To co już za mną:

Via Dolny Śląsk 2018 Milicz

Niedziela, 17 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Po Żmigrodzie do Czesi - a od Czesi, z Czesią rano do Milicza. Kolejny etap, kolejne ściganie, kolejny zapowiadający się dobry dzień!

Dojeżdżamy wcześnie nad zalew w Miliczu. Szykujemy się, jemy, ubieramy... Start jak wczoraj - kostka brukowa, meta po ostrym zakręcie 90* na tą kostkę właśnie. Ale najpierw banan, rozgrzewka.. Dojeżdżam na start, wchodzę w sektor, staję w pierwszym rzędzie tym razem, razem z Tomkiem z Cieszkowa i Marcinem Szenderskim z Fiołki. Niedaleko stoją strefasportu i Piotrek Lis... Zauważam również FTI z szefem Arturem Kozalem na czele.

Od startu wiedziałem już że będzie ciężko - ruszyliśmy z jakimś wielkim pędem, od startu starali się inni rozerwać peleton, bardzo mocno szarpiąc od startu. Jeden wielki kilkukilometrowy interwał. Ale nie udalo się nikomu odjechać.

Po kilku kolejnych kilometrach zawiązała się jakaś ucieczka. Najbardziej próbował gonić Mikołaj Jurkowlaniec, kilka razy wychodzę na zmianę, ale później spływam na tył. Było trzeba się jednak pooszczedzać.  Nie wiedziałem jak się do końca czuję, jak moje nogi będą dalej pracowały. W końcu dzisiaj 6x 16km.. Na swoim trzecim kółku dojechaliśmy do Czesi, która jechała bardzo ładnie i zgrabnie ;-)

Z tyłu peletonu było calkiem przyjemnie, pogadałem z Piotrem Lisem, pogadaliśmy i pośmialismy się z innymi. Ale i przyszedł czas na ciężką pracę... no może przesadzam, ale Piotr dał sygnał do gonienia ucieczki i dałem dwie mocne zmiany i już mieliśmy ich na widelcu - bo inni też dali po jakiejś zmianie i już!

Na szóstym kółku jechałem od początku z samego przodu. Finisz znowu był bardzo trudny techniczny. Ale kolejny raz zabrałem się w ucieczkę.... co? ja? No tak! Jechało mi się nadzwyczaj dobrze! Myśleliśmy przez chwilę, że nas chłopaki puszczą... Było kilka mocnych nazwisk w naszej grupce, ale niestety się nie udało i po jakimś czasie peleton nas zjadł. Na 3-4 kilometry do mety poszła ucieczka, która dojechała do mety. Ja zacząłem się wtedy pilnować i byle jechać na pierwszych miejscach. Zakręt w prawo, zakręt w lewo i zakręt w lewo na kostkę finiszową....

.....i wjeżdżam na czwartym miejscu w kategorii M2 i 12 open! Niby fajnie, ale pozostaje wielki niedosyt! Mogłem stanąć na podium. Mogłem, ale nie stanąłem. Brakuje jeszcze trochę cwaniactwa i umiejętności rozpoznania, szukania okazji w takim wyścigu. Ale na wszystko przyjdzie czas!

Czesi czas za to już nadszedł i zdobyła 3 miejsce! :)

Mi się jechało bardzo dobrze, po prostu świetnie. Jestem zadowolony po tym weekendzie i trochę się odbudowałem jeśli chodzi o głowę i obecnie także zajmuje dobre, czwarte miejce w generalce :)

Później kilka godzin na plaży nad jeziorem :) opalanko i pływanie :D

cad: 81

Najpierw był finisz :)


Już bliżej wody ;-)


A na koniec plażing, smażing i relax :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Komentarze (2)

A no i patrze na zdjęcie z mety. Glebuj bardziej - bardziej sprinterska pozycja no i na mecie puste bidony

Gość 18:18 piątek, 22 czerwca 2018

Cwaniactwo to nie siedzenie na kole, a trzeba byc mocnym i fajnie miec mocny team.

Gość 18:16 piątek, 22 czerwca 2018
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa denze

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]