Skoki, ataki, ucieczki.. Czyli nic innego jak jazda w grupie INTERKOL :)
Niedziela, 18 września 2011
· Komentarze(1)
Dzisiaj wyszło troche wolniej niż tydzień temu [a ta sama trasa] bo wiał bardzo mocny wiatr, z resztą tak samo jechałem 30km do Ostrowa pod wiatr sam więc troszkę zaniża też średnią prędkość...
Wybraliśmy tą trasę co jechaliśmy tydzień temu i wiedziałem ,że dzisiaj też będzie szaleństwo przez pojawienie się kilku osób :D Od samego początku jakoś mi tak super jak tydzień temu noga nie kręciła, ale tragedii nie było..
I też od samego początku musiałem gonić bo stanąłem za potrzebą a pod wiatr było :/
Jakoś do 25km chyba jechaliśmy w miarę spokojnie, aż do pojawienia się pierwszych górek.. = pierwszy atak z peletonu kilometr przed podjazdem [takim ,na który zawsze się ścigamy pod kościół w Kotłowie]..
Ja akurat w peletonie byłem drugi, Maciej nas prowadził ,ale atak zignorował.. Gdy zszedł ze zmiany widzę ,że kolega nasz zaczyna się oddalać no to podkręciłem tempo i za mną skoczył tylko Łukasz i poprawił jeszcze mój skok ,ale siadłem mu na kole. Szybko dogoniliśmy kolegę ,ale nie przestaliśmy jechać mocno.. Chcemy zabierać się za sprint "na metę" ,a tu nas z zaskoczenia inny kolega Błażej rozłożył i przejechał obok nas w ogóle przy tym się nie męcząc :D
Później peleton się zjechał, chwila rozluźnienia ,ale po 10-15 km znowu większe hopki i chłopaki nie wytrzymali.. Maciej narzucił mordercze tempo, Błażej zaatakował ,za nim skoczył Łukasz ,a za Łukaszem ja.. Maciej został bo akurat był na zmianie więc no cóż.. I tak w trójkę jechaliśmy kilka kilometrów by ścigać się na tablicę "Ostrzeszów".. Po drodze większe i mniejsze hopki, Błażej skakał pod każdą z nich, raz nawet ja się starałem ,ale się nie dało.. Pod ostatnią jednak już ani mi ani Łukaszowi nie starczyło sił by go dogonić ,a skoczylismy za nim.. Ja jeszcze podciągnąłem tempo i Łukasz już został...
Później znowu chwila luźniejszego kręcenia.. Pogaduchy i "bufet" ,po czym to mi się zachciało skoczyć na "Odolanów" bo tam się rozdzielaliśmy i tam też zawsze mamy sprint... No ,ale nie dali mi szans i bardzo szybko mnie doszli, po czym zacząłem żałować ,że popsułem nastrój "pogaduch i bufetu" bo po mnie zaczęły się ciągłe ataki i ucieczki.. Ale każda była kasowana..
Jednak ja nie odpuszczałem do momentu aż... I tu myślałem że się już wyłożę na asfalt.. Błażej zaatakował chwile przed zakrętem ,na którym był piasek... no to wszyscy za nim pojechali ,ale.. Maciej strasznie ściął zakręt, ja jechałem od wewnętrznej i mnie chciało wyrzucić ,a przede mną Łukasz też jakby zwolnił.. To ja po hamulcu i koło mi się uślizgnęło.. Ale wyszedłem z tego cało i dojechałem szybkim tempem do Odolanowa [od tego było tam 1-2 km] i myślałem ,że poczekają za resztą jak zawsze pod sklepem ,ale nie.. Pojechali sobie na Ostrów, a ja kierunek Krotoszyn :)
i tak oto koniec dzisiejszego treningu, sporo sprintów mi wyszło, dużo ucieczek i kasowanie innych.. kocham takie treningi, aczkolwiek wiatr dzisiaj dokuczał niemiłosiernie.. max HR osiągnięty przy kasowaniu ucieczki Błażeja pod Ostrzeszów..
cad:87
Wybraliśmy tą trasę co jechaliśmy tydzień temu i wiedziałem ,że dzisiaj też będzie szaleństwo przez pojawienie się kilku osób :D Od samego początku jakoś mi tak super jak tydzień temu noga nie kręciła, ale tragedii nie było..
I też od samego początku musiałem gonić bo stanąłem za potrzebą a pod wiatr było :/
Jakoś do 25km chyba jechaliśmy w miarę spokojnie, aż do pojawienia się pierwszych górek.. = pierwszy atak z peletonu kilometr przed podjazdem [takim ,na który zawsze się ścigamy pod kościół w Kotłowie]..
Ja akurat w peletonie byłem drugi, Maciej nas prowadził ,ale atak zignorował.. Gdy zszedł ze zmiany widzę ,że kolega nasz zaczyna się oddalać no to podkręciłem tempo i za mną skoczył tylko Łukasz i poprawił jeszcze mój skok ,ale siadłem mu na kole. Szybko dogoniliśmy kolegę ,ale nie przestaliśmy jechać mocno.. Chcemy zabierać się za sprint "na metę" ,a tu nas z zaskoczenia inny kolega Błażej rozłożył i przejechał obok nas w ogóle przy tym się nie męcząc :D
Później peleton się zjechał, chwila rozluźnienia ,ale po 10-15 km znowu większe hopki i chłopaki nie wytrzymali.. Maciej narzucił mordercze tempo, Błażej zaatakował ,za nim skoczył Łukasz ,a za Łukaszem ja.. Maciej został bo akurat był na zmianie więc no cóż.. I tak w trójkę jechaliśmy kilka kilometrów by ścigać się na tablicę "Ostrzeszów".. Po drodze większe i mniejsze hopki, Błażej skakał pod każdą z nich, raz nawet ja się starałem ,ale się nie dało.. Pod ostatnią jednak już ani mi ani Łukaszowi nie starczyło sił by go dogonić ,a skoczylismy za nim.. Ja jeszcze podciągnąłem tempo i Łukasz już został...
Później znowu chwila luźniejszego kręcenia.. Pogaduchy i "bufet" ,po czym to mi się zachciało skoczyć na "Odolanów" bo tam się rozdzielaliśmy i tam też zawsze mamy sprint... No ,ale nie dali mi szans i bardzo szybko mnie doszli, po czym zacząłem żałować ,że popsułem nastrój "pogaduch i bufetu" bo po mnie zaczęły się ciągłe ataki i ucieczki.. Ale każda była kasowana..
Jednak ja nie odpuszczałem do momentu aż... I tu myślałem że się już wyłożę na asfalt.. Błażej zaatakował chwile przed zakrętem ,na którym był piasek... no to wszyscy za nim pojechali ,ale.. Maciej strasznie ściął zakręt, ja jechałem od wewnętrznej i mnie chciało wyrzucić ,a przede mną Łukasz też jakby zwolnił.. To ja po hamulcu i koło mi się uślizgnęło.. Ale wyszedłem z tego cało i dojechałem szybkim tempem do Odolanowa [od tego było tam 1-2 km] i myślałem ,że poczekają za resztą jak zawsze pod sklepem ,ale nie.. Pojechali sobie na Ostrów, a ja kierunek Krotoszyn :)
i tak oto koniec dzisiejszego treningu, sporo sprintów mi wyszło, dużo ucieczek i kasowanie innych.. kocham takie treningi, aczkolwiek wiatr dzisiaj dokuczał niemiłosiernie.. max HR osiągnięty przy kasowaniu ucieczki Błażeja pod Ostrzeszów..
cad:87