To co już za mną:

Via Dolny Śląsk - Sobótka Ślężański Mnich 2018

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · Komentarze(1)
Bywało lepiej, w sumie to chyba jeden ze słabszych występów w Sobótce. Mogę sobie jedynie powspominać jak 4 lata temu stałem tutaj dwukrotnie na podium.. Te czasy minęły bezpowrotnie, ja jestem dalej tak samo słaby/mocny (nieprawdziwe skreślić)ale doszło i ściga się jakieś 3-4 razy więcej osób niż wtedy.

Od startu nie było źle. Strzegomiany podjechałem bez problemu z pierwszą grupą. Choć tętno od razu skoczyło maksymalnie wysoko to mogłem tak jechać dalej. Jechałem sobie w środku grupy... A nawet niestety pod jej koniec.... Okazalo się to zgubne niestety. Siódemka odjechała gdzieś na dziesiątym kilometrze.... Cała grupa zaczęła mocno gonić, wypluwałem płuca, aż tu nagle za jakimś zakrętem kraksa... dwóch leży na środku asfaltu... kilkudziesięciu chłopa odjechało... my zaczęliśmy gonić, ale mi bekło.. ale mi brakło... ale mi nie starczyło. Odpadłem...

Jechaliśmy już później dużo wolniej niż uciekająca nam grupa.. Rok temu po jakimś tam razie dałem radę dołaczyć do grupy, ale nie tym razem :/ Później przejechała czołówka M3... i M4.... Tam też się nie utrzymałem, brakło już i nogi i głowy... No cóż... W sumie dwa razy byłem w czubie - jak te dwie grupy mnie przejeżdżały jak pendolino koło starej lokomotywy.. Ścigałem się na kreskę... O takie jak poniżej miejsca ze starymi dobrymi znajomymi...

Kat M2: 39/93
Open: 257/600

Gorzka lekcja, niezdany sprawdzian. Dupa blada. Ale nie łamiemy się, jedziemy dalej! Wioooo!

Za to Czesiulek moja kochana zaliczyła swój debiut w poważnym ściganiu. Piąte miejsce i mega dobry czas :)

cad: 83

Umierając na drugim okrążeniu podjeżdżając Strzegomiany....


Gdzieś na zakręcie... No cóż z naaaaami będzie...



Ale finisz był dobry...


Udało się uciec na kreskę po 39 miejsce... heheh :/

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Przepalenie nóżek przed...

Piątek, 6 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Oj tak.. W końcu, wreszcie... Czy coś w tym stylu. Już w niedzielę długo wyczekiwana Sobótka..

Trzy lata temu na podium, dwa lata temu i rok temu trochę dalej... Ale będę walczyć! :D

Na górkę i powrót, poszło całkiem żwawo, fajnie i dobrze. Tętno reaguje odpowiednio. Kadencja wysoka.

caD: 86

Radość!


Stylówa PRO :)  Tylko forma amatora ;-)


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Deszcz nr1

Sobota, 31 marca 2018 · Komentarze(3)
Od samego rana, od rana samego... A nie, to nie dziś. Postanowiłem pospać, a i w sumie chłopacy ruszali trochę później więc zdążyłem zjeść cztery megaśne tosty, dwie skibki z nutellą i coś tam skubnąć winogrona. Ale jakbym miał zgłodnieć to w kieszonkę wziąłem milion batoników jakbym jechał na 1008km dziś... no nie zjadłem ani jednego. Ale powodów było więcej....

No co, najpierw Cieszków, później do Milicza... Fajna grupka się zrobiła. W planach jakieś mniej więcej miało być stooo....... Ale jedyne sto, to dzisiaj było tylko 100% opadów. Lżejszych, mniejszych, większych, konkretniejszych... to było nieważne. Wyjechać w słonku... No a nie, to nie dziś.. Wyjazd w chmurach wszędobylskich i zimnie. Ostatnim pomysłem przed wyjściem, już praktycznie w drzwiach było wzięcie deszczówki w kieszeń. Gdy ruszyliśmy z Milicza tak po... hmm, pół godziny?! i zaczęło padać. Zatrzymałem się, Wicher też... No bo był taki wicher że nie założysz tej deszczówki podczas jazdy... Nie ma szans. Później było już tylko bardziej, mocniej i na drogach potoki, rwące potoki wody, kałuż i te de.

