Podjazd pod Przełęcz Karkonoską na 1236m npm.
Czwartek, 28 lipca 2011
· Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Wstaję rano po ciężkiej i długiej nocy [do 4 rana graliśmy na Xboxie w fife 11, a zostałem obudzony po 10]- plan jest jeden - podjechać Przęłęcz Karkonoska. Dzisiaj kolejny dzień w górach gdzie nie ma czasu na próżnowanie i czeka mnie najciezszy podjazd w Polsce - dokładnie pod "schronisko odrodzenie" na wysokość 1236 m npm. Początek w Podgórzynie - resetuję licznik i zaczynam podjazd.
Jechałem razem z kolega Pawłem chwilę ,ale ustaliliśmy ,że każdy jedzie swoim tempem.. No to ruszyłem. Podjazd przez Przesiekę jest dużo trudniejszy bo od samego początku ma spore nachylenie.. Jedna serpentyna goni drugą i tak jadę po świetnym asfalcie do góry. Tętno w miarę spokojne - ok 165ud. Dojeżdżam do parkingu gdzie trzeba odbić ostro w prawo na dużo bardziej stromy odcinek podjazdu - czyli tam gdzie zaczynają się ostatnie 4-5 kilometry.
Jest dosłownie istna masakra. Deszcz leje [nie pada tylko leje] ,jestem cały przemoczony, robi się coraz zimniej a tu jeszcze trzeba podjeżdżać, zdjąłem okulary i schowałem do kieszonki bo nie dało radę przez nie patrzeć. Na szybko wciągnąłem banana ,bo wiedziałem ,że kolejne kilometry pojadę dość długo i chciałem zapobiec "odłączeniu prądu". Ścianki takie ,że masakra. Schodzący i wchodzący tam ludzie patrzeli na mnie jak na jakiegoś kosmitę..
Za sobą słyszę aby komentarze typu: "Ej, tu iść nie idzie ,a Ty chcesz tam podjechać? Przeca to kawał góry" , na ostatnich 500 metrach przechodzi obok mnie ojciec z synem i ojciec do mnie "Młody jedź sobie zygzakiem ,dasz radę to już końcówka" A właśnie ta końcówka bardzo irytowała bo trzymało i trzymało.
Podjechałem pod przełęcz i do schroniska "odrodzenie" bez zsiadania ,niekiedy z kadencją 40 ,z prędkością sięgającą czasem 7-8 km/h.. Bardzo trudny podjazd.
Poprosiłem turystów tam jakiś o zrobienie mi fotek więc jak wrócę do domu w sobotę po Klasyku Kłodzkim to zapodam fotki uwieczniające mój sukces. Co jest najlepsze to na dole gdzie zaczynaliśmy podjazd było coś około 23*C ,a przy schronisku odrodzenie było dokładnie 11,5*C.. Masakra, zjazd to była mordęga - cały przemoczony i cały się trząsłem.
Dokładne dane z licznika z podjazdu:
- Dystans: 12km - Czas: 53m 13s - śrV: 13,53 km/h śrHR: 177 - maxHR: 191 - Kcal: 890 -
Razem z Pawłem planowaliśmy zjazd przez Czechy , no ale on zaniemógł i czekał na mnie na parkingu.. Więc musiałem wrócić tą samą drogą co bylo nielada wyzwaniem.
Dziura na dziurze, mocno zaciśnięte hamulce a i tak jechałem ponad 40kmh - mokro!
i niestety stało się najgorsze co mogło się stać - oberwało koło tak mocno ,że jes całe rozcentrowane ,bije dość mocno góra dół i prawo lewo.
Dodatkowo po kilkunastu kilometrach już jazdy z Pawłem złapałem gumę - a mieliśmy jeszcze w planach dwa mniej strome już podjazdy w okolicy. Jutro jak naprawią się koła jedziemy trasą maratonu "liczyrzepa" :)
Jutro od samego rana muszę jechać do serwisu w Jeleniej Górze żeby mi zrobili te kółka bo w sobotę jadę Klasyk Kłodzki ,a z takimi kołami będzie trudno..
