To co już za mną:

Jadę na 700km Tour de Pomorze!

Poniedziałek, 12 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Dzisiaj, szczęsliwy po pięknym weekendzie, pojechałem na rozjazd.. Trzeba było lekko pokręcić nogami, tak po prostu żeby poruszać obolałymi kończynami :)

Wczoraj opalanko, dzisiaj czuję się spieczony, ale warto było ponieważ nie jestem już tylko opalony typowo po kolarsku.

Coraz lepiej mi się jeździ. Supermaratony stają się coraz fajniejsze. Ludzie są coraz lepsi. Spotykane nowe twarze, które przewijają się między starymi wyjadaczami tworzącymi prawdziwą kolarską ale i rodzinną atmosferę. Cieszę się, że mogę być częścią tej kolarskiej braci, ale i że moje wyniki bronią się same. Nie mam "bólu dupy" kiedy przegram, czasem pomarudzę na grupę...ale walczę zawsze do końca i przede wszystkim myślę co zrobić by jak najlepiej wyjść z trudnej sytuacji. Nie nazywam lawirantami ludzi, którzy na poprzednim ultramaratonie w Rewalu nie dawali zmian przez jakieś dwieście kilometrów...Ktoś się zapomina, no ale przez te prawie trzysta kilometrów można się dobrze poznać.. Lepiej można się poznać jednak dopiero po wszystkim, bez emocji, na chłodno.. Maść na ból dupy pomoże.. Ścigamy się, jesteśmy dorośli, apeluję - nie zachowujcie się później jak małe dzieci. Myślę, że w następny wtorek będzie można wrócić do tego tematu :) Jedni wpadają na metę i potrafią powiedzieć gratuluję. Kto kazał mnie gonić? Przecież nikt, kto się wyjechał za wcześnie ten miał problem na koniec. Nie marudzę kiedy przegram, cieszę się kiedy po prostu dojadę do mety, jestem szczęśliwym facetem, bez kompleksów.

Z najciekawszych informacji to jest ta, że.... ruszyłem z przygotowaniami do ULTRAmaratonu 700km Tour de Pomorze!
Będzie to dla mnie nie lada wyzwanie, otwierające kolejne możliwości i ścieżki rozwoju. Nie zamierzam poprzestać też tylko na przejechaniu. Mam cel, ale o tym też w przyszłości, bo do startu prawie półtora miesiąca. Na razie ściągam apki, zbieram torebki, ogarniam kable i powerbanki oraz lampki.


Widzimy się! :)


Kolarska rodzina w supermaratonach jest w tym roku po prostu dla mnie przecudowna, na każdym z maratonów czuję tą świetną atmosferę. Jest to też zasługa tego, że po prostu dłużej zostaję na miejscu...

- "Gliniana Mama" w czerwonej Corsie - po prostu coś fantastycznego, Mama Jacka jeżdżąca z nim i za nim, za grupą, pomaga, kupuje wodę, Jacek! Daj mamie jeszcze aparat i będzie po prostu niezastąpiona! (tak tak, chce jakieś fajne fotki :p ) Szacun! Myślę, przynajmniej dla mnie, że to hit sezonu! Mega mega pozytywnie!
- Gryfusy, Gryfusowa ekipa, Paulina, Piotrek, Paweł, Ola czy Krysia - weszli do peletonu przebojem. Głośni, dobrzy marketingowo, po prostu mega pozytywna ekipa, przyjemni ludzie. Nie da się nie lubić :)
- ekipa ludzi z GIGA i ULTRA - w większości co maraton ci sami, podobni, lekkie przetasowania, ale jedna wielka rodzina! na podium z lekkimi roszadami ciągle Ci sami...  jacek, ja piotrek, albo inne kolejności w przeróżnych kategoriach
- nawet zabawą i fajną sprawą stało się czekanie na Czesię i mamę - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - miło fajnie i przyjemnie, robienie zdjęć i kibicowanie, po prostu super.

cad: 78

Gryfusy i Kris :)


Finisz w Świnoujściu :)


Trójka uciekinierów :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa razpr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]