moje plany ;) Nie wszystko było jakbym chciał, może nawet spieprzyłem jedną sprawę, ale nie ma co się łamać i żyje się dalej ;) Ale się nie poddaję - walczę ! ;]

A dzisiaj ?! Trenażeiro, jak dobrze znowu poczuć zakwas w łydkach i udach ;) Jutro planowo 2h, się wymęczę porządnie, aż mi tego brakuje ;)

caD: 83

A towarzyszył mi dzisiaj Armin ;) ASOT567!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

2h trenażera w nowych skarpetkach :)

Czwartek, 10 stycznia 2013 · Komentarze(4)
Kategoria Trenażer
Ze zdrowiem coraz lepiej, więc i treningi można już powoli i stopniowo wydłuzać i zwiększać obciążenia :] Więc dzisiaj pokręcone 2h, już znacznie cięższe obciążenia, w przyszłym tygodniu wracam do ciężarków :)

Humor powrócił rowerowy :D Z innymi rzeczami tak miło już nie jest.. Ale nie zawracam sobie głowy, a bynajmniej staram się.. Co będzie to będzie ;)

Ps. Fajnie się zarobiło na ostatniej stłuczce, rzeczoznawca dał całkiem sporo kasy, a naprawa wyszła grosze ;)

Ps.2. Kupiłem sobie fajne skarpetki rowerowe :D Pokażę następnym razem :p

cad: 85

Ps. Zapomniałbym o Therese, która też była na zakupach, dzisiaj bardziej z kobiecej strony ;) :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Trenażerowe odreagowanie rzeczywistości...

Środa, 9 stycznia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Trenażer
Z dnia na dzień pracy w pracy coraz więcej.. Masakra jakaś :/
Księgowość jest fajna, ale nie na zakończenie roku i miesiąca gdy robi się sterta zaległości, że najlepiej to bym w swoim biurze musiał zamieszkać..

Po pracy jeszcze zaliczyłem fryzjerkę, później obiad i oczywiście trenażer.. Wypadałoby teraz znowu pisać pracę licenjacką, zostalo z pierwszego rozdzialu jakeś ok 10s do napisania teoretycznych pierdół.. Później się dopiero jeszcze zaczną schody ;) Pożyjemy zobaczymy :]

Dzisiaj kilka interwałów już zaliczonych, oczywiście nie przesadzalem mając w pamięci chorobę, która jeszcze nie pozwala o sobie zapomnieć przez ciągnący się kaszel..

cad: 87

Waleczna Therese..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Hardcorowe kręcenie....! Metallica rlzzz...

Wtorek, 8 stycznia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Trenażer
To ja może zacznę od kolejnej [wczorajszej] przygody ?! Otóż wracając z pracy miałem stłuczkę autem.. Coś pech mnie nie omija na początku 2013 roku..
I jak to powiedział na koniec policjant: w najmniej kolizyjnym miejscu jakie mogło być - na rondzie! :D

Nie martwię się tym tylko dlatego, że winną policja uznała panią, która wymusiła na mnie pierwszeństwo - nie zatrzymała się ani nie zwolniła w ogóle wjeżdżając na rondo podczas gdy ja zakręcałem akurat i bum.. Policja nie miała złudzeń, poszło szybko, a musiałem wezwać policję bo owa pani nie chciała ugody i twierdziła że skoro ja w nią uderzyłem to jest moja wina - za swoją głupotę zapłaci jeszcze dodatkowo 250zł mandatu :))

A dzisiaj zaraz po pracy wsiadłem sobie na trenażer, było trzeba sprawdzić się jak z kondycją i jak organizm sobie poradzi - poradził sobie doskonale, tęno jeszcze jak dla mnie lekko za wysokie, ale w miarę unormowane bez dziwnych skoków...

No i pięknie dzisiaj szło kręcenie przy koncercie Metallici we Francji :) Nie wiedziałem, że podoba mi się taka muzyka.. są genialni ! Idealnie się kręciło.. Jestem pełen nadziei, że wszystko będzie dobrze :]]

caD:86

Koncercik:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

La etape numero duo :))

Niedziela, 6 stycznia 2013 · Komentarze(4)
Kategoria Trenażer
Dzisiaj miałem stać na starcie wyścigu MTB w Topoli o wdzięcznej nazwie "Trzech Króli" lecz jak to moje planowanie wyszło każdy widzi :)

Dzisiaj szło jakoś dziwnie ciężko, tętno mega wysokie, co oznacza że organizm jest jeszcze słabszy niż zawsze, ale widzę światełko w tunelu. Motywacja jest wielka, ale nie mogę teraz przesadzić w drugą stronę.. Wiem co robić, mam nowy plan - teraz aby konsekwentnie go realizować :))

Humor wraca, osłabienie ciągle mi niestety towarzyszy co widać po ekstremalnie wysokim tętnie przy bardzo niewielkim wysiłku, pozostaje też nieodłącznie trochę kaszlu... Dzisiaj się już cieszę na ostatnią dawkę antybiotyku! Po odstawieniu tego świństwa mam nadzieję, że choć trochę wróci apetyt i zniknie metaliczno/chemiczny posmak... Żołądek również powoli się buntuje, czas zdrowieć po prostu!

