To co już za mną:

Etap.4. "zajonc", jajko i siła...

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · Komentarze(3)
Wczoraj, dzisiaj....poszedłem spać jakoś koło 3 w nocy..  ale podnieść się z łóżka po niecałych 6h snu...nie napawało optymizmem na cały trening..

Wchodzę czym prędzej na ICM i jeszcze bardziej się załamuję przez zapowiedź jazdy 30km samemu pod wiatr do samego Ostrowa...

Ale ruszyłem, noga jakoś kręci - a nie powinna! - co się dzieje... Źle nie jest, ale średnia do Ostrowa nie powala... kosmiczne 28kmh, ale przynajmniej nie dojechałem zajechany. Dotankowałem na orlenie wody bo coś jej dzisiaj za dużo i za szybko zeszło... I kierunek rynek!
Jadę sobie spokojnie, przede mną auto... nagle gość staje i otwiera drzwi.. niedużo miałem do powiedzenia, trzymając się za klamkomanetki robię odruchowy unik, jednak nie udaje się w zupełności ominąć auta i trafiam ręką w gościa lusterko.. usłyszałem ode mnie parę słów, gorzkich słów, - nie było żadnej wzmianki o świętach - choć i tak, wyszedł gorzej na tym manewerze niż ja bo ja mam zdarte i zakrwawione kostteczki u prawej ręki, małą dziurkę w rękawiczce - a gość ciutkę poniszczone lusterko..no...

Dojeżdzam na rynek, tam tylko Mati, stoimy, gadamy, focimy, zjeżdżają się kompani do dalszej jazdy i już, trasa obmyślona i wio.
Najpierw dość spokojnie, ja jakimś cudem na zmianie pod mocny wiatr prawie do samego skrętu na Strzyżew.. Później jakoś leci. Był w miarę spokój aż do czasu gdy tempo lekko podkręcił kolega, który odwiedził nas z Ośki Warszawa. Skręt w prawo na taki ciekawy skrót wydłużający trasę o jakieś 2km.. Tam ja trochę podkręcam tempo.. Zostaje nas 4-ech, ja Błażej, Ośka i RobertK. Po tym jednak jak jeszcze Błażej podkręcił tempo pod wiatr zostałem razem z Robertem jakieś 100m za nimi. Wyjazd na główną i próba dojścia do nich pod kościółek "prawie" udana ;) Stwierdziłem że noga całkiem dobrze kręci, mimo że jest dziś 4-ty dzień treningowy z rzędu.

Wjazd do Mikstatu... droga wiedzie już raczej tylko w dół, po płaskim i z wiatrem.. Co chwilę skoki i ranty.. Ale było fajnie. Do Antonina wjeżdżamy grupą i sprint na tablicę wygrywa MichałN, ja chyba drugi i reszta dalej...
Sam próbowałem do Odolanowa uciekać ze dwa razy, ale za każdym to kolejnym dokręcając mocno do 46-48kmh reszta nie odpuszczała...  Nikt dzisiaj nie poszalał w ucieczce. Sprint na Odolanów, każdy dokręca ile sił w nogach, BłażejW i Przemko chcą rozprowadzić BłażejaŚ. na sprint na tablicę, ale tu widać braki i z koła wychodzi MichałN i ja.. Nie daje się jednak już dzisiaj objechać go i znowu na tablicę przyjeżdżam drugi.

W Odolanowie rozjazd, część śmiga na Ostrów, a ja i 4 bestów jedzie na Krotoszyn. Spokojna jazda, dobre tempo... A tu nie byłbym sobą gdybym kolejny raz nie spróbował na Krotoszyn, ale jednak samemu uciekać 5km do tablicy to jednak już nie dzisiaj. Nogi zamulone, nogi zakwaszone i chłopaki doszli mnie spokojnym tempem, bo nawet nie tyle co oni przyspieszyli co ja po jakimś kilometrze na zmarszczkach opadłem z sił.. Do Krotoszyna już spoko jazda na luzie w 5.

Trening dzisiaj na wielki plus! Dawno tak fajnie nie było, sporo ludzi, dobra zabawa i udany trening. Nogi bolą, ale oto chodzi! Jutro etap.5. I regeneracja do Trzebnicy, którą w zależności od wylosowanej grupy będzie trzeba potrakować albo ścigancko albo treningowo.
 Noga kręci, już się nie mogę doczekać na wyścigi w Mikstacie i Puchar Równicy w Ustroniu :) ajajaj! :D


cad:85
przewyższenia: 360m

Jajjjjjjjooooooo :D


I trzy "zajonce" :D Fajne kumple :]


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Komentarze (3)

Nie rozumiem tego, co napisałeś... ?

kris91 22:02 niedziela, 20 kwietnia 2014

Inaczej.
Zamiast potrenować to się wycinacie? Każdy z Was zrobił gorszy trening z osobna niż wówczas gdybyście lecieli w grupie wg zamierzonego planu.
Sporo ludzi i nic nie przetrenowane. Masakra ;).

marathonrider 19:52 niedziela, 20 kwietnia 2014

widzę, że narcyzm króluje w Twoich opisach kolego ;)

Gość 14:59 niedziela, 20 kwietnia 2014
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tylko

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]