To co już za mną:

Interkolowo, na długo, paskudnie!

Wtorek, 11 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj praktycznie to samo co wczoraj, ale jakże, całkowicie inaczej!

W stroju klubowym, długim stroju... nogawki, rękawiczki długie, jesienna bluza i koszulka długa termoaktywna.. ocieplacze na stopy, ciepła czapka i wiatrówka.. No wiało dzisiaj przepotężnie... Przed Miliczem spotykam Piotra Małeckiego, najpierw sobie kiwamy i zwalniamy żeby pogadać...chcę zawrócić, a tu za mną zapitala i wyprzedza tjr...jak sie odwróciłem jak się wystraszyłem, jak się prawie przewróciłem.... tak Piotr na szczęscie miał wolną drogę i zawrócił... Od tej pory jechało się już przyjemnie rozmawiając o wszystkim :) Po drodze wpadliśmy na wzgórze Joanny i zrobiliśmy trzy powtórzenia... Spokojnie obraliśmy kierunek północny na Milicz i Krotoszyn..

Kawałek za Miliczem się rozstaliśmy, Piotr wrócił do Milicza, a ja powoli pyrkałem do Krotoszyna... Bez żadnych niespodziewanek, trening bardzo przyjemny i dość wymagający. Tempo może nie wskazuje trudności, ale wiało dzisiaj niebywale..

Nogi już bolą, nie było w sumie odpoczynku po Sobótce.. Ale nie wiem jak to będzie teraz z pogodą i chcę wykorzystać na maXa póki można.,..no bo i święta nie będą w tym roku zbytnio kolarskie. Ale o tym później :)

Trochę nas na podjazdach zmoczyło, ale taki epizod że nawet nie opłacało się wyciągać znajdującej się w tylnej kieszonce pelerynki przeciwdeszczowej :)

cad: 81

Z jednej strony piękna pogoda:


Z drugiej strony zaś chmury, deszcz i wiatr:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa echci

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]