Podjazd zaliczony w myślę dość dobym czasie :) Bolą ręce i biodro lewe.. Nawet nie tyle mięśnie [choć mocno pracowały] ,a właśnie ręce od zaciskania manetek i lewe biodro się chyba lekko nadwyrężyło na tych stromiznach..
Trening niedługi jeśli patrzeć na kilometry ,ale bardzo ciężki..
cad: 60
Jechałem razem z kolega Pawłem chwilę ,ale ustaliliśmy ,że każdy jedzie swoim tempem.. No to ruszyłem. Podjazd przez Przesiekę jest dużo trudniejszy bo od samego początku ma spore nachylenie.. Jedna serpentyna goni drugą i tak jadę po świetnym asfalcie do góry. Tętno w miarę spokojne - ok 165ud. Dojeżdżam do parkingu gdzie trzeba odbić ostro w prawo na dużo bardziej stromy odcinek podjazdu - czyli tam gdzie zaczynają się ostatnie 4-5 kilometry.
Jest dosłownie istna masakra. Deszcz leje [nie pada tylko leje] ,jestem cały przemoczony, robi się coraz zimniej a tu jeszcze trzeba podjeżdżać, zdjąłem okulary i schowałem do kieszonki bo nie dało radę przez nie patrzeć. Na szybko wciągnąłem banana ,bo wiedziałem ,że kolejne kilometry pojadę dość długo i chciałem zapobiec "odłączeniu prądu". Ścianki takie ,że masakra. Schodzący i wchodzący tam ludzie patrzeli na mnie jak na jakiegoś kosmitę..
Za sobą słyszę aby komentarze typu: "Ej, tu iść nie idzie ,a Ty chcesz tam podjechać? Przeca to kawał góry" , na ostatnich 500 metrach przechodzi obok mnie ojciec z synem i ojciec do mnie "Młody jedź sobie zygzakiem ,dasz radę to już końcówka" A właśnie ta końcówka bardzo irytowała bo trzymało i trzymało.
Podjechałem pod przełęcz i do schroniska "odrodzenie" bez zsiadania ,niekiedy z kadencją 40 ,z prędkością sięgającą czasem 7-8 km/h.. Bardzo trudny podjazd.
Poprosiłem turystów tam jakiś o zrobienie mi fotek więc jak wrócę do domu w sobotę po Klasyku Kłodzkim to zapodam fotki uwieczniające mój sukces. Co jest najlepsze to na dole gdzie zaczynaliśmy podjazd było coś około 23*C ,a przy schronisku odrodzenie było dokładnie 11,5*C.. Masakra, zjazd to była mordęga - cały przemoczony i cały się trząsłem.
Dokładne dane z licznika z podjazdu:
- Dystans: 12km - Czas: 53m 13s - śrV: 13,53 km/h śrHR: 177 - maxHR: 191 - Kcal: 890 -
Razem z Pawłem planowaliśmy zjazd przez Czechy , no ale on zaniemógł i czekał na mnie na parkingu.. Więc musiałem wrócić tą samą drogą co bylo nielada wyzwaniem.
Dziura na dziurze, mocno zaciśnięte hamulce a i tak jechałem ponad 40kmh - mokro!
i niestety stało się najgorsze co mogło się stać - oberwało koło tak mocno ,że jes całe rozcentrowane ,bije dość mocno góra dół i prawo lewo.
Dodatkowo po kilkunastu kilometrach już jazdy z Pawłem złapałem gumę - a mieliśmy jeszcze w planach dwa mniej strome już podjazdy w okolicy. Jutro jak naprawią się koła jedziemy trasą maratonu "liczyrzepa" :)
Jutro od samego rana muszę jechać do serwisu w Jeleniej Górze żeby mi zrobili te kółka bo w sobotę jadę Klasyk Kłodzki ,a z takimi kołami będzie trudno..
Podjazd zaliczony w myślę dość dobym czasie :) Bolą ręce i biodro lewe.. Nawet nie tyle mięśnie [choć mocno pracowały] ,a właśnie ręce od zaciskania manetek i lewe biodro się chyba lekko nadwyrężyło na tych stromiznach..
Trening niedługi jeśli patrzeć na kilometry ,ale bardzo ciężki..
cad: 60