Spokojnie prawie do końca...
Wtorek, 9 października 2012
· Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj piękny dzień, piękna polska jesień, piękna polska złota jesień..
A jak wieje.. Jakby monsun, jakby halnym, jakby tornado...
Jechać się nie dalo jak wiało z boku - gdy dmuchało z prawa wyrzucało mnie na środek jezdni, a jak tiry z naprzeciwka jechały to zwalniałem o 1/2kmh..
Po drodze spotkałem jednego kolarza MTB - proponowałem zakotwiczenie się na koło, ale tylko się uśmiechnął i pomachal :)
I jakoś tak nagle jak po diable padł mi telefon na 27km - zrestartował się... Niestety dojrzałem to dopiero pod domem gdy chciałem wyłączyć endomondo, a tu pin było wklepać do telefonu..
No i jeszcze jeden wielki przypał dzisiaj.. Jadąc prostą drogą GŁÓWNĄ wjeżdżam na skrzyżowanie, jadę już spokojnie, a tu nagle puls chyba z 200, pisk opon i jak się wydarłem to po prostu puściły emocje, że dzięgi BOGU żyję...
Jadąc przez skrzyżowanie, nagle z lewej strony z piskiem kół ruszył gościu ok 30lat Fiatem Freemont bo z drugiej strony jechały auta i chciał zdążyć przejechać przez skrzyżowanie, byłem dokładnie na jego wysokości, nie wiem jakim cudem, ale uniknąłem go zjeżdżając instynktownie w prawo, gościu stanął na środku skrzyżowaniu, ja się wydarlem nawet już nie wiem co, ruch nagle zamarł, ludzie wpatrzeni w nas jak w obrazek, podjechałem do niego i się pytam "co ty robisz...?!", usłyszałem że mnie nie widział i ma mnie w dupe, to myślałem że mu w ryj dam, ale kulturka i dalej ciągne "ciekawe co byś powiedział jakbyś miał mnie na sumieniu?"... pieprzłem mu w drzwi i pojechałem bo dalsza dyskusja nie ma sensu..
masakra... dalej już do domu - bez przygód..
cad: 88
przewyższenia: 188
A jak wieje.. Jakby monsun, jakby halnym, jakby tornado...
Jechać się nie dalo jak wiało z boku - gdy dmuchało z prawa wyrzucało mnie na środek jezdni, a jak tiry z naprzeciwka jechały to zwalniałem o 1/2kmh..
Po drodze spotkałem jednego kolarza MTB - proponowałem zakotwiczenie się na koło, ale tylko się uśmiechnął i pomachal :)
I jakoś tak nagle jak po diable padł mi telefon na 27km - zrestartował się... Niestety dojrzałem to dopiero pod domem gdy chciałem wyłączyć endomondo, a tu pin było wklepać do telefonu..
No i jeszcze jeden wielki przypał dzisiaj.. Jadąc prostą drogą GŁÓWNĄ wjeżdżam na skrzyżowanie, jadę już spokojnie, a tu nagle puls chyba z 200, pisk opon i jak się wydarłem to po prostu puściły emocje, że dzięgi BOGU żyję...
Jadąc przez skrzyżowanie, nagle z lewej strony z piskiem kół ruszył gościu ok 30lat Fiatem Freemont bo z drugiej strony jechały auta i chciał zdążyć przejechać przez skrzyżowanie, byłem dokładnie na jego wysokości, nie wiem jakim cudem, ale uniknąłem go zjeżdżając instynktownie w prawo, gościu stanął na środku skrzyżowaniu, ja się wydarlem nawet już nie wiem co, ruch nagle zamarł, ludzie wpatrzeni w nas jak w obrazek, podjechałem do niego i się pytam "co ty robisz...?!", usłyszałem że mnie nie widział i ma mnie w dupe, to myślałem że mu w ryj dam, ale kulturka i dalej ciągne "ciekawe co byś powiedział jakbyś miał mnie na sumieniu?"... pieprzłem mu w drzwi i pojechałem bo dalsza dyskusja nie ma sensu..
masakra... dalej już do domu - bez przygód..
cad: 88
przewyższenia: 188