Dzisiaj sporo górek z Interkolem, na początku bardzo nieładny asfalt, później wyjechaliśmy na lepsze tereny.. Pod Ostrzeszów uciekaliśmy / jechaliśmy mocniejszym tempem w 4 [cała druga drużyna Interkolu z Amber Road ;) ] i dojechaliśmy, na finiszu zza pleców wyskocył mi Przemo i nie dało rady go poprawić..
Dalej to już płasko i sprint pod Odolanów, tam znowu poszła ucieczka, ale tym razem się nie załapałem, a nie ukrywam że byłem mocno zmęczony - wczoraj dałem sobie nieźle w kość :]
No i dzisiaj przekroczylem w tym sezonie 10 tyś KM :] super! :) oby tak dalej, a może uda się zrobić koło 13/14 tyś ;)
Robert, do zawodowca mi troooochę daleko, ale całkiem mile mnie zaskoczyli wspominając moje imię i nazwisko jeszcze :))
Artur, mnie raczej zmotywuje, nie ma chyba takiej rzeczy ktora działa przeciwnie na mnie, chociaż nie powiem, z chęcią już bym trochę odpoczął od tych ostrych treningów bo organizm zieje ostatkami :D
Krzychu, gratuluję "przekręcenia" 10.000km! :) To zawsze jest takie bardzo symboliczne i mobilizujące do dalszej pracy, choć z drugiej strony może być mocnym demobilizatorem, bo jak się już "ma" te 10 koła, to sobie odpuszczę... :P
U nie lekko ponad 8000km ale ten sezon mam bardziej odpoczynkowy niż poprzednie. Nie można cały czas być na maxymalnej formie. Czasem trzeba odpocząć. :) Do zobaczania w Jeleniej Górze! :)
Nic nie dociera wiec powiem tak: tak, oszukuję dla lepszego samopoczucia bo wstydze sie jezdzic wolno.. :D pasuje? A dla pewnosci polecam wpis z Amber Road sprzed kilku dni :)
hahahahah dobre, dobre ;) Dystans tez taki sam mimo stawania na siq? :) No nic szkoda że w góry tak daleko bo widac niektóre chłopaki sobie podbijają srednią dla lepszej samooceny :D
Endomondo świruje :) Ostatnie wskazania to np: maxV 105km/h czy 90km/h, a takiej nigdy nie miałem, a już na pewno nie u mnie na nizinach ;) Dwa: endomondo włączam spod domu, licznik kasuję przy wyjeździe z miasta - średnia zaniżona.. Trzy: postój na siku endomondo liczy, a sigma nie ;) Nawet dzisiaj z kolegą sprawdzałem wskazania z licznika na koniec w Krotoszynie - wyszło praktycznie idealnie ;)