To co już za mną:

Nędza i rozpacz...

Czwartek, 23 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Równo trzydzieści na godzinę. Katastrofa, nędza i rozpacz... Kiła, mogiła, dwa metry ziemi... Dupa blada, zupełny brak nogi, wmordewind ol de tajm.

To tak w skrócie. Rozwijać ? Eee nie ma czego, jak tak będzie jutro to podjazdy i gory wyjdą mi 'bokię'. No ale pojadę. Umrę najwyżej. Wpadnę do rowu i nie wyjdę.

Dzisiaj była tragedia, a to temu, że nogi po wczorajszych górkach mi mega zamuliły, dzisiaj więc chciałem je rozkręcić, ale jechać dobrym tempem. Nie szło. Ciągle czułem że wieje mi bocznie niesprzyjająco a do domu wiało konkretnie w twarz. Katastrofa. Niby nie tak mocno, niby wichury nie było, ale co się umęczyłem to moje. Już poznaję swoje samopoczucie po tym że mi siodło zaczyna przeszkadzać, każdy chwyt na kierownicy jest "nie taki" a żaden rytm pedałowania nie sprawia przyjemności. No. To tak właśnie było. Się umęczyłem po prostu.

caD: 83

Tak było wczoraj z Tomkiem :-)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa luzla

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]