Jutro powrót do pracy, aż się boję na samą myśl, nie wiem czego się spodziewać, pewnie będzie trzeba nadrobić parę zaległości - jak to w księgowości po takiej przerwie, ale jak to mówią nie ma rzeczy niemożliwych :)

cad: 85

No i jeszcze wklejam zdjęcie mojego dzisiejszego motywatora - nie, nie Justyny, a urodziwej Therese Johaug, która niczym Contador wspinała się na to "alpe cermis" :) Kibicowałem Justynie, ale Therese jakoś mnie dzisiaj urzekła ;)


I rowerowanie dzisiaj przy wyścigu Liege-Bastogne-Liege umilało kręcenie..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Odwieziony karetką, powracam do świata żywych...

Sobota, 5 stycznia 2013 · Komentarze(9)
Kategoria Trenażer
To co działo się w ostatnich dniach przerosło moje wszystkie najśmielsze oczekiwania.. Jeśli ktoś myślał, że przerwa od roweru spowodowana jest chorą nogą to się pomylił... Po wizycie w poradni chirurgicznej dowiedziałem się, że powinienem mieć gips, ale "w sumie to się obejdzie bez jak chcesz jeździć, tylko chodzić musisz w ortezie"... No to Kriso zaopatrzył się w takową, która nie przeszkadza w założeniu buta codziennego i chodzić może lekko utykając..

Dalej to rozwinął się koszmar.. Po Nowym Roku - 2 stycznia 2013 pojechałem planowo na 8:00 do pracy. Czułem się już w drodze po auto jakoś nienaturalnie dziwnie, ale wsiadłem i pojechałem.. Cały szczęśliwy wchodzę do pracy, podpisuję listę obecności, witam się z szefową, chwila luźnej gadki i zaczynam pracę, siadam.... Po chwili wstaję - mroczki przed oczyma, cały spocony - nogi się ugięły i po prostu zasłabłem.. Po chwili znalazłem się w karetce i zostałem odwieziony do szpitala... Pierwsze pytanie lekarza, który mnie badał: "czy Pan coś trenuje?" na co odpowiadam "tak a czemu?! kolarstwo..." i usłyszałem "a to dobrze, bo Pana tętno to 40ud/min, dokładając do tego ciśnienie 90/60 i poważne odwodnienie dało taki a nie inny skutek"... od jakiegoś innego kumatego lekarza z sali daje się słyszeć "no Wy kolarze to niezłe te tętna macie, tu pod 200 na wyścigu a tu ledwo 40 jak siedzicie, wytrenowani ekstremalnie"

No tak! Miałem przecież poważne zatrucie pokarmowe, leczyłem się już na grypę, ale próbowałem normalnie funkcjonować.. Jednak organizm się zbuntował.. Dostałem 3 kroplówki, ze 3 albo 4 zastrzyki, 2 razy pobierano mi krew do badania oraz 3 razy robiono mi EKG.. Elektrolity były poniżej dolnych granic, EKG wykazało jedną niepokojącą rzecz, dlatego powtórzono je aż 3 razy - po czym usłyszałem że jeśli powtórzyło się to tyle razy to po prostu taka moja uroda - ale na wszelki wypadek dostanie Pan skierowanie do kardiologa..

Jedynie jeszcze z czego chciało mi się śmiać to podczas EKG i przyczepiania elektrod na nogach pielęgniarka zwróciła uwagi na ogolone nogi zagadując oczywiście, później wyciągając wenflon z ręki zarzuciła tekstem "to teraz ma pan darmową depilację miejscową na ręce, no chyba że goli Pan nogi" :D

Po wyjściu ze szpitala 3 dni w łóżku, które były masakrą psychiczną dla mnie.. W pracy wziąłem wolne, leżałem aby i patrzyłem się na rower, oglądając skoki narciarskie, biegającą Justynę Kowalczyk oraz pisząc pracę licencjacką..

Dzisiaj już jest o niebo lepiej, kaszel powoli ustaje, katar daje za wygraną - postanowiłem wsiąść lekko pokręcić na trenażerze przez godzinę.. Poczułem się błogo, w pełnej euforii, niestety dość osłabiony przez antybiotyki i nie było można poszaleć.. Poszaleję dopiero w przyszłym tygodniu, mocne treningi wznowię myślę we wtorek/środę...

No cóż, jestem obecnie o kolejne doświadczenie mądrzejszy albo po prostu byłem na tyle głupi, że nie posluchałem własnego organizmu i mimo dolegliwości starałem się normalnie funkcjonować - bo przecież jestem piękny i młody - co mi się może stać?! A no może.. Jednak może..

Pozostaje tylko potraktować ten czas jako okres "regeneracji" i "odpoczynku", mam nadzieję, że więcej takich nieplanowanych przerw już nie będzie.. oby! :]

Pozdrowery! Wróciłem!

cad: 86

Leżąc pod kroplówką przez chwilę mogłem poczuć się jak Lance Armstrong, wyobrażając sobie siebie w autobusie US Postal podczas TdF i proceder przetaczania krwi :D


A to jedna z trzech porcji dziennie zażywanych tabletek.. Rano, w południe i wieczorem, muszą postawić mnie na nogi! Uwierzcie, że po prostu nagle wszystko straciło smak, w ustach czuję chemiczno/metaliczny posmak - i tak już prawie tydzień!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)