Road Maraton Leśnica
Sobota, 5 maja 2018
· Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, Zawody, Ze zdjęciami
No cóż. Kolejny pechowy wyścig za mną. Od samego rana z Grzegorzem do Leśnicy by pościgać się w Klasyku Annogórskim z Road Maratonu. Ustawiliśmy się trochę daleko od czuba i zaraz po starcie było trzeba gonić i przedzierać się do przodu.
Udało mi się praktycznie z Arkiem Tecławem fajnie podjechać w miarę blisko czołówki, jeszcze był tzw "start honorowy" i auto przed nami.... By w pewnym momencie... Peleton zaczął z przodu hamować, niestety jadąc z przodu nie uniknąłem kraksy..... wjechał we mnie z tyłu gość i uderzył w przerzutkę by wywalić się po chwili i spowodować wielką kraksę jeszcze gdzieś na piątym kilometrze wyścigu..
Zobaczyłem na tył... przerzutka jakby wykrzywiona ale działa więc jadę dalej! Przerzuciłem dwa w górę i dwa w dół i stwierdziłem że jest ok. Ale nie było...
Kiedy było trzeba zrzucić na małą tarczę i dużą zębatkę z tyłu..... tak już na 3-4 tryby przed ostatnią jedenastą koronką.... przerzutka wkręca się w szprychy, szarpie łańcuch który spada między szprychy a kasetę. Chwilę próbuję przepchnąć i zrzucić czym prędzej... ale niestety na około 15% ściance staję i.... i dupa! koniec wyścigu.. Jadąc bardzo wysoko z przodu nagle w kilka sekund / kilka minut spadam na zupełny koniec wyścigu..
Na szczęście pojawia się "wóz techniczny" - się okazuje jednej z ekip... ale zatrzymuje się pewien pan i pomaga mi! Naprostowaliśmy trochę przerzutkę, wrzuciliśmy zakleszczony łańcuch na zębatki i po jakiś dobrych 3-4 minutach zabawy na poboczu ruszam pchany przez owego "mechanika" !!! Wielkie dzięki za pomoc! Dzięki Panu (ze srebrnego dużego vana) ukończyłem ten wyścig!
Ruszyłem co sił w pogoń, a naprawdę jechało mi się całkiem dobrze.. jednak mocne grupy pojechaly daleko z przodu...
Udało mi się kilku chłopa przegonić, dogonić kilku z którymi jechałem praktycznie do mety. Fajna grupka i dobre kręcenie w miłym towarzystwie. Niestety jazda już czysto treningowa, bez szansy na dobry wynik. Na każdym podjeździe speed prawie na maxa. Pod wiatr też się nie oszczędzałem. Ale nie było już motywacji do czegokolwiek.
cad: 81
Z Grzesiem przed startem :)
Udało mi się praktycznie z Arkiem Tecławem fajnie podjechać w miarę blisko czołówki, jeszcze był tzw "start honorowy" i auto przed nami.... By w pewnym momencie... Peleton zaczął z przodu hamować, niestety jadąc z przodu nie uniknąłem kraksy..... wjechał we mnie z tyłu gość i uderzył w przerzutkę by wywalić się po chwili i spowodować wielką kraksę jeszcze gdzieś na piątym kilometrze wyścigu..
Zobaczyłem na tył... przerzutka jakby wykrzywiona ale działa więc jadę dalej! Przerzuciłem dwa w górę i dwa w dół i stwierdziłem że jest ok. Ale nie było...
Kiedy było trzeba zrzucić na małą tarczę i dużą zębatkę z tyłu..... tak już na 3-4 tryby przed ostatnią jedenastą koronką.... przerzutka wkręca się w szprychy, szarpie łańcuch który spada między szprychy a kasetę. Chwilę próbuję przepchnąć i zrzucić czym prędzej... ale niestety na około 15% ściance staję i.... i dupa! koniec wyścigu.. Jadąc bardzo wysoko z przodu nagle w kilka sekund / kilka minut spadam na zupełny koniec wyścigu..
Na szczęście pojawia się "wóz techniczny" - się okazuje jednej z ekip... ale zatrzymuje się pewien pan i pomaga mi! Naprostowaliśmy trochę przerzutkę, wrzuciliśmy zakleszczony łańcuch na zębatki i po jakiś dobrych 3-4 minutach zabawy na poboczu ruszam pchany przez owego "mechanika" !!! Wielkie dzięki za pomoc! Dzięki Panu (ze srebrnego dużego vana) ukończyłem ten wyścig!
Ruszyłem co sił w pogoń, a naprawdę jechało mi się całkiem dobrze.. jednak mocne grupy pojechaly daleko z przodu...
Udało mi się kilku chłopa przegonić, dogonić kilku z którymi jechałem praktycznie do mety. Fajna grupka i dobre kręcenie w miłym towarzystwie. Niestety jazda już czysto treningowa, bez szansy na dobry wynik. Na każdym podjeździe speed prawie na maxa. Pod wiatr też się nie oszczędzałem. Ale nie było już motywacji do czegokolwiek.
cad: 81
Z Grzesiem przed startem :)