To co już za mną:

ITT - trening do formy :)

Środa, 15 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wybraliśmy się dzisiaj z Tomkiem na trening interwałowy. Przyda się taki przed niedzielnymi zawodami ITT. Standardowo, może i ITT nie lubię za bardzo, ale jak zawsze chce się pokazać od najlepszej strony :)

Po naszym wspólnym treningu dokręciłem jeszcze dwa interwały na Chachalnię i z powrotem.

Konkretny i fajny trening :) Czuję się dziwnie wypoczęty. Ostatnio mniej jeździłem i czuję bardzo świeże nogi :)

https://www.strava.com/activities/346749933

cad 77

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Góry Górki Górecki z Tomaszem :)

Niedziela, 12 lipca 2015 · Komentarze(1)
Dzisiaj przy przepięknej pogodzie razem z Tomkiem udaliśmy się do Pieszyc - koło Biedry - by pośmigać po górkach. On pierwszy raz, ja już kolejny, bynajmniej nie pierwszy :) Założenie więc, że jadę z nim by nie było smutno podjeżdżać samemu bo i poziomy różne, ale fajny trening można zrobić i tak.

No to najpierw jedziemy na Bielawę, ale nieeee....zerwali asfalt... zawracamy i jedziemy na Przeł. Jugowską. Pierwsze podjazdy, fajnie mija, rozgrzeweczka. Do tego dołącza do nas jakiś starszy Pan i jest ciekawa rozmowa. Później zjeżdżamy, niestety sam zjazd katastrofalny, dziura na dziurze... Ale spoko, dalej lecimy na Nową Rudę i do granicy na Tłumaczow. Fotki, krótki nawrót i.....pierwszy podjazd który daje w kość bo ciągnie się całe 2km z nachyleniem ok 15%. Daliśmy radę! Tomek bez problemów spokojnie wjechał - szacun :) Zjazd do Radkowa i lecimy na Wolibórz i Jodłownik - ostatni na naszej trasie większy podjazd - bo jak to w górach po drodze wyrastały jakieś hopki :) Tam potrafiłem troche przycisnąć i pojechałem przed Tomaszem - by po drodze zrobić kilka fotek ;)

Później zjazd i przez Dzierżoniów do Pieszyc :) Koniec ! :D

Było bombowo, każdy podjazd mimo że wolniej - mijał mi szybciej. Po prostu przejechany trening w super atmosferze. Bardzo fajny. Pierwszy sprawdzian dla Tomka - zaliczony na 5 ! :) Będzie chleb z tej mąki ;)

Ja sam też zadowolony, dla mnie wyszedł spokojny długi trening w upale :) Tętno max chyba trochę przekłamane... :)

cad: 73

https://www.strava.com/activities/344668740


Na granicy Polska - Czechy :)


I Tomano na trasie ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Jako Magister :)

Sobota, 11 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wczoraj obroniłem magistra ! Ostatnie 5 dni odpoczynku od roweru to wlaśnie też przyczyna nauki na egzamin ;)
Bardzo miło wczoraj było. Cały dzień w Warszawie, co się stresu najadłem to się najadłem.....ale przynajmniej na razie starczy mi nauki, koniec pewnego etapu w życiu i koniec opuszczania wyścigów w weekendy przez to że wyskoczy jakiś egzamin / zjazd n a uczelni :)

Dzisiaj za to ciut dłuższy, ale bardzo spokojny trening, jakieś 2-3 mocniejsze szarpnięcia :) Jutro góry :D

caD: 82


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trening wczesno-poranny :)

Niedziela, 5 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Zdecydowanie więcej glikogenu w organizmie pozwoliło mi dzisiaj odbyć trening.
Wczorajszy basen dał też uczucie lżejszych nóg.
Jedynie bolące dupsko nie dało o sobie zapomnieć.

Pojechałem z zamysłem na 55km, ale jechało mi się tak dobbrze że przejechałem swoją pętelkę (o)górkową i powrót. Dzisiaj chciałem też zaliczyć basen i kosmiczne opalanko. Niestety chmury zasłoniły słoneczko i zostaje w domu, coś się przynajmniej pouczę na obronę magisterki. :)

cad: 82

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Gorąca wynora :)

Sobota, 4 lipca 2015 · Komentarze(0)
W ogóle nie zregenerowany, bez zapasów glikogenu, wyruszyłem już o 8 rano żeby uniknąć największych upałów. W planie była co najmniej stówka.

