Bzykła mnie osa....
Czwartek, 10 czerwca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Kolejny upalny dzień... Tereny te same co wczoraj czyli pagórkowate..
Noga wciąż ledwo kręci..
Tak sobie jadę jadę i jadę.. jadę i wciąż pod górę aż tu nagle coś mnie łaskocze to się podrapałem.. A tu po chwili.. BZYK !!! ... ała.. coś mnie użarło.. wypinam się z pedałów rozpinam koszulkę a tam czerwone jak cholera z jednym krwawiącym punkcikiem.. a tu nagle fruuuuuu poleciało jakieś stworzonko podobne do osy czy tam pszczoły.. ale jak przeżyła to bardziej osa.. bzzzzz :D
po tej chwili grozy zacząłem wspinać sie dalej :)
dzisiaj było trochę bardziej znośnie bo obudziłem się koło 8 ,wstałem ,coś podjadłem i na rower :)
cad: 77
Noga wciąż ledwo kręci..
Tak sobie jadę jadę i jadę.. jadę i wciąż pod górę aż tu nagle coś mnie łaskocze to się podrapałem.. A tu po chwili.. BZYK !!! ... ała.. coś mnie użarło.. wypinam się z pedałów rozpinam koszulkę a tam czerwone jak cholera z jednym krwawiącym punkcikiem.. a tu nagle fruuuuuu poleciało jakieś stworzonko podobne do osy czy tam pszczoły.. ale jak przeżyła to bardziej osa.. bzzzzz :D
po tej chwili grozy zacząłem wspinać sie dalej :)
dzisiaj było trochę bardziej znośnie bo obudziłem się koło 8 ,wstałem ,coś podjadłem i na rower :)
cad: 77