No i w końcu ,na krótko ubrany wyszedłem na szosę :] Dzisiaj w ogóle nie miałem jechać ,ale skoro skończyłem zajęcia w szkole już po 13 to raz dwa do domu [50km z Kalisza przejechane w jakieś 40min] i zaraz na dwór.. Zjadłem coś ,ubrałem się i zatrudniłem fotografa :D Chwila zdjęć i w trasę. Spotkałem jednego kolarza na MTB. A taka dość długa.. 4-dniowa przerwa spowodowana jelitówką, przez to też pewnie jestem jeszcze osłabiony i wyskoczył taki dość wysoki puls przy małej średniej.. Choć dużo pod wiatr [ok 30km].. No.. Ostatnie dni to umierałem :D 21 stopni jak wyjeżdżałem, powrót przy 17.. No a w lesie to już piździło :D
To ja w niedzielę przy 15 stopniach miałem na sobie długie spodnie, potówkę z długimi rękawami, bluzę nierozpinaną i bluzę rozpinaną jeszcze na to wszystko:) I wcale mi gorąco nie było, a w sam raz. Letnie rękawiczki w końcu założyłem. A ty tu widzę jakimś cyborgiem jesteś chyba :D Ja bym się chyba posrał z zimna. Szacun...:)
Dobrze masz z tym fotografem :) Ja jechałem "troszkę" bardziej ubrany i w zależności od natężenia słońca robiłem małe roszady (ściągałem by po chwili znowu założyć kurtkę bo zimno się robiło). Niestety obecny tydzień zapowiada się nieco gorzej od tego weekendu.