Ale dojechalim, przejechalim... Do grobli wszyscy, w stronę Sulmierzyc tylko ja, Wicher i Tomek.  Do Trzebicka jednak dojchaliśmy tylko we dwóch z Tomkiem bo nam Rafał zawrócił w stronę Milicza. No a w tejże niedoli zostałem od Cieszkowa znowu sam.. A ostatnie 10km okazało się morderczym wyzwaniem z basenem w butach, przemoczonym i brudnym wszystkim od pasa w dół / od kasku po szyje.. Tułów dzielnie broniony był przed przewianiem, przemoczeniem i zmarznięciem przez Questowską deszczówkę. No i co? Dojechałem, przejechałem... I godzinę czyściłem ciuchy przed wrzuceniem do pralki, bagno! Pół godziny wycierałem rower... Chwilę też pokąpałem się i ja...

W sumie, wiecie co? Było fajnie! No bo co tu innego napisać, zawsze jakieś (nie)nowe doświadczenie. Dawno nie jechałem w deszczu. Nie żebym tego chciał, ale już jechałem jeszcze niedawno w śnieżycy i zaspach po pas... Tak teraz przyszła wycieczka w spodziewanym deszczu.. No cóż. Jak wiesz, że ma padać, ale jeszcze nie pada i wyjdziesz - nie ma takiej tragedii gdy ten złapie cię tak łooo... ło kufa deszcz! Jedyny minus taki, że rower będzie trzeba znowu myć, tak porządniej. Ale już niedługo Sobótka.. Powoli trzeba się regenerować i odpoczywać, bo czuję się zdeczka zmęczony i zajechany. Odczuwam już trudy tego sezonu przed sezonem, czy coś.. No po prostu trzeba odpocząć porządniej po chyba najmocniej przepracowanej zimie ever... i zobaczyć co będzie się działo :)

Bardzo mokro żegnamy marzec! Śmigus dyngus był dziś!

cad: 83

Padał deszcz, ale i tak było fajnie!


Ajajajj!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(3)

Spokojnie długo i na lody :)

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(1)
Kolejny, piękny, kolejny przepiękny dzień.... W życiu pod pełną kontrolą...

Wolne w pracy, full lampa na dworze, rower między nogi i wio! Gdzie? Dziś bez planu, bez motywacji, bez chęci... Ale tylko do trzaskania interwałów.. Chciało mi się w tym ciepełku pojechać spokojnie, porozglądać, pomedytować, poprzemyślilisśliwywiwać wiele spraw...  Tak to jest. Głowa na szczęście czysta i pełna radości, chęci do życia, bo już tak blisko dopuszczam tylko ludzi o szczerych intencjach,

Dzisiaj cudo pogoda, poczułem wiosnę we włosach, w ramionach i na twarzy. Ostatnie poderwanie zimy ma być na święta, tak te, Wielkanocnne! I będzie ciepło... Albo radę damy albo jak tynk odpadamy... ;-)

Pojechane dzisiaj zupelnie bez planu, gdzieś za Miliczem na Sułów, Jutrosin, Rawicz... i do Krooooto..

Na prawdę odpocząłem, głowa przede wszystkim :) No i o to chodzi!

Z lekką zadyszką, głodny.... i pojechałem na koniec na rynek by skosztować pysznych lodów :) Powoli będzie to normalka, byle się zrobiło ciut cieplej. Ideolo.. Jeden mi spadł w szprychy, wróciłem kupiłem nowego.

Generalnie, nie wiem na jakim poziomie stoję z formą.. Znaczy ja wiem, bo nawet zrobiłem badania.. Ale.. Nie robiłem rok temu o tej porze, wogóle... Nie wiem jak w porównaniu z innymi.. Już niedługo, pierwsze ściganie :)

cad: 80

Full lampa, Sralpe Polska... trzaskamy kilometry :D


Taki krajobrazik.

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)