13 wtorek - pech pech pech ! :/ Pęknięta szprycha, pszczoły i osy...
Wtorek, 13 września 2011
· Komentarze(4)
Kategoria Ze zdjęciami, 50-100km
Dzisiaj totalny pech ! Miał być dzisiaj dość mocny trening po górkach ,a wyszło raptem 2 interwały pod górke i wszystko :/
A to przez... Po kolei...
Po 30km skapnąłem się ,że jadę z przyciśniętym hamulcem tylnym i też przez to jechałem ledwo 26km/h ! A myślałem ,że to przez wiatr...
Na 50km gdy do domu zostało prawie 30km jeszcze ........ pękła mi szprycha w tylnym kole ! Mocno depnąłem na podjeździe i usłyszałem zgrzyt.. Nie wiedziałem co się stało i pojechałem dalej, stanąłem dopiero gdy koło się rozcetrowało i zaczęło walić na boki.. Na szczęście było to niedaleko Milicza, tam udałem się do sklepu / serwisu rowerowego i usłyszałem.. Serwis we wtorki nieczynny :|
To pojechałem do centrum i tam popytałem ludzi i skierowali mnie do innego sklepu gdzie NA SZCZĘŚCIE serwisant zrobił to na miejscu od razu, przepraszając innych klientów.. Miał też płaską szprychę [ale troszkę grubszą].. Przymierza.. Za długa :/ No ale poradził sobie z tym i upiłował i dało radę.. Ładnie wycentrował koło i powiedział ,że mam mu przywieźć kasę jak pojadę na kolejny trening.. Wielkie dzięki dla tego Pana ! Więcej takich serwisów i sklepów rowerowych -
..Milicz - za rynkiem na ulicy Wałowej.. i tak na szczęście dojechałem do domu...
A na 60km upieprzyła mnie pszczoła w palec od "spierd..." ,na 70km coś mnie użarło w szyje...
I tak w ogóle ,cieszę się ,że zyje :| Bo to masakra jakaś dzisiaj ;/
cad:85
Na pocieszenie jedynie co mam to zdjęcie zrobione przez Virenque na Gliczarowie:
A to przez... Po kolei...
Po 30km skapnąłem się ,że jadę z przyciśniętym hamulcem tylnym i też przez to jechałem ledwo 26km/h ! A myślałem ,że to przez wiatr...
Na 50km gdy do domu zostało prawie 30km jeszcze ........ pękła mi szprycha w tylnym kole ! Mocno depnąłem na podjeździe i usłyszałem zgrzyt.. Nie wiedziałem co się stało i pojechałem dalej, stanąłem dopiero gdy koło się rozcetrowało i zaczęło walić na boki.. Na szczęście było to niedaleko Milicza, tam udałem się do sklepu / serwisu rowerowego i usłyszałem.. Serwis we wtorki nieczynny :|
To pojechałem do centrum i tam popytałem ludzi i skierowali mnie do innego sklepu gdzie NA SZCZĘŚCIE serwisant zrobił to na miejscu od razu, przepraszając innych klientów.. Miał też płaską szprychę [ale troszkę grubszą].. Przymierza.. Za długa :/ No ale poradził sobie z tym i upiłował i dało radę.. Ładnie wycentrował koło i powiedział ,że mam mu przywieźć kasę jak pojadę na kolejny trening.. Wielkie dzięki dla tego Pana ! Więcej takich serwisów i sklepów rowerowych -
..Milicz - za rynkiem na ulicy Wałowej.. i tak na szczęście dojechałem do domu...
A na 60km upieprzyła mnie pszczoła w palec od "spierd..." ,na 70km coś mnie użarło w szyje...
I tak w ogóle ,cieszę się ,że zyje :| Bo to masakra jakaś dzisiaj ;/
cad:85
Na pocieszenie jedynie co mam to zdjęcie zrobione przez Virenque na Gliczarowie: