Ściganie z Interkolem - sprinty i ucieiczki...
Niedziela, 11 sierpnia 2013
· Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Ze zdjęciami
Jak tlenu, jak powietrza, jak pieniędzy, jak szczęścia - brakowało mi jazdy w grupie z Interkolem... To jest taki element całej tej zabawy, na który czekasz czekasz i czekasz, a gdy już nadejdzie ten właściwy moment chcesz się pokazać z jak najlepszej strony bo wiesz, że wszyscy patrzą.. :)
Od samego rana wczesna pobudka.. Zaplanowane już wczoraj śniadanie, jeszcze skibeczka chleba do kieszonki co by przed wjazdem na rynek coś zjeść porządniejszego bo od ponad godziny już będę na rowerze - a jakieś 2-3 po zjedzeniu śniadania, które było jednak całkiem obfite - 4 skibki chleba + duży jogurt z dosypką rodzynek i płatków..
Wyjechałem jeszcze przed 9:00 i kierowalem się w pięknym słońcu ku uciesze mojej osoby na Ostrów.. Spokojnie, jednak dość szybko bo z mocnym i lekko chłodnym wiatrem w plecy.. Na rynku już stali i czekali kompani dzisiejszej wyprawy.
Po kilku minutach ruszyliśmy z kopyta. Na początku tempo luźne i spokojne, wszystko grało jak w dobrej orkiestrze. Wszyscy współpracowali i prowadzili konwersacje na przeróżne tematy, niekoniecznie o rowerach.
Ustaliliśmy jeszcze ilość tablic zielonych, na których miała znajdować się każdorazowo meta ucieczek i sprintów.. Koźmin Wlkp. - Krotoszyn - Sulmierzyce - Odolanów... No to jazda, ciągniemy coraz mocniej i szybciej..
Pierwszy sprint na Koźmin Wlkp... Pozycja do sprintu jedna z lepszych, jadę w drugiej parze po zewnętrznej stronie.. Tablica jakieś 300m przed nami - wyskakuję co sił, przyspieszam, myślę że może zaraz wygram ale nogi nagle zaczynają młucić i staję przy 56kmh i więcej nie mogę - nie zrzuciłem na mniejsze zębatki z tyłu więc młynek potężny - kadencja coś kolo 130rpm. Wyprzedził mnie Michał, ktory znany jest u nas z dobrego i szybkiego nagłego finiszu.
Dalej chwila rozjazdu i kierunek Krotoszyn. Tutaj myśleliśmy razem z Błażejem o ucieczce.. Widzimy tablicę że do Krota jeszcze 15km i chcemy się szykować za 4-5km na ucieczke, a tu Wojciech "lance" Kokosiński przejeżdża obok peletonu z prędkością pod wiatr w granicach 50kmh, pierwszy skaczę mu na koło, ale po chwili znowu cały peleton dojechał. Później jeszcze kolejne ataki też kasowałem bo chciałem wygrać na Krotoszyn. Ucieczke odpuściłem - teraz już tylko sprint.. Swoją zmiane robię szybko, ustawiam się prawie na koncu peletonu co bylo blędem..
Do tablicy jakieś 500m.. Przebijam się do przodu, już widzę że Grzegorz zaczyna sprint, do niego dojeżdża Błażej, ja ze środku peletonu przebijam się mega dobrze na 3 pozycji dojeżdżam na tablice.. Ahh.. Gdybym tylko był wyżej w peletonie przy początku sprintu..
Dalej to już Krotoszyn, chwila przerwy na stacji i jedziemy w kierunku Sulmierzyc i Odolanowa... Droga do Sulmierzyc minęła bardzo szybko. Tutaj znowu Kokoś chciał zaskoczyć. Dwa razy siadłem mu na koło pierwszy i nie dałem uciec. Peleton już porwany, tempo dość mocne, jednak na około 700m do tablicy próbuję swojego szczęścia i atakuję, za mną siada na koło Błażej, wychodzi na zmianę po czym tablica już tuż tuż, ale moje nogi niczym jak z waty uginają się pode mną po kilkudziesięciu metrach i nie ma mozliwości przyspieszenia.. Na "metę" swoją, wjeżdżam jako 4...
Tutaj puszczam całkowicie korby, myślę że jak w Krotoszynie poczekamy za resztą maruderów, ale tutaj zdziwienie totalne.. Chłopaki sobie pojechali.. Pojechałem do Odolanowa, chwile przed wjazdem do miasta dałem się jeszcze dogonić grupce za mną po czym skręciłem na lewo na Łąkociny.
Jadąc samemu już utrzymywałem tempo 33-37km/h w zależności jak zawiało..
Jadąc już w kierunku na Krotoszyn pędziłem co sił bo zbliżała się przeogromna czarna chmura.. Dojeżdżając do domu zaczyna kropić - wszedłem i zaczęło lać.. Miałem farta :)
W domu czekała już na mnie moja ukochana Mażoretka z Trzebnicy :) Przygotowała pyszną lazanie i teraz nic jak jeść i palce lizać ;)
Dzisiejszy dzień, mimo że się jeszcze nie skonczył - uważam za mega udany.
