Z Interkolem i finiszem w Krotoszynie. Równa setka...
Niedziela, 5 kwietnia 2009
· Komentarze(5)
Kategoria Interkol, 100-150km, Ze zdjęciami
Już wczoraj pogadaliśmy z Arturem ,że dziś jedziemy do Ostrowa Wlkp. na trening z Interkolem. Dzisiaj wstałem przed 8:00 i wlazłem na kompa. Zgadaliśmy się z Arturem i poszedłem coś zjeść. Uszykowałem się i w drogę. Wychodząc z domu stwierdziłem ,że jest mi zimno.. No ,ale nie wracałem się już bo przeciez bedzie juz tylko cieplej. Dojechaliśmy raz dwa do Ostrowa i w drogę.. Wybraliśmy trasę [Krotoszyn]-Ostrów Wlkp.-Odolanów-Sulmierzyce-Milicz-Krotoszyn-[Ostrów Wlkp.] Gdzie ja już w Krotku zostałem. Artur śmigał dalej z nimi do Ostrowa.. Podziwiam..
Jechaliśmy w grupie około 15-16 osób.
Wjeżdżając do Sulmierzyc natrafiliśmy na kostkę.. Tak zaczęło telepać ,że Maciej zgubił bidon, na szczęscie nic się nikomu nie stało...
Dalej już jechaliśmy bez problemu. W drodze na Milicz gdy jechaliśmy już osobno to ja wyszedłem na zmianę.. Gdy po chwili się odwróciłem to nikogo za mną nie było.. Dołączyła do mnie dwójka kolarzy ,aby mnie przystopować.. Z 33 przyśpieszyłem nagle do 39km/h.. Jakbyy to powiedział Armstrong.. Dzisiaj nie czułem łańcucha.. Wczorajszy dzień przerwy dużo dał.. Siły sie zregenerowały i od razu lepsza jazda :)
Za Miliczem zaczęły się pagórki.. Sam zawsze podjeżdżałem pod nie jakoś tak 20-25km/h -dzisiaj musiałem deptać po 35km/h.. Więc zostałem pare metrów ,ale ze po kazdym wzniesieniu jest zjazd.. szybko dołączyłem.. Od tej chwili trzymałem się już tylko w czubie.. W zdunach podzielił się nam troche peleton przez wielkie kratery na drodze.. Wyjeżdżając ze Zdun Artur skoczył troche do przodu.. Wszyscy myślimy [ja i on ejsteśmy z Krotoszyna] ,że skoczył "zdobyć" Krotoszyn sam.. A to jeszcze 7km.. Dojechałem do niego ,ale zwolnil i poczekaliśmy na reszte grupy.. Wtedy powiedziałem sobie ,że trzeba zdobyc Krotoszyn.. W pewnym momencie [1km od tabliczki] na wysokości Wulkanizatora jest malutki podjazd i lekki zakręt w prawo.. Powiedziałem sobie ,że po tym zakręcie skoczę do przodu..
I tak zrobiłem.. Z 35km/h zrobiło się 48km/h i tak chwile jechałem. Odjechałem dosyć daleko.. Nikt nie skoczył za mną.. Jednak zacząłem słabnąć po chwili [w nogach było już te 95km] i odwracając się zauwazyłem ,że goni mnie Grzegorz.. Niestety i przegonił.. Reszta grupy nie zareagowała i dojechała do nas po chwili.. Pogratulowałem Grzegorzowi udanej pogoni i wygranej w Krotku ;)
No i oni pojechali na Ostrów ,a ja do domu ;)
Zmęczony ,zmarzniety i głodny wróciłem... Ale dzisiaj miałem energię i jechało mi się na prawdę świetmie..
Kadencja 81
Max tętno wykręcone podczas ucieczki
Jechaliśmy w grupie około 15-16 osób.
Wjeżdżając do Sulmierzyc natrafiliśmy na kostkę.. Tak zaczęło telepać ,że Maciej zgubił bidon, na szczęscie nic się nikomu nie stało...
Dalej już jechaliśmy bez problemu. W drodze na Milicz gdy jechaliśmy już osobno to ja wyszedłem na zmianę.. Gdy po chwili się odwróciłem to nikogo za mną nie było.. Dołączyła do mnie dwójka kolarzy ,aby mnie przystopować.. Z 33 przyśpieszyłem nagle do 39km/h.. Jakbyy to powiedział Armstrong.. Dzisiaj nie czułem łańcucha.. Wczorajszy dzień przerwy dużo dał.. Siły sie zregenerowały i od razu lepsza jazda :)
Za Miliczem zaczęły się pagórki.. Sam zawsze podjeżdżałem pod nie jakoś tak 20-25km/h -dzisiaj musiałem deptać po 35km/h.. Więc zostałem pare metrów ,ale ze po kazdym wzniesieniu jest zjazd.. szybko dołączyłem.. Od tej chwili trzymałem się już tylko w czubie.. W zdunach podzielił się nam troche peleton przez wielkie kratery na drodze.. Wyjeżdżając ze Zdun Artur skoczył troche do przodu.. Wszyscy myślimy [ja i on ejsteśmy z Krotoszyna] ,że skoczył "zdobyć" Krotoszyn sam.. A to jeszcze 7km.. Dojechałem do niego ,ale zwolnil i poczekaliśmy na reszte grupy.. Wtedy powiedziałem sobie ,że trzeba zdobyc Krotoszyn.. W pewnym momencie [1km od tabliczki] na wysokości Wulkanizatora jest malutki podjazd i lekki zakręt w prawo.. Powiedziałem sobie ,że po tym zakręcie skoczę do przodu..
I tak zrobiłem.. Z 35km/h zrobiło się 48km/h i tak chwile jechałem. Odjechałem dosyć daleko.. Nikt nie skoczył za mną.. Jednak zacząłem słabnąć po chwili [w nogach było już te 95km] i odwracając się zauwazyłem ,że goni mnie Grzegorz.. Niestety i przegonił.. Reszta grupy nie zareagowała i dojechała do nas po chwili.. Pogratulowałem Grzegorzowi udanej pogoni i wygranej w Krotku ;)
No i oni pojechali na Ostrów ,a ja do domu ;)
Zmęczony ,zmarzniety i głodny wróciłem... Ale dzisiaj miałem energię i jechało mi się na prawdę świetmie..
Kadencja 81
Max tętno wykręcone podczas ucieczki