To co już za mną:

Wygrana - Supermaraton Jastrzębi Łaskich 2018

Niedziela, 10 czerwca 2018 · Komentarze(5)
Kolejny supermaraton z cyklu Supermaratony.PL. - Maraton Jastrzębi Łaskich w .... Łasku.  Od dawna planowany i zapłacony, ale jak łatwo po kraksie w Radkowie mogły się plany pozmieniać.. Oj! Jak wiele od nas nie zależy. Masakra!

Ale w Łasku bez problemów pojawiam się chwilę przed 6 rano... bo start jest o 7:03! No i co? Dekoracje od razu, wyjazd z boiska bo festyn i takie tam. Zacznijmy jednak jeszcze raz:

Jem ostatki makaronu, który standardowo ledwo przechodzi mi przez gardło. Odbieram numery startowe....okazuje się w biurze, że dzisiaj bedę dzierżył szczęsliwą 13 ! Szybka wizyta w toalecie i przygotowania Treka do jazdy. Niby nic, bo tylko 211km.

Jadę na krótką rozgrzewkę i melduję się punktualnie na starcie. Od startu chłopaki gazują, ja jadę z rezerwą. Boli mnie kolano, bolą mnie biodra i lędźwie po upadku w Radkowie - tak, ciągle mi doskwierają. Największe pretensje o to miał oczywiście ten, który.... w Radkowie nie chciał dawać zmian by później uciekać no a finalnie nawet nie ukończyć gigi.

Ale jechaliśmy całkiem spoko, po trochę ponad godzinie jazdy doszła nas grupa jadąca trzy minuty za nami. Grupa więc się nam lekko powiększyła i paradokslanie - było nas więcej ale jechało się trudniej. Ale równa i mocna jazda dużo dawała. Przejeżdżaliśmy kolejne kilometry bardzo sprawnie. Na drugim kółku popracowałem, by na trzecim walczyć już samemu ze sobą - plecy zaczęły boleć jak nigdy.

Na kilka kilometrów do mety uciekł nam Henryk Bętlewski... a nasze grupetto już mocno uszczuplone zabierało się za walkę na finiszu. Tam wbrew wszystkiemu - nie odzyskałem sił, tam po prostu dałem z siebie 101% i wygrałem 1m w M2 oraz 8m Open.
Takie już jest kolarstwo, czasem można się powozić... W zeszłym roku dawałem sam często koło innym maruderom, ale dzisiaj byłem flak. Dodatkowo wykonczyła mnie pogoda, nie samo gorąco ale giga ciężkie powietrze.

Wody wystarczyło w sam raz przez wziętą butelkę w kieszeń wraz z cocacolą. Na trasie zjadłem raptem 3 żele i jednego banana. Przyjechałem mega głodny, ale totalnie nic nie wchodziło....a kolejny żelek to już bym chyba zwrócił na koniec.

Organizacja maratonu w Łasku na wielki plus! Motocykliści na trasie i sędziowie, profesjonalny pomiar czasu time2win! , obstawa na każdym skrzyżowaniu, szybka i w miarę sprawna dekoracja. Maraton na najwyższym poziomie.

A ja, mimo że wygrałem wcale nie jestem zadowolony.  Moja forma i obecna dyspozycja są gdzieś dwa mery pod ziemią i pzyklepane.
Mam nadzieję, że w najbliższy weekend coś powalczę :)

cad: 81


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(5)

Komentarze (5)

Grupa 7:03 ewidentnie zapomniała o tym jak sama nie dawała zmian przez początek ostatniego maratonu by później mieć pretensje ze ktoś jedzie na kole by jeszcze na koniec nie ukończyć maratonu w Radkowie, tak było panie Cieśla czy inaczej?

kris91 08:30 środa, 13 czerwca 2018

Każdy jeździ jak umie, jak mu się podoba i jak chce. Zapraszam do oglądania zawodowców, do ścigania się na WYŚCIGACH by wtedy się wypowiadać. Nikt nikogo na zmiany siła nie wypchnie, a jak chce to niech ucieka. Nie zawsze wygrywa najmocniejszy i najszybszy ;-)

Pozdro

kris91 08:28 środa, 13 czerwca 2018

Chłopie przez 210km wiozłeś się na kole i płakałeś, że jesteś po wypadku i nie masz sił.

Na zmiany wychodziłeś tylko jak ktoś Cię mocno opierniczył, a schodziłeś z nich po 15s. Przez większość czasu odwalałeś manianę, gubiłeś koło, przez co goście za Tobą musieli spawać i podciągać ogon. Zamiast płynnie rotować to robiłeś cyrki z robieniem luki i osoba schodząca ze zmiany musiała kombinować żeby to na czas ogarnąć i kleić. Co ciekawe koło gubiłeś zawsze jak ktoś schodził ze zmiany ale nagle je odzyskiwałeś żeby za tym kimś podciągnąć się z powrotem.

Na mecie nagle o kontuzjach zapomniałeś i zmartwychwstałeś. Szkoda mi tylko chłopaka z twojej kat, który cisnął zmiany przez cały dystans a wydymałeś go na cwaniaka na ostatnim zakręcie po 210km wycieczki.

To nie jest "urok kolarstwa" a po prostu brak honoru u niektórych kolarzy...

Grupa 7:03 09:38 wtorek, 12 czerwca 2018

Kiedyś jadłem nie wiadomo ile.. Jakoś tak samo przyszło. Choć wczoraj faktycznie przesadziłem trochę, ale nawet żele w siebie wmuszałem. Czasem tak już bywa ;-)

kris91 18:47 poniedziałek, 11 czerwca 2018

Gratulacje. Taki dystans praktycznie bez jedzenia. To się jakoś specjalnie trenuje? :P

mavic 09:54 poniedziałek, 11 czerwca 2018
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa unico

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]