Najpierw więc poleciałem za Milicz, na górki....zupełnie spokojnie. Bez szarpania, byle przejechać :) Nogi znowu szybko zabolały, jakoś tak albo za dużo roweru albo buty stały się niewygodne - no chyba że jeszcze to po prostu ten upał. Ale dobrze, no w końcu ciepło :)
Przy wyjeździe z Milicza korzystam z okazji i na stacji kupuję Oshee. Koniecznie z lodówki :)

Powrót na Krotoszyn z wiatrem - całkiem szybko :) Ale to jednak ciągle nie była stówka. Wjeżdżam więc do Krotoszyna, jadę na rynek ochłodzić się w fontannie i już wiem co robię dalej: jadę na Koźmin, Borek i Pogorzelę :)

W Koźminie wjeżdżam na stację orlenu - proszę o dolanie wody z kranu, po czym słyszę że nie skoro nie zamierzam niczego kupić to nie ma szans. To wyszedłem i trzasnąłem drzwiami. W głowie już myślę o kolejnej stacji "no name" i tam zupełnie inaczej: wchodzę, dostaję bez problemu zimną wodę z kranu i rabat na pepsi w puszce 0,5l - w kieszonce jedynie 2,50zł zostało a pepsi kosztowało 3,10zł. Pan na stacji stwierdził, że nie ma problemu, oddam kiedyś przy okazji, a napić się muszę przed kolejnymi kilometrami, których około 50 do domu :)

Z chwili na chwilę gorzej, jakby pod wiatr, ciężej mimo niezbyt wysokiego tętna - zupełny brak glikogenu odczuwalny.

Po przyjeździe kąpiel w zimnej wodzie, wyjście na basen - zdecydowana ulga dla piekących mięśni, teraz pizza, piwo i leżing :)

cad: 83

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Rozjazd po wygranej :)

Wtorek, 30 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Wyjechałem dzisiaj na trening i chciałem zaliczyć coś pod 80km....ale po 20km stwierdziłem "pier... nie jadę" i pojechałem z Milicza na Sulmierzyce - tam spotkałem Tomka, który dzisiaj wrócił z wakacji i tak sobie pogadaliśmy i dojechaliśmy do Krotoszyna :)

Cieszymy się wszyscy że Tomasz z wakacji przywiózł ze sobą słońce :)

cad: 79

W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego - wygrasz ten wyścig :)


Rampa startowa :D



Prowadząc naszą zwycięską grupę ! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Gorzowski Maraton Rowerowy Supermaratony 2015 - Racław - wyścig

Sobota, 27 czerwca 2015 · Komentarze(9)


Nieplanowany start w pierwszych planach wyścigowych tego sezonu, miała być przecież jutro Sobótka. Że niby mistrzostwa, że niby start wspólny....że niby takie ochy i achy. Niestety już jakiś czas temu się dowiedziałem, że na Sobótkę nie pojadę. Początkowo "odpuszczony" od wyścigów weekend, na końcu jednak ostatnio podejrzałem info o Gorzowskim Maratonie Rowerowym :) Interkole kręcili nosem, pojechałem więc sam :)

Pobudka kolejny raz po 3 w nocy, jakby już w ogóle nie stanowiła problemu. Szybkie wciągnięcie porcji makaronu i w drogę. Jadę. Kilkaset kilometrów, żeby przejechać się na rowerze. Wariat - ktoś sobie pomyśli, wariaci - bo przecież tak robi kilkaset / kilka tyś ludzi kolarzy amatorów w Polsce , a na świecie miliony.

Dojechałem jakoś o 8 rano, na pierwszy rzut oka: świetna miejscówka. Jakaś świetlica wiejska, prysznic zorganizowany przez strażaków, wiele przestrzeni, ławki, kibelki, full wypas. Parkuję koło zakręconych ludzi z Trzebnicy! Zdecydowanie dzięki Wam dalo się poczuć wyścigową atmosferę. :)

Idę po pakiet - calkiem bogaty, izotonik, banan, jakieś tabletki węglowodanowe. Szwędam się tu i ówdzie... Jem ostatni makaron, zaczynam się przebierać. Spotykam chłopaków z grupy, gadamy i lecimy na start. Nie znam grupy. Startujemy honorowo po centrum. Później na start ostry. Chłopaki się obijają.....to podkręcam maX tempo i zostaje nas chyba 5. Od tej chwili lecimy bardzo mocno, równe zmiany.... łapiemy wszystkie grupy, które startowały przed nami...nawet gigowców którzy wypuszczeni byli prawie godzinę przed nami!
Średnia po pierwszych 77km 39,7kmh. Pierwsza część trasy z wiatrem, później nawrót i pod wiatr - zmiany jakby słabsze. Gdzieś na 15km do mety, są trzy cztery hopki i mega pod wiatr - tu może się porwać jakby nas było za dużo myślę sobie w ciszy.

