Pączek, piwko = dieta ;-)
Czwartek, 27 czerwca 2013
· Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Ostatnie 3 dni to istny koszmar. Zimnicho, opaduchy deszczucha i w ogóle jesiennie.. Aura sprzyjająca jedzeniu słodyczy, leżeniu przed TV pod kocem na kanapie i ogólnemu przymulaniu. Ja jednak po dość aktywnym weekendzie swoje odespałem, swoje odpocząłem i mogłem to przyjąć jako regeneracje :]
Jako że w niedzielę zawody ITT w Sieroszewicach to trzeba coś pokręcić.
Wybrałem się dzisiaj na swoją standardową trasę żeby rozruszać nogi...
Jednak po wczorajszej eskapadzie na darta, piwa i pączka było ciężko. Największy kryzys był w pracy, przymulałem przy tym biurku konkretnie. Jednak po wyjściu z pracy, powrocie do domu NA ROWERZE chłodne powietrze przecudownie mnie orzeźwiło i dało siły na pokonanie zmęczenia - bo spałem raptem jakieś 5-6 godzin, a to stanowczo zbyt mało.
No to wsiadłem po obiedzie na rower, najpierw mówię sobie ze pierwsze 23km spokojnie, ale... W Krotoszynie wyprzedza mnie skuter, podłapałem się za nim kawałek ale odbił do posesji, później w Zdunach łapię się za tira, ale ten skręca po kilkuset metrach na CPN.. Od tej pory walczę sam ze sobą.. Udaje się rozkręcić nogi i wrzucić odpowiedni bieg..
Po skręcie na Sulmierzyce staję siku, zjadłem batona, popiłem izotonikiem i jako że ta droga ma równe 18km postanowiłem sprawdzic czas jaki wykręcę na 17,3km dystansu niedzielnej czasówki. No i wyszło co wyszło, ciągle pod wiatr, tętno masakrycznie niskie, nie szło dzisiaj wbić się w wyższe strefy.. Ale i tak źle nie jest, na maxa nie jechałem a wyszło.... ;-)
Póxniej już do Krotoszyna spokojnie, ale dalej szybko :]
Idę się teraz uczyć na pytania do obrony licencjatu ze specjalności RACHUNKOWOŚĆ.
Od dzisiaj także staram się jeszcze bardziej walczyć ze swoim obżarstwem słodkości. Jest wielki progres w porównaniu do choćby 2/3 miesiecy temu, ale musi być jeszcze lepiej ;) Może uda się zrzucić na stałe 1-2kg dzieki temu :-)
caD: 85
przewyższenia: 150m
Mniami!
/1796231
Jako że w niedzielę zawody ITT w Sieroszewicach to trzeba coś pokręcić.
Wybrałem się dzisiaj na swoją standardową trasę żeby rozruszać nogi...
Jednak po wczorajszej eskapadzie na darta, piwa i pączka było ciężko. Największy kryzys był w pracy, przymulałem przy tym biurku konkretnie. Jednak po wyjściu z pracy, powrocie do domu NA ROWERZE chłodne powietrze przecudownie mnie orzeźwiło i dało siły na pokonanie zmęczenia - bo spałem raptem jakieś 5-6 godzin, a to stanowczo zbyt mało.
No to wsiadłem po obiedzie na rower, najpierw mówię sobie ze pierwsze 23km spokojnie, ale... W Krotoszynie wyprzedza mnie skuter, podłapałem się za nim kawałek ale odbił do posesji, później w Zdunach łapię się za tira, ale ten skręca po kilkuset metrach na CPN.. Od tej pory walczę sam ze sobą.. Udaje się rozkręcić nogi i wrzucić odpowiedni bieg..
Po skręcie na Sulmierzyce staję siku, zjadłem batona, popiłem izotonikiem i jako że ta droga ma równe 18km postanowiłem sprawdzic czas jaki wykręcę na 17,3km dystansu niedzielnej czasówki. No i wyszło co wyszło, ciągle pod wiatr, tętno masakrycznie niskie, nie szło dzisiaj wbić się w wyższe strefy.. Ale i tak źle nie jest, na maxa nie jechałem a wyszło.... ;-)
Póxniej już do Krotoszyna spokojnie, ale dalej szybko :]
Idę się teraz uczyć na pytania do obrony licencjatu ze specjalności RACHUNKOWOŚĆ.
Od dzisiaj także staram się jeszcze bardziej walczyć ze swoim obżarstwem słodkości. Jest wielki progres w porównaniu do choćby 2/3 miesiecy temu, ale musi być jeszcze lepiej ;) Może uda się zrzucić na stałe 1-2kg dzieki temu :-)
caD: 85
przewyższenia: 150m
Mniami!
/1796231