Forma jakaś tam jest, Kokosiowi żem nierówny ale jestem w stanie powalczyć, trzeba tylko spiąć tyłek i nie zamęczyć się bo teraz w sierpniu czekają mnie co weekend wyścigi...
cad: 87
przewyższenia: 324m
Iglica przed Halą Stulecia we Wro:
Nie ukrywam, że po wczorajszych imprezach we Wrocławiu wymagała dzisiejsza jazda większego nakładu sil ;)
Po 4 dopiero wracaliśmy, przed 5 rano spać :)
/1796231
Od samego rana wczesna pobudka.. Zaplanowane już wczoraj śniadanie, jeszcze skibeczka chleba do kieszonki co by przed wjazdem na rynek coś zjeść porządniejszego bo od ponad godziny już będę na rowerze - a jakieś 2-3 po zjedzeniu śniadania, które było jednak całkiem obfite - 4 skibki chleba + duży jogurt z dosypką rodzynek i płatków..
Wyjechałem jeszcze przed 9:00 i kierowalem się w pięknym słońcu ku uciesze mojej osoby na Ostrów.. Spokojnie, jednak dość szybko bo z mocnym i lekko chłodnym wiatrem w plecy.. Na rynku już stali i czekali kompani dzisiejszej wyprawy.
Po kilku minutach ruszyliśmy z kopyta. Na początku tempo luźne i spokojne, wszystko grało jak w dobrej orkiestrze. Wszyscy współpracowali i prowadzili konwersacje na przeróżne tematy, niekoniecznie o rowerach.
Ustaliliśmy jeszcze ilość tablic zielonych, na których miała znajdować się każdorazowo meta ucieczek i sprintów.. Koźmin Wlkp. - Krotoszyn - Sulmierzyce - Odolanów... No to jazda, ciągniemy coraz mocniej i szybciej..
Pierwszy sprint na Koźmin Wlkp... Pozycja do sprintu jedna z lepszych, jadę w drugiej parze po zewnętrznej stronie.. Tablica jakieś 300m przed nami - wyskakuję co sił, przyspieszam, myślę że może zaraz wygram ale nogi nagle zaczynają młucić i staję przy 56kmh i więcej nie mogę - nie zrzuciłem na mniejsze zębatki z tyłu więc młynek potężny - kadencja coś kolo 130rpm. Wyprzedził mnie Michał, ktory znany jest u nas z dobrego i szybkiego nagłego finiszu.
Dalej chwila rozjazdu i kierunek Krotoszyn. Tutaj myśleliśmy razem z Błażejem o ucieczce.. Widzimy tablicę że do Krota jeszcze 15km i chcemy się szykować za 4-5km na ucieczke, a tu Wojciech "lance" Kokosiński przejeżdża obok peletonu z prędkością pod wiatr w granicach 50kmh, pierwszy skaczę mu na koło, ale po chwili znowu cały peleton dojechał. Później jeszcze kolejne ataki też kasowałem bo chciałem wygrać na Krotoszyn. Ucieczke odpuściłem - teraz już tylko sprint.. Swoją zmiane robię szybko, ustawiam się prawie na koncu peletonu co bylo blędem..
Do tablicy jakieś 500m.. Przebijam się do przodu, już widzę że Grzegorz zaczyna sprint, do niego dojeżdża Błażej, ja ze środku peletonu przebijam się mega dobrze na 3 pozycji dojeżdżam na tablice.. Ahh.. Gdybym tylko był wyżej w peletonie przy początku sprintu..
Dalej to już Krotoszyn, chwila przerwy na stacji i jedziemy w kierunku Sulmierzyc i Odolanowa... Droga do Sulmierzyc minęła bardzo szybko. Tutaj znowu Kokoś chciał zaskoczyć. Dwa razy siadłem mu na koło pierwszy i nie dałem uciec. Peleton już porwany, tempo dość mocne, jednak na około 700m do tablicy próbuję swojego szczęścia i atakuję, za mną siada na koło Błażej, wychodzi na zmianę po czym tablica już tuż tuż, ale moje nogi niczym jak z waty uginają się pode mną po kilkudziesięciu metrach i nie ma mozliwości przyspieszenia.. Na "metę" swoją, wjeżdżam jako 4...
Tutaj puszczam całkowicie korby, myślę że jak w Krotoszynie poczekamy za resztą maruderów, ale tutaj zdziwienie totalne.. Chłopaki sobie pojechali.. Pojechałem do Odolanowa, chwile przed wjazdem do miasta dałem się jeszcze dogonić grupce za mną po czym skręciłem na lewo na Łąkociny.
Jadąc samemu już utrzymywałem tempo 33-37km/h w zależności jak zawiało..
Jadąc już w kierunku na Krotoszyn pędziłem co sił bo zbliżała się przeogromna czarna chmura.. Dojeżdżając do domu zaczyna kropić - wszedłem i zaczęło lać.. Miałem farta :)
W domu czekała już na mnie moja ukochana Mażoretka z Trzebnicy :) Przygotowała pyszną lazanie i teraz nic jak jeść i palce lizać ;)
Dzisiejszy dzień, mimo że się jeszcze nie skonczył - uważam za mega udany.
Forma jakaś tam jest, Kokosiowi żem nierówny ale jestem w stanie powalczyć, trzeba tylko spiąć tyłek i nie zamęczyć się bo teraz w sierpniu czekają mnie co weekend wyścigi...
cad: 87
przewyższenia: 324m
Iglica przed Halą Stulecia we Wro:
Nie ukrywam, że po wczorajszych imprezach we Wrocławiu wymagała dzisiejsza jazda większego nakładu sil ;)
Po 4 dopiero wracaliśmy, przed 5 rano spać :)
/1796231