Zaczynamy drugie kółko, łapiemy ostatnią grupę mega - wiem że wynik będzie kozacki na pewno, choć z tą chwilą jakby trochę wszyscy się rozluźnili i zmiany w ogóle się nie układały, średnia spadała, a my przecież do końca nie wiedzieliśmy jak jadą ci co startowali za nami. Później to już bufety - ani razu nie udaje mi się złapać wody, zapomnij o bananie. Tyle z tego maratonu mam, że nawet nie ma czasu zwolnić. Na drugim kółku powoli i dramatycznie kończy się picie, zjadłem ostatniego żela na 30km do mety. A po bufecie gdy sięgnąłem po bidon, napiłem się....i.... tu znowu moja niezdarność ostatnich czasów....nie trafiłem do koszyczka.... a tam są moje ostatnie łyki wody, a tam ten bidon warty jest ok 80zł....a to jest moje i nie chce tego głupio stracić.....no... Czym prędzej wracam się po bidon, grupa odjeżdża na kilkaset metrów... Panika w oczach.... wiem że tu nie ma mi kto pomóc... Cisnę co sił... tętno skacze maksymalnie do góry, ja się pocę przez 2-3 kilometry jadąc na maxa chyba pod 50kmh i w końcu dojeżdżam do grupy. No udało się! Jak nie licznik to bidon - fuck!

Trochę odpoczywam, później zmiany jak zawsze, wyzywam kolegę w "białym" ze Szczecina, że co chwila na zmianie dokręca o 5 oczek do góry, próbuję ustawiać ludzi, ale bezskutecznie.. nie umieją się zachowywać w peletonie.

Zostaje ok 15km do mety. Ja już zmordowany, jadę na rzęsach, na oparach... Znów zaczyna się hopka pod mega wiatr... I co ?! Kolega ze Szczecina na zmianie podkręca o nie 5, a prawie 10 oczek... widoczny atak! - Tadeusz Przybylak z M5 (szacun za formę!) Utrzymuje mu koła najpierw rywal z m2 Karasiński Kamil, a po chwili dojeżdżam do nich ja....i reszta grupy... Tadeusz utrzymuje tempo, a po chwili podkręca jeszcze bardziej na kolejnej hopce.... Kamil odpada, a ja Tadkowi na koło.. Patrzymy się za siebie, reszta grupy jedzie raczej pojedynczo i się rozjeżdża - nie ma kto gonić! Po chwili kolejne hopki i odcinki pod wiatr...jedziemy po konkretnych równych zmianach.

Czuję się jak zawsze - padnięty, ale jadę jak nigdy - i to w ucieczce! Wiem, że jadąc z Tadeuszem mam wygrane tak na prawdę bo złapałem jego grupę startującą przed nami 3 minuty. Jedziemy więc do konca razem. Niby coraz słabsi, ale na tyle mocni, że nikt już nas nie dogania. I tak oto nad drugim  open (z mojej grupy) nadrabiamy 32s a nad kolejnymi 1,5min i 3min etc :) Pracując całe 140km i uciekając końcowe 15km dałem z siebie 100%, ba..nawet 101% :) Jestem z siebie bardzo zadowolony :) Jest w końcu z czego, bo i obstawa była całkiem mocna!

Później pyszna zupka, chlebek i drożdżówki. Szybka dekoracja. Bardzo sprawna impreza. Dobrze zorganizowana :) Bez większych zastrzeżeń :) Trasa bardzo dobrze oznakowana, obstawiona na większości skrzyżowań, choć na jednym wyjeździe na "główną" bez obstawy i zmiótł by naszą grupę tir. Poza tym jednym incydentem wszystko ok! Polecam za rok :)

A jutro na rozkręcenie nóżek 15km rajd rodzinny - rowerowy :D

cad: 83

Podium dystansu MEGA kat.M2 :)


Było również nagradzane miejsce 1 OPEN na dystansach, mój MEGA :)


I jeszcze nagroda wręczona od Pani Senator z notabene...platformy o....jakiejś tam ;)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(9)

Krotoszyński Rower Miejski

Środa, 24 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Wyjeżdżając dzisiaj na rower wiedziałem, że będzie padał deszcz. O jak fajnie się jechało to nie do opisania.

Noga kręciła przecudownie, coś ostatnio bardziej przepycham, ale nie stwarza mi to problemów, nawet się lepiej jedzie chyba :]

Nastawiając się na deszcz - w zupełności mi on przez ok 40km nie przeszkadzał. Padało tylko w okolicach Milicza, tak jakby tam się ta jedna jedyna deszczowa chmura zakotwiczyła na dłużej. Dojeżdzam do Krotoszyna  a tu zupełnie sucho. Rower do mycia ;] Ale akurat przed maratonem będzie wypucowany ;) Jedynie co trochę zimno podczas deszczu raptem 12*C i zimny wiatr.

Dodatkowo: startuję w u siebie w mieście z projektem nazwanym " Krotoszyński Rower Miejski " czyli coś na bazie Poznania, Warszawy, Wroclawia - Grodziska Mazowieckiego.....podchodzisz, wypożyczasz i jedziesz rowerem w dowolne miejsce w mieście bądź w okolicach. :)

Zapraszam serdecznie wszystkich do polubienia strony na FB :) https://www.facebook.com/krotrm


cad: 83

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)