To co już za mną:

Upalny dzień na szosie...

Środa, 9 czerwca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Uh Ah.. Cóż za pogoda.. Piękna i piekielna..
Jadąc w Miliczu spoglądnąłem na jakieś coś co pokazywało w słońcu 35*C.. masakra..
A powiedzieć ,że chciałem przejechać 150km.. wziąłem 3 banany i 2 bidony wody..
Niestety jeden bidon wody skończył się po 35km.. I postanowiłem sobie pojeździć po hopkach ,podjazdach jak kto woli w tą i z powrotem.. Był ogień.. I "kupa potu" :D

Wczoraj kupiłem nowe bateryjki do mojego licznika i pu,lsometra.. dwie bateryjki 16zł.. masakra.. :) ale wytrzeszczyłem oczy u zegarmistrza :D

cad:79
forma ? null, nic , zero ,kaput !! :) ciężko się jechało.. nogi nie kręciły dziś za mocno..

HR max wykręcone na podjeździe.. pojechałem pierwszy raz na maksa i tak się dowaliło..
V max wykręcona jak już dojeżdżałem do Krotoszyna i zrobiłem sobie 150m sprint :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Komentarze (1)

Dziś to człowiek na rowerze czuje się jak na trenażerze!

pozdRawiam

robin 13:05 środa, 9 czerwca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obser

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]